Nie ma pieniędzy na 500 plus i dodatki do emerytur. Gospodarce grozi zapaść
Emerytury i 500 plus pod lupę
Związek Przedsiębiorców i Pracodawców dostrzegł, że niezbędne będzie obcięcie w przyszłym roku wydatków na świadczenia socjalne.
– „Rozwój epidemii COVID-19 cechuje się, jak do tej pory, wysokim poziomem niepewności. Nie mamy pełnej wiedzy o mechanizmie działania wirusa, nie wiemy również, w jaki sposób będzie mutował. Należy zatem przygotować się również do negatywnego scenariusza zakładającego kolejną falę epidemii na wiosnę 2021 roku. [...]” - napisała organizacja cytowana przez Wyborczą.
Związek apeluje też do rządu, by zrewidowano zaplanowane wydatki i przekonuje, że wprowadzane w szczycie koniunktury programy są nieadekwatne do obecnej sytuacji - realiów kryzysu gospodarczego, z którym będziemy się mierzyć także w przyszłym roku.
„Uważamy wobec tego, że należy wycofać się z poszerzenia programu 500+ na pierwsze dziecko bez progu dochodowego, a także z dodatkowych (13. i 14.) świadczeń emerytalnych. Likwidacji powinien zostać poddany również program wyprawek szkolnych »dobry start«” - przekazała organizacja.
Zdaniem Związku rewizja polityki finansowej w powyższym zakresie umożliwi stworzenie „poduszki finansowej" w wysokości prawie 45 miliardów złotych, które mogłyby posłużyć w przysżłości w celu zabezpieczenia miejsc pracy.
Kolejne obostrzenia przyczyniają się do pogłębiającego kryzysu w wielu branżach
Nowa wiceminister rozwoju, Olga Semeniuk zapewniała nie dalej jak wczoraj, że poszukiwania pieniędzy idą pełną parą, przypomina Wyborcza.
– Obecnie trwają prace wyliczeniowe. Wraz z ZUS-em, PFR-em, ale również z innymi podmiotami, które są odpowiedzialne za przygotowanie odpowiednich narzędzi gospodarczych. Mamy nadzieję, że uda nam się w tym tygodniu zakończyć etap wyliczeniowy, który przedłożymy do konsultacji międzyresortowej dla Ministerstwa Finansów. Ostateczne rozwiązania chcielibyśmy przedłożyć na rządowym Zespole Zarządzania Kryzysowego na początku przyszłego tygodnia – informowała Semeniuk w materiale wideo udostępnionym na Twitterze.
Branże fitness, eventowe, firmy organizujące wesela, pracownicy branży rozrywkowej, gastronomicznej, hotelarskiej - wszyscy stoją na skraju bankructwa, co tylko pogłębiają wprowadzane restrykcje. Wszystkim przedstawicielom tej sfery gospodarki mają służyć pomoce znane z pierwszej fali epidemii, takie jak np. postojowe.
– Przygotowujemy pakiet rozwiązań gospodarczych. Trzy komponenty, które najwyraźniej wyłoniły się na przestrzeni tych rozmów to: postojowe, zwolnienie z ZUS i mikropożyczki. Taki pakiet gospodarczy będziemy przygotowywać i rekomendować na Rządowym Sztabie Kryzysowym – obiecywała Semeniuk w Programie 1. Polskiego Radia.
Osoby pracujące w wymienionych branżach domagają się zwolnienia ze składek na ubezpieczenia społeczne, a to poskutkuje potężną dziurą w budżecie. Mowa o kilku, a nawet o kilkunastu miliardach złotych, których państwo najzwyczajniej w świecie nie ma, ponieważ rząd wydał więcej pieniędzy niż mógł, zapożyczając się jak bardzo się tylko dało.
1 . Rząd szykuje specjalne mandaty dla rodziców. Wystarczy, że dziecko w szkole zrobi jedno 2 . Pawłowicz mówiła o "menelach, którzy ją zaatakowali". Oni mają nagranie, jest w sieci 3 . Wszystkich świętych z decyzją rządu. Już znamy plan, co do cmentarzy
Nie ma pieniędzy
Wyborcza zauważa też, że strategia budżetowa, tak szeroko zachwalana przez jej twórców - rządu Mateusza Morawieckiego okazuje się nie być takim sukcesem jak zwykło się ją przedstawiać.
– Deficyt sektora finansów publicznych według obiektywnej metodologii unijnej (ESA 2010) wyniósł w 2019 roku 0,7 proc. PKB, co jest relatywnie niskim poziomem, patrząc na dane historyczne – pisał w cytowanym przez portal Sławomir Dudek, były dyrektor departamentu polityki makroekonomicznej Ministerstwa Finansów, przez 23 lata pracownik resortu, obecnie główny ekonomista Pracodawców RP w swoim felietonie. Ekspert dodał też, że na tle Unii Europejskiej wypadamy jeszcze gorzej: – Jeżeli jednak porównamy deficyt do innych krajów UE, to już okazuje się, że mimo działań uszczelniających podatki, mimo wysokiego wzrostu gospodarczego jesteśmy w pierwszej dziesiątce krajów z najwyższym deficytem. Co jest również istotne, w aż 16 krajach w 2019 r. zanotowano nadwyżkę w finansach publicznych.
Kiedy mieliśmy szansę nie odłożyliśmy jako kraj żadnych pieniędzy. Wszystkie oszczędności zostały właściwie wydane podczas pierwszej fali epidemii. Straty w sektorze finansów publicznych sięgną w tym roku aż 267 mld zł, czyli 12 proc. PKB.
Oznacza to, że nasz deficyt będzie największym (lub jednym z trzech największych) w całej Unii Europejskiej. Były minister finansów Jacek Vincent Rostowski opublikował na swoim Twitterze bardzo ciekawe zestawienie.
Na co idą pieniądze w Polsce?
Tak naprawdę nie wiadomo. Wyborcza przypomina, że instrumenty pomocowe w Polsce to niemal 150 mld zł.
– Zdecydowana większość ekonomistów, dziennikarzy i komentatorów jest zgodna, że polskie finanse publiczne są nieprzejrzyste. Taką opinię wyraziła też Najwyższa Izba Kontroli w swojej ocenie budżetu za 2019 rok. Nieprzejrzystość panuje w Polsce od lat, ale skala manipulacji, kreatywności i nieprzejrzystości osiągnęła teraz niebotyczne rozmiary – skomentował Sławomir Dudek.
Pewni możemy być tylko jednego, Pieniądze państwa to tak naprawdę nasze pieniądze, dlatego, by się ratować rząd będzie szukał dodatkowych funduszy zaglądając w nasze kieszenie.