Nie milkną echa po przejęciu Idea Banku. Czarnecki oskarża władze
Z tego artykułu dowiesz się:
Dlaczego Pekao przejęło Idea Bank,
Dlaczego Czarnecki łączy sprawę z polityką,
Jak władza komentuje oskarżenia Czarneckiego.
Idea Bank w rękach Pekao
Wczoraj nastąpiło oficjalne formalne przejęcie Idea Banku przez Pekao. Oznacza to także zmiany dla klientów banku, o czym pisaliśmy już wcześniej.
Zgodnie z decyzją BFG spełniono trzy przesłanki, by można było przeprowadzić restrukturyzację. Po pierwsze według BFG Idea Bankowi groziła upadłość, po drugie nie widziano szans, by bank poradził sobie z kryzysem. Trzeci argument wynika z faktu, że konieczne jest zachowanie stabilności sektora finansowego i ograniczenia zaangażowania funduszy publicznych, by nie było konieczności wypłacania klientom banku gwarantowanych środków.
Cała sprawa potoczyła się bardzo szybko. O planowanej operacji przejęcia Idea Bank dowiedział się na kilka minut przed pojawieniem się oficjalnej informacji. Całą sytuację opisywaliśmy wcześniej tutaj.
Czarnecki: Kompletnie się nie spodziewałem tego, co się wydarzyło
Głos w sprawie zajął sam Czarnecki. Podczas wywiadu z Gazetą Wyborczą przedsiębiorca wyznał, że zupełnie nie spodziewał się tego, co miało nastąpić 31 grudnia.
- Rano rozmawialiśmy z żoną, że mimo wszystko ten rok kończy się optymistycznie. Grudzień - przynajmniej z zawodowego punktu widzenia - był bardzo dobrym miesiącem. Kompletnie się nie spodziewałem tego, co się wydarzyło. Informację dostałem od prezesa banku w południe. Powiedział, że do banku przyszli urzędnicy BFG z pismem o przejęciu i że z powodu grożącej bankowi upadłości wdrażają tzw. procedurę resolution, czyli przejęcia banku zagrożonego upadłością. Ani prezes, ani ja nie rozumiemy, dlaczego tak się stało - powiedział Czarnecki w rozmowie z Wyborczą.
Według przedsiębiorcy bank bardzo dobrze zrealizował program naprawczy, a czwarty kwartał 2020 r. miał być najlepszy w całym roku, stąd ta decyzja jest dla niego krzywdząca i niezrozumiała.
Czarnecki odwołał się także do przesłanek, które zwykle w takich sytuacjach doprowadzają do przejęcia banku, o których pisaliśmy wyżej. Przedsiębiorca podkreślił, że w dniu przejęcia zarząd Pekao SA zwołał konferencję prasową i oświadczył, że Idea Bank ma bardzo dobry portfel kredytowy, że świetnie pasuje do profilu Pekao SA i że Pekao SA zarobi na tym nie mniej niż 300 mln zł.
Czarnecki zwrócił też uwagę, że w części banku, która nie została przejęta przez Pekao SA, zostało 200 mln zł, co oznacza, że Idea Bank dysponował pieniędzmi.
Jeśli chodzi o drugą przesłankę dotyczącą braku perspektywy poprawy sytuacji banku, Czarnecki stwierdził, że jest ona absolutną nieprawdą.
- Zarząd wraz z całym zespołem doprowadziły bank do trwałej rentowności, i to wbrew przeszkodom stawianym nam przez BFG i inne instytucje nadzorcze. W ubiegłym roku wielokrotnie próbowaliśmy podnosić kapitał i za każdym razem byliśmy blokowani przez BFG i Komisję Nadzoru Finansowego. KNF nie zatwierdzała planów naprawy, a przez dwa lata odmawiała powołania pana Jerzego Pruskiego na stanowisko prezesa banku. Mimo to sytuacja kapitałowa banku zdecydowanie się poprawiała. W grudniu bank dostał duży zastrzyk (156 mln złotych), kolejne 200 mln złotych miało wpłynąć do końca lutego. Cały proces podnoszenia kapitału zostałby zakończony - wyjaśnił.
Zdaniem Czarneckiego także jeśli chodzi o trzecią przesłankę, doszło do jakiegoś nieporozumienia.
- To jest jakaś hucpa. W uzasadnieniu przejęcia jest napisane, że Idea Bank mógłby „zarazić” Getin Bank i dlatego trzeba go przejąć. Czyli żeby "ochronić" mój drugi bank przed moim pierwszym bankiem, próbowano najpierw mnie odwołać z obu rad nadzorczych, a gdy to się nie udało, próbowano wsadzić mnie do aresztu, a gdy i to się nie powiodło, stwierdzono: "Trudno, ukradniemy bank" - powiedział.
Wszystkiemu winna polityka
Zdaniem Czarneckiego, gdyby nie fakt, że ujawnił on wcześniej taśmy rozmów z ówczesnym szefem Komisji Nadzoru Finansowego - Markiem Ch., przedsiębiorca nie miałby w tej chwili problemów, ponieważ mógłby wówczas przystać na tę propozycję i funkcjonować jako element obozu władzy.
- Tak postąpili niektórzy przedsiębiorcy i mają święty spokój. W dodatku, gdybym ofertę przyjął, władza miałaby na mnie haka, bo popełniłbym przestępstwo, dałbym łapówkę, za co rzeczywiście można by mnie wsadzić do więzienia - zdradza Czarnecki.
Zdaniem przedsiębiorcy, sposób, w jaki został potraktowany, jest tylko i wyłącznie wynikiem zemsty za ujawnienie taśm.
- Nie da się wytłumaczyć inaczej niż politycznym odwetem tego, że zabiera się bank, który za chwilę zrealizuje plan naprawy wdrażany mimo przeszkód ze strony państwa - powiedział.
Co z tą polityką?
Głos w sprawie zabrał też wicerzecznik PiS Radosław Fogiel podczas rozmowy w RMF FM. Zdaniem wicerzecznika cała sprawa odbyła się przy "odsłoniętej kurtynie".
- BFG do takich działań jest nie dość, że uprawniony, to zobligowany m.in. dyrektywą UE - stwierdził Fogiel.
Wicerzecznik zwrócił też uwagę, że sytuacja banku została bardzo rzetelnie oceniona, wobec czego podjęte decyzje są podyktowane wyłącznie sytuacją banku. Dodał także, że Komisja Europejska nadzorująca proces przejęcia jest na bieżąco o wszystkim informowana.