Jest problem z mandatami za maseczki. Chcą zaostrzenia obowiązku
Postulat zmian w mandatach za brak maseczki
Maseczki to obowiązkowy atrybut w trakcie podróży komunikacją miejską czy wizyty w sklepie. Mandat za ich brak został wprowadzony na mocy rozporządzenia, co zrodziło ogromny chaos prawny. Na niejasne przepisy w tej sprawie zwracał uwagę Rzecznik Praw Obywatelskich. Do jego retoryki przychylają się także samorządowcy zrzeszeni w Unii Metropolii Polskich. Do ugrupowania, na czele którego stoi prezydent stolicy Rafał Trzaskowski, należą: Warszawa, Kraków, Poznań, Wrocław, Lublin, Szczecin, Białystok i Katowice.
Business Insider Polska podaje, że członkowie UMP zaapelowali do resortu sprawiedliwości oraz spraw wewnętrznych i administracji o doprecyzowanie regulacji wdrożonych w celu zahamowania rozprzestrzeniania się koronawirusa. Jak na razie komunikat z 8 września pozostaje jednak bez odpowiedzi.
Mandat nałożony przez straż miejską bezprawny?
"Niejasne przepisy ustaw i rozporządzeń powodują, że nie do końca jest jasne, czy straże miejskie mogą wystawiać mandaty osobom, które nie noszą maseczek, czy nie", czytamy w oficjalnym oświadczeniu UMP. Przedstawiciele ugrupowania zgłaszają problemy z wykładnią rozporządzenia Rady Ministrów z 7 sierpnia 2020 r.
Na mocy tego dokumentu obywatele mają obowiązek zakładać maseczki m.in. w autobusach i sklepach. Jednak przepisy nie doprecyzowują, czy za koronawirusową niesubordynację mogą karać także funkcjonariusze straży miejskiej.
Jeszcze większy chaos prawny wprowadza art. 43 ustawy o zapobieganiu oraz zwalczaniu zakażeń i chorób zakaźnych u ludzi. Przepis wskazuje, że podmiotami uprawnionymi do nakładania mandatów za brak maseczki są: policja, straż graniczna, inspekcję sanitarna.
Natomiast funkcjonariusze straży miejskich (gminnych) zostali w tym wyliczeniu pominięci. UMP twierdzi, że brak klarownych przepisów w sprawie strażników miejskich utrudnia skuteczne egzekwowanie obowiązku nakładania maseczki.