Kontrowersyjna metoda poprawiania bezpieczeństwa na drogach. Zapłacą oczywiście kierowcy
Podniesienie wysokości mandatów nic nie da?
Tegoroczne wakacje na polskich drogach nie były tak dramatyczne jak ubiegłoroczne, niemniej jednak policyjne statystyki robią wrażenie - prawie 5,5 tys. wypadków, blisko 500 zgonów i ponad 6 tys. osób rannych. O tym jak zwiększyć bezpieczeństwo na polskich drogach mówi w rozmowie z “Dziennikiem Gazetą Prawną” Maria Dąbrowska-Loranc z Centrum Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego Instytutu Transportu Samochodowego.
W ocenie ekspertki największym problemem polskich kierowców jest nagminne przekraczanie prędkości. - Badania pokazują, że trzy czwarte Polaków łamie limity dozwolonej szybkości w terenie zabudowanym. Brakuje presji społecznej, żeby jeździć wolniej - mówi Dabrowska-Lorenc.
Zdaniem ekspertki optymalnym sposobem na wymuszenie obniżenia prędkości przez kierowców jest zwiększenie liczby fotoradarów. - W tym kierunku powinniśmy zmierzać. U nas tych urządzeń jest kilkaset, a to powinno iść w tysiące - mówi rozmówczyni “DGP”.
- Duża liczba fotoradarów na pewno diametralnie zmieniłaby postawę kierowców i wymusiłaby bezpieczniejszą jazdę nawet tam, gdzie urządzeń by nie ustawiono. Naukowcy udowodnili, że jazda wolniejsza nawet o kilka kilometrów na godzinę znacznie zmniejsza ryzyko śmierci. Tymczasem szybsza jazda, zwłaszcza w mieście, daje zwykle niewielki zysk czasowy - dodaje.
Dąbrowska-Lorenc ze sceptycyzmem wypowiada się w kwestii podniesienia wysokości mandatów. - Możemy dyskutować o wysokości mandatów, ale moim zdaniem ważniejsza powinna być kwestia nieuchronności kary. Przydałaby się zatem większa liczba kontroli drogowych i wspomniana większa liczba fotoradarów. Mając świadomość, że grozi mi kara, na pewno będę inaczej zachowywał się na drodze - podsumowuje ekspertka.
<