Mandat za brak maseczki w samochodzie? Brzmi absurdalnie, ale służby są wyczulone i kary się sypią
Surowy mandat za brak maseczki w aucie
Koronawirus w Polsce nie ustępuje. W piątek poinformowano o kolejnej rekordowej, bo wynoszącej blisko 2300 liczbie nowych zachorowań. Dzień wcześniej rząd poinformował o rozszerzeniu z 21 do 51 liczby powiatów objętych specjalnymi strefami, w których obowiązują zaostrzone restrykcje. Jedną z nich jest obowiązek noszenia maseczki również w przestrzeni otwartej. Tymczasem być może nie wszyscy pamiętają, ale konieczność zasłaniania nosa i ust obowiązuje w niektórych sytuacjach również w samochodzie. Jeśli się nie zastosujemy, musimy się liczyć z mandatem.
Obowiązek jeżdżenia z maseczka dotyczy przede wszystkim sytuacji, kiedy podróżujemy z osobą z którą nie mieszkamy w jednym gospodarstwie domowym, stąd aby uniknąć mandatu, musimy pamiętać o zasłonięciu nosa i ust, gdy podróżujemy np. z dalszą rodziną czy znajomymi. Maseczki (co na szczęście widać na ulicach) mają osoby robiące kurs prawa jazdy i ich instruktorzy. O zasłonięciu twarzy możemy natomiast zapomnieć, gdy jedziemy sami, bądź z osobami z którymi mieszkamy. Maseczki nie muszą również posiadać dzieci poniżej czwartego roku życia, a także osoby, którym nie pozwala na to stan zdrowia. W przeciwnym wypadku trzeba się liczyć z karą.
Mandat 500 złotych
Mandat za brak maseczki wynosi 500 zł, a w skrajnych przypadkach może zostać nałożona kara administracyjna, która wynosi od 5 do 20 tysięcy zł. Przy obecnej rekordowej liczbie zakażeń trzeba pamiętać, że policja może być szczególnie mocno kontrolować, czy jeździmy z maseczką. Jej brak najczęściej kończy się pouczeniem, a w razie zatrzymania, gdy podróżujemy z osobą z którą dzielimy gospodarstwo domowe należy funkcjonariusza o tym poinformować i wówczas kary nie będzie.