Donald Tusk ma szansę się wykazać. Zakłady chemiczne błagają o repolonizację, ruszyły zwolnienia

Przed tygodniem w Sopocie premier Tusk zapowiadał odwrót polskiej gospodarki od "naiwnej globalizacji" i repolonizację produkcji. Mamy teraz okazję sprawdzić, ile warte były te deklaracje, bo unikatowe w skali kraju i Europy zakłady chemiczne w woj. kujawsko-pomorskim zaczęły proces zwolnień i wygaszania produkcji. Przyczyną jest kapitał spoza UE, nieobjęte europejskimi normami zakłady tureckie handlujące z Rosją – okazję do wykazania się na froncie repolonizacji podano premierowi jak na tacy.
350 osób zwolnionych w zakładach sodowych w Janikowie, do połowy roku wygaszenie produkcji
Ruszył zapowiadane w połowie marca br. zwolnienia w zakładzie firmy Qemetica Soda Polska w Janikowie w województwie kujawsko-pomorskim. Mowa nie tylko o redukcji zatrudnienia, ale o hibernacji i docelowo wygaszenia pracy całej spółki.
Wcześniej w sprawie interweniowały już związki zawodowe. Sytuacja jest tym bardziej dramatyczna, że pracę mają stracić setki osób, czego – jak przekonują związkowcy – można było uniknąć. Również zarząd spółki przedstawił rządowi rekomendacje konkretnych działań, które mogłyby odwrócić losy zakładu, jednak poza deklaracjami nie zostały podjęte żadne skuteczne działania.

WIĘCEJ: "Kończy się era naiwnej globalizacji", czyli sopocki festiwal mądrości etapu [OPINIA]

Europejscy producenci przegrywają z Turkami – ci nie muszą spełniać europejskich norm i przestrzegać embarg nałożonych na Rosję
O planach hibernacji zakładu w Janikowie spółka informowała już w komunikacie z 12 marca br. Przedstawiono w nim krytyczną sytuację całego europejskiego przemysłu chemicznego, co potwierdzają zwolnienia w ostatnich latach także u największych gigantów z Zagłębia Ruhry, jak BASF.
Europejscy producenci chemii przegrywają z firmami, które nie muszą podlegać europejskim regulacjom, natomiast dostarczają swoje produkty na rynek UE. Dzięki niższym kosztom wynikającym z braku konieczności spełniania wyśrubowanych europejskich norm podczas produkcji, ich produkt jest tańszy. Prym wiodą tu spółki tureckie.
Zakłady przedstawiły konkretne rekomendacje, które pozwolą im na kontynuowanie produkcji. Co zrobi z nimi repolonizujący premier?
Qemetica Soda Polska to jedyny w Polsce producent sody kalcynowanej, jednak teraz jego zakłady są hibernowane. Bezpośrednie przyczyny do wysokie koszty energii, które mają wynikać z funkcjonowania w UE system handlu emisjami dwutlenku węgla oraz europejskie regulacje środowiskowe. O przewadze Turcji stanowi także jej wymiana handlowa z Rosją. W komunikacie czytamy:
Turecka soda, produkowana w oparciu o rosyjski węgiel i gaz, wyparła europejskich producentów, zdobywając już 30 proc. polskiego rynku; [...] Próbowaliśmy wszystkiego. Od miesięcy prowadziliśmy rozmowy z naszym rządem i unijnymi instytucjami, apelując o cła wyrównawcze na turecką sodę, produkowaną z rosyjskich surowców i ochronę przed drastycznie rosnącymi kosztami energii. Alarmowaliśmy o zagrożeniu dla tysięcy miejsc pracy i kluczowej infrastruktury regionu. Nie możemy czekać dłużej.
Jak informuje lokalna rozgłośnia radiopik.pl, właśnie ruszyły zwolnienia. Pracę ma stracić 350 pracowników z liczącej ok. 450 osób załogi. 92 z 350 odejdzie dobrowolnie. Praca zakładu ma zostać wygaszona do lipca br. Zwolnieni otrzymają odprawy, bonusy i rekompensaty uzależnione od stażu pracy – w niektórych przypadkach nawet 14-krotność wynagrodzenia.
Jeszcze w marcu do premiera apelowali związkowcy. W wysłanym do KPRM liście OPZZ zwróciło się o wdrożenie działań, które mogłyby uratować konkurencyjność zakładu w Janikowie. Postulaty Qemetica Soda Polska był precyzyjne i wpisywały się w najnowszą opowieść premiera Donalda Tuska o konieczności repolonizacji i wsparcia polskiego kapitału i przemysłu. Postulowano:
- wprowadzenie ceł wyrównawczych na turecką sodę, co pozwoliłoby europejskim producentom konkurować na rynku na równych zasadach,
- realną redukcję kosztów energii, bez której przemysł chemiczny w Europie nie przetrwa,
- zmianę regulacji środowiskowych, które dziś obciążają europejskie firmy, ale nie obowiązują producentów spoza UE.
Koszty energii to rzecz jasna problem nie tylko przemysłu chemicznego. O kryzysie rodzimego przemysłu energochłonnego rozmawialiśmy już z Norbertem Kusiakiem z OPZZ w kontekście zwolnień w Fabryce Łożysk Tocznych w Kraśniku. Jak widać, historii podobnych klęsk przybywa, co komentuje Kamil Majczak, prezes Qemetica:
Bez wprowadzenia niezbędnych zmian, wznowienie produkcji w Janikowie nie będzie ekonomicznie uzasadnione. Jeśli w przyszłości pojawi się możliwość wznowienia produkcji, będziemy na to gotowi. Potrzebujemy jednak szybkiego i konkretnego wsparcia decydentów.
Jeśli traktować poważnie wypowiedzi premiera o konieczności repolonizacji polskiej gospodarki i końcu naiwnej globalizacji, to pewnie długo przyjdzie mu czekać, by nadarzyła się lepsza okazja do przekucia słów w czyn, niż z zakładami w Janikowie. Choć biorąc pod uwagę skalę kryzysu zakładów energochłonnych w kraju – być może wcale nie tak długo.




































