Bez licencji nie ma grzybobrania. Polacy by strajkowali?
Licencja na grzyby w Polsce?
Każdego roku gdy rusza sezon na grzyby, media informują niestety również o zatruciach. Dotyka to osób, które przeceniły swoją znajomość grzybów, jak również tych, którzy kupili je od - jak zapewne sądzili doświadczonych - grzybiarzy. Zatrucia niejednokrotnie mają tragiczny finał, a apele specjalistów o ostrożność często bywają lekceważone.
Co zrobić by ograniczyć liczbę zatruć? W ostatnim czasie głośno było o włoskim rozwiązaniu, czyli wprowadzeniu licencji na grzybobranie. Jak podaje serwis Money.pl, by móc zbierać tam grzyby w lesie, należy nie tylko wykupić pozwolenie (jego koszt wynosi od 20 do 50 euro), ale też odbyć kurs mykologiczny zakończony egzaminem. Uprawnienia egzekwuje tamtejsze leśnictwo, a kara za ich brak to nawet kilkaset euro.
Eksperci pytani o to, czy takie rozwiązanie przyjęłoby się w Polsce są sceptyczni. – Straż leśna ma tyle obowiązków, że nie byłaby w stanie egzekwować jeszcze tego dodatkowego obowiązku. Poza tym takie ograniczenie spotkałoby się ze społecznym oporem. Starsze osoby nie zaakceptowałyby go z pewnością – mówi w rozmowie z Money.pl Przemysław Kurkowski, grzyboznawca w Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Białej Podlaskiej.
Polacy chcą wolności w zbieraniu grzybów
Opinię eksperta potwierdza sondaż jaki przeprowadziła w tej sprawie dla Wirtualnej Polski pracownia Ariadna. Zdaniem aż 57 proc. respondentów licencja na grzybobranie to zły pomysł, z czego 30 proc. “zdecydowanie” go odrzuca. Przeciwnego zdania jest 26 proc. ankietowanych (tylko 12 proc. uważa to za “zdecydowanie” dobry pomysł).
Jeśli zatem ktoś zaproponuje w Polsce wariant włoski ws. grzybobrania, musi liczyć z niezadowoleniem społecznym porównywalnym z wprowadzeniem wyższych podatków. Nie można również wykluczyć, że taki pomysł doprowadziłby do strajku znacznej części miłośników zbierania grzybów.