Jak Czesi mówili, tak zrobili. Polska zaskarżona do sądu
Z tego artykułu dowiesz się:
-
Dlaczego Kopalnia Turów znalazła się na celowniku czeskich władz
-
Co na temat działań Czechów sądzi polski resort klimatu i środowiska
-
Kiedy można spodziewać się decyzji TSUE w tej sprawie
Kopalnia Turów utrapieniem Czechów
Kopalnia Turów i położona nieopodal elektrownia należą do spółki PGE Górnictwo i Energetyka Konwencjonalna. W 2020 r. minister klimatu i środowiska Michał Kurtyka przedłużył koncesję na wydobycie węgla brunatnego z zakładu na kolejne sześć lat - do 2026 r.
Decyzja ta spotkała się z ostrym sprzeciwem Czechów . Kopalnia Turów jest bowiem położona nieopodal polsko-czeskiej granicy i zdaniem lokalnych władz doprowadza do pustynnienia terenu. TVN24 podaje, że w sprawę zaangażowały się dwa resorty - spraw zagranicznych i środowiska, które potwierdziły, że Kopalnia Turów przyczynia się do obniżenia poziomu wód gruntowych.
Negatywne skutki tego zjawiska odczuwają nie tylko obywatele, lecz także środowisko naturalne. Gazeta Wyborcza donosi, że Kopalnia Turów i działająca obok elektrownia produkują rocznie 9,9 mln ton dwutlenku węgla, dzięki czemu noszą tytuł trzeciego największego truciciela w Polsce - zaraz po Bełchatowie i Kozienicach.
Z analizy Czeskiej Służby Geologicznej wynika, że Kopalnia Turów wpływa nie tylko na zanieczyszczenie powietrza, lecz także na osiadanie gruntu W dalszym ciągu monitoruje również poziom hałasu.
- Skarga jest bezpośrednio związana z naruszeniem praw obywateli Czech, którzy nie mogli uczestniczyć ani w postępowaniu w sprawie wydania pozwolenia na rozbudowę kopalni, ani w sądowej kontroli tej decyzji. Polska nie dostarczyła również stronie czeskiej niezbędnych dokumentów związanych z wydobyciem i nie uwzględniła oceny jego oddziaływania na środowisko - tłumaczył wiceminister spraw zagranicznych Martin Smolek.
Polski resort klimatu i środowiska zaskoczony. Kopalnia Turów już w TSUE
Czesi twierdzą, że zgoda na przedłużenie koncesji dla działania Kopalni Turów stoi w sprzeczności z czterema europejskimi dyrektywami i traktatem UE. Mimo poważnych zarzutów rząd w Pradze podjął próbę porozumienia się z rządem w Warszawie - jednak bezskutecznie. Już dwa tygodnie temu Czesi ostrzegali, że sprawa Kopalni Turów będzie przedmiotem skargi do unijnych organów sprawiedliwości.
Zaskoczenia tymi doniesieniami nie krył polski resort klimatu i środowiska. W ostatnim czasie doszło bowiem do spotkania polskich przedstawicieli z czeskim ministrem spraw zagranicznych, a także szefem resortu środowiska. - Z ich przebiegu można było wnioskować, że jest szansa na polubowne zakończenie sporu - przyznał rzecznik polskiego MKiŚ Aleksander Brzózka.
Nic bardziej mylnego. W piątek 26 lutego Czechy, zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami, złożyły skargę na Polskę do TSUE. Doniesienia te potwierdził rzecznik instytucji Ireneusz Kolowca. „Czechy wniosły skargę przeciwko Polsce ws. rozbudowy kopalni węgla brunatnego Turów wraz z wnioskiem o zastosowanie środków tymczasowych”, czytamy we wpisie przedstawiciela TSUE na Twitterze.
Minister środowiska Czech Richard Brabec oznajmił, że pozew jest niezbędnym elementem ochrony czeskich obywateli, ponieważ Polska nie spełniła żądań dotyczących ochrony środowiska. Mimo tego szef resortu zapowiedział, że rozmowy będą kontynuowane, choć do czasu wydania decyzji przez TSUE czeskie władze uznają wydobycie węgla z Kopalni Turów za nielegalne.
Czesi domagają się od TSUE uwzględnienia wpływu Kopalni Turów na życie mieszkańców terenów przygranicznych i liczą na rozpatrzenie skargi w trybie przyspieszonym. „Trybunał Sprawiedliwości w Luksemburgu nie jest związany żadnymi terminami, więc nie wiemy, kiedy będzie orzekać. Biorąc pod uwagę powagę sytuacji, wierzymy, że nastąpi to jak najszybciej”, czytamy w komunikacie szefa czeskiego resortu środowiska, który cytuje Forsal.