Chcą śledzić telefony kierowców. Zaskakujący powód
Samochody elektryczne cieszą się mniejszym zainteresowaniem, niż zakładali to ich producenci, a jedną z przeszkód do ich popularyzacji są braki w infrastrukturze. Zwłaszcza we wschodniej i południowej części Europy ładowarek jest zwyczajnie zbyt mało. Pomysłem na rozwiązanie tego problemu ma być szpiegowanie kierowców.
Lekarstwo na braki w infrastrukturze
Jak donosi interia.pl, zrzeszenie europejskich producentów samochodów elektrycznych Eurelectric uważa, że braki w infrastrukturze w naszej części kontynentu wynikają z dużego ryzyka inwestycji. Podmioty, które mają możliwości stawiania stacji ładowania, nie robią tego z obaw, że nie będą się one cieszyć zainteresowaniem, którego spieniężanie pozwoli pokryć koszty.
W rezultacie tym, czego brakuje rynkowi samochodów elektrycznych, jest system, który pozwoliłby na odnajdywanie takich lokalizacje, które gwarantowałyby, że zainstalowana tam ładowarka będzie często wykorzystywana przez kierowców. Miałyby ku temu służyć ich dane.
Śledzenie także u życiem smartfonów
Eurelectric dostrzega potencjał w szpiegowaniu kierowców nie tylko na podstawie danych przesyłanych przez ich samochody elektryczne, choćby przez sygnał z GPS. Jeszcze cenniejsze dla producentów mają być dane pochodzące z naszych smartfonów. Chcieliby uzyskiwać dane o lokalizacji kierowców od operatorów. Producenci chcą używać do lokalizowania miejsc, gdzie instalacja ładowarki byłaby opłacalna, danych pochodzących ze stacji bazowych.
Oczywiście już teraz wzbudza to duże zastrzeżenia – wielu komentatorów sygnalizuje, że jest to ogromne pole do popisu dla korporacji, które mogłyby nadużywać danych, sprzedawać je dalej, choćby na cele reklamowe. Brakuje także jasnej odpowiedzi na pytanie, dlaczego dane pochodzące ze smartfonów, a dokładniej z BTS-ów, miałyby być bardziej przydatne od tych, które i tak już są zbierane z samochodów.
Koszmar prywatności
Postulaty Eurelectric brzmią niepokojąco, zwłaszcza że dotychczasowe argumenty mające uzasadniać wprowadzenie nowej formy śledzenia kierowców wypadają mglisto. Zwłaszcza w kontekście badań Mozilli, które wykazały, że nawet 84 proc. producentów sprzedaje dane zgromadzone przez samochody firmom trzecim.
Źródło: interia.pl