Już nie 500, nie 700 a 800 plus. Rząd twierdzi, że to realny scenariusz
Z tego artykułu dowiesz się:
Ile pieniędzy kosztuje rocznie 500 plus
Co o zmianie programu mówi Tadeusz Kościński
Jaką modyfikację proponuje Paweł Wojciechowski
500 plus to kosztowny program. 700 plus pochłonie jeszcze więcej
500 plus to comiesięczne świadczenie, które od pięciu lat wspiera finanse polskich rodzin. Od 1 lipca 2019 r. dodatek należy się każdemu rodzicowi bez względu na dochody. Obecnie z 500 plus korzysta 6,6 mln dzieci. Roczny koszt wypłaty świadczeń to ok. 40 mld zł.
Jednak na przestrzeni ostatnich lat siła nabywcza 500 plus zdecydowanie spadła z powodu inflacji. Pandemiczny wzrost cen o 3,2 proc. w marcu 2021 r. tylko potęguje ten problem. Radio Zet podaje, że świadczenie powinno zostać zwiększone do ok. 560 zł, aby jego siła nabywcza była identyczna jak w 2016 r.
Minister finansów Tadeusz Kościński idzie o krok dalej i zapowiada, że 500 plus może zostać podwyższone nawet o 700 zł, ale pod warunkiem wcześniejszego zwiększenia podatków lub uszczuplenia wydatków w innych obszarach. - Na 700 plus pieniądze by się znalazły, ale zawsze kosztem czegoś. Tak długo, jak nie podniesiemy podatków, a nie mamy takich planów, trzeba byłoby komuś zabrać, aby innemu dać - przyznał szef resortu.
Jego zdaniem 700 plus mogłoby być „neutralne dla budżetu”. W takiej sytuacji państwo musiałoby zmniejszyć nakłady finansowe na inne cele, aby zrekompensować podwyżkę 500 plus.
Ile by to kosztowało? Business Insider Polska donosi, że zwiększenie świadczenia o 200 zł, przy założeniu, że liczba beneficjentów pozostaje bez zmian, kosztowałoby 15,8 mld zł rocznie. Zatem wydatki na program prorodzinny wzrosłyby do poziomu ok. 55,8 mld zł.
800 plus zamiast 500 plus? Podwyżka tylko dla niektórych
Własną propozycję modyfikacji świadczenia przedstawił na łamach Business Insider Polska Paweł Wojciechowski, były minister finansów, a obecnie główny ekonomista Pracodawców RP. Ekspert stoi na stanowisku, że tak ambitne programy społeczne powinny mieć swoje źródła w myśleniu ekonomicznym. Sukcesy 500 plus mogłoby być znacznie większe, gdyby rząd wprowadził progi dochodowe.
Rzeczpospolita donosi, że aż jedna czwarta wszystkich nakładów finansowych na 500 plus trafia do najbardziej zamożnych rodzin (9,9 mld zł rocznie). Dla porównania rodziny najbiedniejsze otrzymują w skali roku ponad połowę mniej (4,7 mld zł). Wprowadzenie progów dochodowych mogłoby skutecznie zmniejszyć dysproporcje. - Zaoszczędzone pieniądze można przeznaczyć na trzy rodzaje wydatków - przekonywał Wojciechowski.
Jakie rozwiązania ma na myśli? Przede wszystkim podwyżkę 500 plus do 800 plus, ale tylko dla osób o średnich i niższych dochodach. Po drugie zaoszczędzone środki można byłoby przekazać na wsparcie usług takich jak np. żłobki, dzięki którym matki będą mogły kontynuować pracę. Dzięki temu być może uda się osiągnąć jeden z trzech głównych celów programu „Rodzina 500 plus”, który nie został zrealizowany - zwiększenie dzietności.
Statystyki są bezlitosne. Efekt 500 plus był widoczny tylko na początku - w 2017 r. urodziło się ok. 400 tys. dzieci, czyli o 20 tys. więcej niż rok wcześniej. Już w 2018 r. liczba urodzeń zmniejszyła się do 388 tys. W ubiegłym roku na świat przyszło tylko 355 tys. dzieci. To najniższy wynik od 2003 r.
Zdaniem Wojciechowskiego część pieniędzy zaoszczędzonych dzięki wprowadzeniu progów dochodowych powinna pokryć również koszty świadczeń niepieniężnych dla rodzin najbiedniejszych. Ekonomista zaproponował, aby do gospodarstw domowych o najniższych dochodach trafiały np. wyprawki tuż po urodzeniu dziecka, środki czystości i pieluchy. W kolejnych latach pomoc mogłaby opierać się na nieodpłatnym przekazywaniu książek i komputerów. Ekspert twierdzi, że dobrym rozwiązaniem może okazać się także dofinansowywanie wakacji dla dzieci.