Niemcy wyszli na ulice Berlina. Mają dość pomysłów swojego rządu
Strajk w Berlinie
Protestujący chcieli pokazać w ten sposób, że nie zgadzają się z zaleceniami rządu, ponieważ te łamią ich wolność osobistą. Według policji w marszu mogło wziąć udział nawet 17 tys., które domagały się zniesienia wszystkich ograniczeń. Wśród nich znaleźli się koronosceptycy i antyszczepionkowcy. Policja ostrzegła, że ze względu na nieprzestrzeganie zasad higieny marsz zostanie rozwiązany, co też się stało.
Jens Spahn, minister zdrowia napisał na swoim Twitterze: “Tak, demonstracje muszą być również możliwe w czasach Korony. Ale nie w ten sposób. Zachowanie odległości i zasad higieny służą nam wszystkim, dlatego traktujmy się nawzajem z szacunkiem [...]”
Przewodnicząca Socjaldemokratycznej Partii Niemiec jest podobnego zdania. Według Saskii Esken tego typu protesty “Nie tylko zagrażają naszemu zdrowiu ale także naszym sukcesom w walce z pandemią i batalią o ożywienie gospodarki, edukacji i społeczeństwa”. Minister pracy, Hubertus Heil nazwał protestujących “neonaizstami” i stwierdził, że ich zachowanie jest skrajnie nieodpowiedzialne.
Tagesschau podał, że od połowy lipca liczba zakażeń koronawirusem w Niemczech zaczęła gwałtownie rosnąć. Instytut Roberta Kocha podał, że władze zgłosiły prawie tysiąc nowych infekcji ostatniego dnia lipca, a to najwyższa liczba odnotowana od początku maja.