Energetyka Obywatelska. Dobre rozwiązanie na czas niepokoju
Ta wojna zmieniła wszystko. Od 24 lutego, kiedy Rosja zaatakowała suwerenną Ukrainę, nasze poczucie bezpieczeństwa legło w gruzach. W polskich domach zagościł lęk i niepewność jutra. Dotyczy to również energetyki. Z tym, że należy stopniowo odcinać się od rosyjskich paliw kopalnych, zgadzają się niemal wszyscy. To jednak nie wystarczy. Trzeba przestawić się na odnawialne źródła energii (OZE), większą efektywność zużycia energii i wspólnoty energetyczne. To działanie zarówno na rzecz klimatu, jak i naszej obronności. Komisja Europejska chce zmniejszenia zależności UE od rosyjskiego gazu w 2022 r. o dwie trzecie. Planuje to zrealizować poprzez przejście na alternatywne dostawy tego surowca i szybszy rozwój czystej energii. – Jesteśmy zbyt zależni od rosyjskich paliw kopalnych. Musimy zapewnić niezawodne, bezpieczne i przystępne cenowo dostawy energii dla europejskich konsumentów. Dzięki Europejskiemu Zielonemu Ładowi wiemy, jak to osiągnąć. Ale musimy działać szybciej – poinformowała na początku marca szefowa KE Ursula von der Leyen.
Jej słowa to reakcja na agresję Rosji na Ukrainę. Wojna wywołana przez Putina zatrzęsła geopolitycznym ładem Europy i zmusiła do szybkiej reorientacji całej polityki energetycznej. Na te zmiany próbują reagować też nasi politycy. Podważane są naczelne unijnie programy (Fit to 55) oraz mechanizmy (np. ETS czyli Europejski System Handlu Emisjami). – Dobrze, że KE chce szybko ograniczyć dostawy paliw kopalnych z Rosji. Jednak budzi zdumienie, że KE nie chce w zastępstwie użyć zasobów, którymi UE już dysponuje, czyli europejskiego węgla, gazu i atomu. OZE nie są w stanie zapewnić Europie pełnego bezpieczeństwa energetycznego – odpowiedziała Beata Szydło na Twitterze, która na poparcie swoich tez nie przytoczyła jednak żadnych argumentów.
Polski sen o atomie
Nie jest to oficjalne stanowisko rządu, ale wiele partyjnych koleżanek i kolegów byłej pani premier myśli podobnie. Kwintesencją tego myślenia jest „polski sen o atomie”, który już chyba na dobre zadomowił się w głowach naszych decydentów. – Atom w Polsce staje się faktem – jeszcze przed wybuchem wojny na Ukrainie ogłosił Jacek Sasin, wicepremier i minister aktywów państwowych. Według słów polityka, pierwszy blok jądrowy mógłby zostać oddany w 2033 r. To zdaniem ekspertów bardzo śmiałe założenie. – Warto pamiętać, że o ile elektrownia jądrowa jest źródłem prawie bezemisyjnym, to nie mamy zaplecza technologicznego, aby taką inwestycję zrealizować bez opóźnień, czy bez ponoszenia dodatkowych kosztów – uważa Maciej Wereszczyński, ekspert Polskiej Zielonej Sieci.
Innym rozwiązaniem jest zielona energia. Tu i teraz. – Zdecydowanie efektywniejszym niż atom rozwiązaniem, biorąc pod uwagę zarówno czas jak i potrzebne fundusze, będzie odblokowanie energii odnawialnej. Ta wybuduje się sama, przy sprzyjających ramach prawnych. To jeden z filarów naszego bezpieczeństwa. Równie ważny, co wzmacnianie naszej obronności – dodaje Wereszczyński. Wskazane działania nie mogą być rozłożone na lata, lecz muszą rozpocząć się w nadchodzących dniach, tygodniach i miesiącach. Musimy działać. I tak w rozwoju OZE jesteśmy w tyle za Europą. Aby tak się stało musimy pogodzić się Unią Europejską, zagasić niepotrzebne konflikty i spory. Tylko to pozwoli odblokować pieniądze przeznaczone na “zieloną transformację” z unijnego Funduszu Odbudowy (57 mld euro) oraz z Umowy Partnerstwa (76 mld euro).
