Bez biletu też pojedziesz. Przełomowy wyrok w sprawie gapowiczów
Sprawa dotyczy sytuacji z jaką spotkał się państwowy przewoźnik kolejowy w Belgii, a cały precedens opisuje "Dziennik Gazeta Prawna". Konduktor prowadzący kontrolę biletów, po otrzymaniu informacji, że trzech pasażerów pociągu nie posiada ważnego biletu na przejazd, nakazał zapłatę w cenie biletu plus drobną opłatę dodatkową, któa miała być uiszczona od razu. Inaczej pasażerowie do ceny biletu mieliby dołożyć 75 euro w ciągu 14 dni lub 225 euro po upływie tego czasu. Pasażerowie nie chcieli jednak płacić wcale.
Bilet to nie umowa - wyrok TSUE
Spółka kolejowa skierowała sprawę do sędziego pokoju i wnioskowała o zasądzenie bardzo wysokich opłat karnych dla pasażerów, które znacznie wykraczały poza cennik usług i potencjalnych kar spisanych w regulaminie przewoźnika. Belgijskie koleje tłumaczyły się brakiem biletów pasażerów, co według ich opnini dowodzi braku zawarcia jakiejkolwiek umowy, a więc nie uprawnia pasażerów do traktowania ich zgodnie z regulaminem.
Sędzia pokoju miał jednak sporo wątpliwości, czy do mówienia o zawarciu umowy z przewoźnikiem potrzebny jest bilet. W związku z tym skierował sprawę do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej, który uznał, że "bilet jest jedynie instrumentem stanowiącym materialny wyraz umowy przewozu" - pisze "DGP". W praktyce więc zawieramy umowę z przewoźnikiem, gdy tylko postawimy stopę w pociągu, do którego mamy swobodny dostęp na dworcu.
Jadąc bez biletu nie musimy płacić kary
Chociaż TSUE zawyrokował ostatecznie, że kara za przejazd bez biletu w tym konkretnym przypadku się należy, to nie może być ona wymierzana na podstawie taryf nieujętych w regulaminie. Czasem jednak, jeśli kary są mocno nieadekwatne, to możliwe jest pominięcie postanowienia umownego. Znaczy to tyle, że istnieją takie przypadki, gdy możemy "nie dbać o bagaż i nie dbać o bilet" i nie poniesiemy za to żadnych konsekwencji.