Lockdown miał być na dwa tygodnie. Właśnie minęło pół roku
Miał trwać tylko dwa tygodnie, tymczasem dziś mija dokładnie pół roku od momentu wprowadzenia lockdownu dla branży gastronomicznej. Lokale mogą prowadzić działalność jedynie na wynos i z dowozem, co w znaczący sposób ogranicza im możliwość zarobkowania. Wygląda na to, że na odmrożenie branża będzie musiała jeszcze trochę poczekać.
Z tego artykułu dowiesz się:
Pół roku temu wprowadzono lockdown branży gastronomicznej
Ile restauracji nie przetrwało zamknięcia
Kiedy można spodziewać się odmrożenia branży
Lockdown gastronomii od pół roku
Dokładnie pół roku temu, 24 października 2020 roku przywrócono restrykcje, znacząco ograniczające działalność lokali gastronomicznych. Piszemy o przywróceniu, gdyż wcześniej takie ograniczenia miały miejsce od połowy marca do połowy maja zeszłego roku przy pierwszej fali pandemii. Tym samym, już od sześciu miesięcy lokale nie mogą przyjmować gości, a jedynie prowadzić działalność z dowozem lub z dostawą, co w oczywisty sposób ogranicza im możliwość zarobkowania. Nie będzie zatem przesady w stwierdzeniu, że branża od pół roku jest dotknięta lockdownem.
Mało kto dziś pamięta, że ogłoszone pod koniec października restrykcje ogłoszono na dwa tygodnie. W związku z tym, że w Polsce szalała wówczas druga fala pandemii i każdego dnia odnotowywano kolejne rekordy zakażeń, mało kto liczył na to, że odmrożenie nastąpi tak szybko. Niewielu jednak spodziewało się, że restauracje będą zamknięte aż pół roku. Warto tu przypomnieć, że w ciągu tego półrocza część branż – jak hotelarska czy instytucje kultury – mogły liczyć na chociaż krótkotrwałe otwarcie. W przypadku lokali taka możliwość nigdy nie zaistniała.
Przedstawiciele rządu w tym sam premier Mateusz Morawiecki podkreślali, że zamknięcie gastronomii jest konieczne. Przekonywali, że w wielu lokalach, mamy do czynienia z sytuacją, iż na niewielkiej powierzchni gromadzi się dużo ludzi, a pomieszczenia te nie są zbyt dobrze wietrzone.
Tłumaczenie te nie trafiały do przedstawicieli branży. Wielu z nich miało już dość lockdownu i wbrew zasadom otwierało swoje lokale na gości, nie zważając na sankcje.
Z danych, które przekazał redakcji Biznes Info na początku lutego Sławomir Grzyb, sekretarz generalny Izby Gospodarczej Gastronomii Polskiej wynikało, że łączne straty poniesione przez branżę gastronomiczną wskutek obostrzeń wyniosły ok. 1 mld zł. Grzyb w komentarzu dla naszej redakcji zwracał uwagę, że wiele lokali jest wykluczonych z rządowej pomocy (sekretarz organizacji wskazał tu firmy, które powstały po 1 listopada 2019 roku, przez co nie mogły wykazać spadku obrotów rok do roku) i zwyczajnie nie mają one środków, chociażby na wypłatę pensji pracownikom.
Co 4. restauracja nie przetrwała lockdownu
Przywołane przez portal mambiznes.pl dane wskazują, że w ciągu minionego roku pracę straciło ponad 200 tys. osób, a lockdownu nie przetrwała co czwarta restauracja. Na tym jednak nie koniec smutnych statystyk, gdyż okazuje się, że branża gastronomiczna należy obecnie do najbardziej zadłużonych branż nad Wisłą.
– Największy przyrost postępowań windykacyjnych widzimy właśnie w gastronomii. To rodzaj działalności oparty na pewnym zespole naczyń połączonych. Restauratorzy, którzy popadają w kłopoty nie płacą np. swoim dostawcom czy właścicielom nieruchomości. To powoduje, że kolejne podmioty popadają w zadłużenie i stratny jest cały sektor gospodarki – tłumaczy cytowana przez portal prezes Grupy AVERTO, widnykator Małgorzata Marczulewska.
Jednym z pomysłów na ratowanie branży miał być bon gastronomiczny, który miał funkcjonować na zasadzie zbliżonej do wprowadzonego w zeszłym roku bonu turystycznego. Szczegóły rozwiązania miały zostać ogłoszone na początku kwietnia, do czego ostatecznie nie doszło.
- Rząd nieustannie pracuje nad różnymi rozwiązaniami, dzięki którym najbardziej dotknięte branże mogą korzystać z pomocy finansowej w tych trudnych dla wszystkich czasach, w tym także branża gastronomiczna. Będziemy informować o postępach prac – tak Ministerstwo Rozwoju, Pracy i Technologii odpowiedziało kilka tygodni temu redakcji Biznes Info na pytanie, o to kiedy można spodziewać się szczegółowych informacji odnośnie bonu gastronomicznego.
Niezależnie od tego, kiedy bon wejdzie w życie, przedstawiciele branży gastronomicznej podchodzą do pomysłu z rezerwą, wskazując, że ich beneficjentem byłyby najpewniej pizzerie i burgerownie, które relatywnie dobrze przechodzą przez lockdown. W ich ocenie lepszym rozwiązaniem byłoby np. umorzenie opłat za prąd.
Rozwiązaniem najbardziej wyczekiwanym przez branżę jest oczywiście możliwość ponownego otwarcia się na gości. Kiedy można się tego spodziewać? Wszystko wskazuje na to, że nie tak prędko. Minister zdrowia Adam Niedzielski wskazując kilka dni temu w Radiu Zet branże, które mogą spodziewać się odmrożenia, gastronomię wymienił na końcu.
Pytany w radiowej Trójce o otwarcie ogródków gastronomicznych, Niedzielski odpowiedział, że „to jeszcze nie jest ten czas”. Szef resortu zdrowia podkreślił również, że rząd nie prowadzi obecnie rozważań odnośnie tego, by otworzyć restauracje dla osób w pełni zaszczepionych, co zaproponował niedawno wicepremier, minister rozwoju, pracy i technologii Jarosław Gowin.
Byłeś świadkiem ciekawego zdarzenia? Masz interesujące zdjęcia lub filmik? Podziel się z nami wysyłając na [email protected]