Górnicy mają dość, protest się zaostrza. Potwierdzili też datę najazdu na Warszawę
Górnicy okupują kopalnie, protestując przeciwko transformacji energetycznej
We poniedziałek i wtorek toczyły się negocjacje pomiędzy delegacją górniczych związków zawodowych oraz przedstawicielami rządu, które nie odprowadziły się jednak do porozumienia. Jak podaje gazeta.pl, przedstawiciel Śląsko-Dąbrowskiej Solidarności Dominik Kolorz stwierdził, że "związkowcy oczekują decyzji, a nie obietnic". Stawką negocjacji jest kształt zapowiadanej przez rząd transformacji energetycznej zakładające stopniowe wygaszanie kopalń do 2030 roku. Górnicy domagają się sprawiedliwej transformacji energetycznej rozłożonej na dłuższy okres.
W związku z fiaskiem dotychczasowych negocjacji w 10 kopalniach trwają protesty, w ramach których górnicy po godzinach zostają pod ziemią. Jak podaje money.pl, swoich działań górnicy nie nazywają strajkiem, jako że wydobycie węgla odbywa się bez zakłóceń. Pod ziemią panują niskie temperatury, które mogą powodować omdlenia i zasłabnięcia, dlatego związkowcy zadbali o zapewnienie protestującym górnikom opieki medycznej. Górnicy nie wykluczają, że protest może przybrać wkrótce formę strajku głodowego.
Górnicy czekają na kolejną turę negocjacji i potwierdzają datę protestu w stolicy
Górnicy zapowiadają ponadto przeniesienie protestów do Warszawy. Protest w stolicy ma się odbyć już 2 października. Protestujący zaznaczają zarazem, że nie sprzeciwiają się samej transformacji energetycznej, lecz zapowiadanemu sposobowi jej przeprowadzenia. - Niech to będzie plan energetyczny na 40 lat, a nie do 2040 roku, w którego efekcie w 2030 roku po kopalniach nie będzie ani śladu - mówi przywoływany przez portal money.pl Patryk Kosela ze związku zawodowego "Sierpień '80". Sprzeciw wzbudzają też zawarte w zaproponowanym przez Ministerstwo Aktywów Państwowych planie restrukturyzacji sektora górniczego - z którego minister Sasin w międzyczasie się wycofał - plany obniżek wynagrodzeń w Polskiej Grupie Górniczej.