Lokale otwarte, na ulicach wojsko. Zaczęły się wybory na Białorusi. "Całkowite oszustwo"
W niedzielę na Białorusi rozpoczął się główny dzień głosowania prezydenckiego, które społeczność międzynarodowa oraz opozycja określają mianem wyborczej farsy. Wyniki są z góry przesądzone — proces wyborczy został całkowicie podporządkowany reżimowi, eliminując jakiekolwiek szanse na demokratyczne zmiany.
Władza dożywotnia i dziedziczna?
Alaksandr Łukaszenka, rządzący krajem od 31 lat, ubiega się o siódmą kadencję. Brak realnych przeciwników oraz choćby minimalnych standardów demokratycznych powoduje, że wybory te są powszechnie uważane za sfingowane. Białoruski reżim, w celu legitymizacji władzy, intensywnie wykorzystuje propagandę. Państwowe media przedstawiają obywateli jako jednomyślnych zwolenników Łukaszenki, rzekomo odpornych na „destrukcyjne wpływy”.
Tymczasem najbardziej krytyczne oceny tego wyborczego przedstawienia płyną ze strony Unii Europejskiej.
Będą zwolnienia grupowe. Chodzi o właściciela TVN Trump przemówił w Davos. Tak chce skończyć wojnę w UkrainieWyborcza groteska
Oficjalnie do walki o urząd prezydenta przystąpiło pięcioro kandydatów, w tym proreżimowi politycy oraz Hanna Kanapacka, była członkini opozycyjnej Zjednoczonej Partii Obywatelskiej, która została zlikwidowana. Jednak faktyczne możliwości rywalizacji z Łukaszenką są żadne.
Lokale wyborcze pozostają otwarte do godziny 20 (18 czasu polskiego). Za granicą głosowanie nie jest dostępne, co uniemożliwia udział przeciwnej Łukaszence diaspory.
Kluczowe postaci międzynarodowej sceny politycznej, jak Kaja Kallas, szefowa unijnej dyplomacji, czy przewodnicząca Parlamentu Europejskiego Roberta Metsola, jednoznacznie potępiły białoruskie wybory. Kallas nazwała proces „zniewagą demokracji”, a Komisja Europejska określiła go jako „całkowite oszustwo”.
W związku z nasileniem represji wobec opozycji oraz łamaniem praw człowieka UE nałożyła w grudniu 2024 roku kolejne sankcje, obejmujące osoby i podmioty wspierające reżim Łukaszenki.
Sankcje za wyborczą kpinę
Parlament Europejski zaapelował o dalsze zaostrzenie sankcji oraz eliminację źródeł finansowania białoruskiego reżimu, takich jak eksport nawozów, w tym potażu. W rezolucji europosłowie wskazali również na konieczność objęcia sankcjami podmiotów wykorzystujących pracę przymusową więźniów politycznych.
Swiatłana Cichanouska, liderka białoruskiej opozycji, wezwała zarówno Białorusinów, jak i społeczność międzynarodową do odrzucenia wyników wyborów, które uznała za fikcyjne. Jej apel znalazł szerokie poparcie w Europie, a parlamenty i rządy wielu państw już wcześniej zadeklarowały, że nie uznają kolejnej kadencji Łukaszenki.