mBank szykuje wprowadzenie opłat karnych dla klientów. To jednak nie jedyny pomysł banku
Z tego artykułu dowiesz się:
mBank jako jedyny nie odpowiedział naszej redakcji czy wprowadzi ujemne oprocentowanie
Jakie inne niekorzystne dla klientów rozwiązanie rozważa bank
Co może zaoferować w zamian
mBank wprowadzi karne opłaty?
Czy planują państwo wprowadzić ujemne oprocentowanie depozytów klientów indywidualnych? Pytanie tej treści redakcja Biznes Info przesłała przed dwoma tygodniami pięciu największym bankom w Polsce: PKO BP, Pekao, Santander Bank Polska, ING Bank Śląski oraz mBank.
Pytanie było podyktowane publikacją „Rzeczpospolitej”, w której napisano, że czołowy polski bank zamierza wprowadzić ujemne oprocentowanie takich depozytów. Gazeta nie wymieniła nazwy instytucji. Zwróciła jednak uwagę, że kwestią czasu jest aż w ślady owego banku pójdą pozostałe, w reakcji na tąpnięcie rentowności spowodowanej pandemią i działaniami Rady Polityki Pieniężnej, która zeszłym roku dokonała rekordowej obniżki stóp procentowych, co oznaczało dla posiadaczy lokat pożegnanie się z myślą o zyskach z oprocentowania.
Z odpowiedzi przekazanych naszej redakcji przez przedstawicieli banków wynikało, że nie należy spodziewać się, aby w najbliższych tygodniach wprowadziły one ujemne oprocentowanie depozytów klientów indywidualnych. Zwracał jednak uwagę fakt, że w części odpowiedzi pojawiły się określania „obecnie”, czy „w tej chwili”, co oznacza, że taki scenariusz może być brany pod uwagę.
Odpowiedzi udzielili nam PKO BP, Pekao, Santander Bank Polska oraz ING Bank Śląski. Jako jedyny nie odpowiedział mBank. Czy to znaczy, że ma takie plany?
„Puls Biznesu” relacjonuje wirtualną konferencję zorganizowaną przez mBank "Nowe Perspektywy", podczas której pojawił się wątek ujemnego oprocentowania depozytów. Gazeta zauważa, że prezes instytucji Cezary Stypułkowski nie udzielił jednoznacznej odpowiedzi. Miał natomiast zasugerować, że zbliża się czas, gdy po klientach korporacyjnych również osoby fizyczne „będą musiały się liczyć z jakąś formą kary za przechowywanie większych kwot na rachunkach" - pisze "Puls Biznesu".
Zdaniem Stypułkowskiego, dyskusja o „paradygmatach bankowości” jest kwestią tego, czy będzie to karna oplata, czy ujemna stopa procentowa. Z jego wypowiedzi jak pisze „Puls Biznesu” jasno wynikało, ze skłania się ku pierwszemu wariantowi.
Prezes mBanku posłużył się własnym przykładem, wyjaśniając, że posiada rachunki bankowe w Wielkiej Brytanii. Za ten w funtach nic nie płaci, gdyż kiedyś mieszkał i pracował na Wyspach. Jednakże z rachunku w euro – po przekroczeniu pewnego limitu - jest już pobierana karna opłata w wysokości 200 EUR miesięcznie, co jest konsekwencją wprowadzonych kilka lat temu ujemnych stóp procentowych w strefie euro.
Tymczasem w Polsce główna stopa procentowa NBP od maja zeszłego roku wynosi 0,1 proc., co oznacza, że nie jest ujemna. Gazeta przypomina jednak, że od pięciu lat banki muszą płacić tzw. podatek bankowy wysokości 0,44 proc. liczony od aktywów. Wyjątkiem są inwestycje w obligacje skarbowe – za nie banki nie płacą podatku, ale za depozyty banków komercyjnych w NBP już tak.
- Czyli, jak państwo składacie u nas depozyt, a my nie mamy z tym depozytem co zrobić, bo nie ma dostatecznej akcji kredytowej, bo mamy jakiś limit na państwowe papiery wartościowe, to nawet jeżeli w banku centralnym składamy te pieniądze, to musimy od nich zapłacić podatek rzędu 44 pkt baz. – tłumaczył podczas konferencji prezes mBanku.
Co w zamian?
Stypułkowski zapowiedział również, że chcąc zatrzymać środki klientów, mBank zamierza udostępnić im szerzej swoje usługi inwestycyjne w ramach tzw. asset management (czyli zarządzania aktywami).
Gazeta zwraca uwagę, że powyższe słowa skierowane były do specyficznego audytorium, konkretnie do bogatszej klienteli mBanku. Instytucja mogła chcieć zachęcić osoby o stosunkowo dużych kwotach na rachunkach do większego zainteresowania produktami inwestycyjnymi.