Zielone światło dla zielonej energii
To, że odnawialne źródła energii wraz z magazynami energii istotnie uniezależniają państwo od paliw kopalnych, wiedzą już wszyscy. Wiele państw podejmuje też kroki, aby się od paliw kopalnych uniezależnić, czego najlepszym przykładem są Niemcy. W odpowiedzi na rosyjską wojnę, nasz zachodni sąsiad chce zdecydowanego przyspieszenia wzrostu udziału OZE w swoim miksie energetycznym. Podobne deklaracje składają też inne państwa. Polska również nie powinna zwlekać z podobnymi decyzjami.
Tym sprawdzonym już szlakiem powinna podążyć Warszawa. Podobne rozwiązania mamy w Polsce na wyciągnięcie ręki! Czy potrafimy wyobrazić sobie polski rynek energii, na którym np. połowa wytwarzanej i konsumowanej energii pochodzi z małych i średnich instalacji OZE (Odnawialne Źródła Energii), zarządzanych przez gospodarstwa domowe, małe firmy, instytucje publiczne albo samorządy? Taką wizję roztoczył przed nami Europejski Zielony Ład, który transformację energetyczną uczynił jednym z najważniejszych zadań dla Europy w obecnej dekadzie. Teraz w obliczu rosyjskiej agresji na Ukrainę wydaje się to jeszcze bardziej istotne.
„Zielony Ład” to nie tylko założenia i wytyczne – to także bardzo konkretna pula środków (25 mld euro), mających umożliwić zieloną transformację Europy. Po raz pierwszy w historii planowania budżetowego UE wskazano, że 30 proc. przyznanych środków powinno stanowić wsparcie dla działań mających na celu ochronę klimatu. Pochodzą one z projektu FEnIKS (Fundusze Europejskie na Infrastrukturę, Klimat, Środowisko).
Czym są wspólnoty energetyczne?
Obecnie w Unii Europejskiej działa już ponad 3,5 tys. lokalnych, obywatelskich wspólnot energetycznych, produkujących energię odnawialną. W Polsce zawsze miały pod górkę. W styczniu 2022 r. Ministerstwo Klimatu i Środowiska przedstawiło zmodyfikowany projekt programu FEnIKS. Niestety okazało się, że w rządową wizję przeciwdziałania zmianom klimatu nie wpisują się ani społeczności energetyczne, ani inne formy zbiorowych działań prosumentów (czyli zarazem „producentów” i „konsumentów” energii).
Społeczności energetyczne pozwalają różnego typu podmiotom, zlokalizowanym w określonej od siebie odległości, na wspólny zakup instalacji, podłączenie do sieci, wytwarzanie energii i dystrybuowanie jej pomiędzy sobą. Polskie prawo dopuszcza w tej chwili takie społeczności w postaci spółdzielni energetycznych, ale prawo europejskie stwarza szersze możliwości działania dla energetyki wspólnotowej.
Jako że jest to jednak na polskim rynku rozwiązanie zupełnie nowe, wymaga – przynajmniej na początku – wsparcia finansowego ze strony państwa. Tak, jak uruchomiony w 2019 roku rządowy program „Mój Prąd” uruchomił popyt na zakładanie indywidualnych instalacji fotowoltaicznych, tak nowy, dopasowany program finansowania mógłby zapewnić powstawanie i rozwój spółdzielni energetycznych.
Tak się jednak, jak dotąd, nie stało. W budżecie programu FEnIKS, wynoszącym ponad 25 mld euro, nie wygospodarowano na to środków. Zamiast tego rząd planuje sfinansować wiele nietrafionych i szkodliwych inwestycji, takich jak m.in. instalacje gazowe czy spalarnie odpadów. Nie jest to więc kwestia braku wystarczających środków, ale niezrozumienia, co jest w tej chwili potrzebne obywatelom, bezpieczeństwu energetycznemu oraz środowisku. Działanie nie wpisują się też w kierunek zmian w Europie.
Zielona energia, wspólnoty energetyczne, odejście od węgla, gazu i ropy oraz europejska solidarność stają się w tych trudnych czasach patriotycznym obowiązkiem i gwarantem wspólnego europejskiego bezpieczeństwa. Musimy budować gospodarkę opartą na unijnej solidarności i alternatywnej energetyce. Potrzebne jest ponadnarodowe działanie obywatelskie. Każdy ocieplony dom, każdy panel słoneczny czy turbina wiatrowa chronią obywateli przed skokami cen paliw kopalnych oraz wysokimi kosztami energii, jednocześnie promują i wspierają pokój. Jest to kwestia solidarności, patriotyzmu i wiary w nasze wspólne demokratyczne wartości.
Autorzy: Zuzanna Sasiak, Piotr Chałubiński