Monety mogą być świetnym zabezpieczeniem na trudne czasy. Za niektóre kolekcjonerzy zapłacą fortunę
Monety to dobra inwestycja na trudne czasy
Monety mają tę przewagę nad innymi formami inwestycji, że nie zajmują dużo miejsca. Jeśli nie jesteśmy zapalonymi numizmatykami, a jedynie osobami szukającymi bezpiecznej formy oszczędzania, zamiast w gablotach możemy trzymać je w małym, suchym woreczku, który jest łatwy do ukrycia. Dzięki temu możemy mieć schowaną fortunę w bardzo poręcznej i łatwej w transporcie formie.
Jak podaje Rzeczpospolita, powołując się na antykwariuszy, rynek numizmatów zaliczył w pierwszym półroczu 2020 roku obroty wyższe o ok. 30 proc. Rozpiętość cenowa monet, w które możemy zainwestować, jest naprawdę spora. 17 października warszawski Antykwariat Michał Niemczyk organizuje aukcje rzadkich moment, których ceny wywoławcze znajdują się w przedziale od 200 zł do 150 tys. zł. Rzeczpospolita podaje przykład dukata z 1831 roku, wystawionego za cenę wywoławczą 5 tys. zł. W 2014 roku kosztował ok. 6 tys. zł, a teraz wycenia się go na 9-12 tys. zł.
1. Kultowa dziennikarka przed śmiercią ujawniła kulisy pracy Elżbiety Jaworowicz. Jak znalazła się w TVP?2. Monice Olejnik puściły nerwy. Apeluje o zmianę decyzji, która podjął rząd3. Godziny dla seniorów dla dużo młodszych niż poprzednio. Polacy zapominają o ważnej zmianie
Dodatkowa wartość monet i ryzyko inwestycyjne
Dodatkową wartość zyskują monety, które mają udokumentowany rodowód. Przykładem są monety, które pojawią się na październikowej aukcji i pochodzą z kolekcji Potockiego. Rozpoznaje się je po wybitym herbie Pilawa. Jak wskazuje Rzeczpospolita, wybity w Toruniu talar z 1638 roku bez rodowodu wart byłby 10 tys. zł, a tak jest wart 14 tys. zł. Na sprzedaż pojawią się także monety z kolekcji Emeryka Hutten-Czapskiego, co również winduje ich cenę.
Dużym plusem inwestowania w monety jest wysoka przejrzystość. Numizmatycy mają spisane katalogi, w których uzasadniania jest cena, co za tym idzie, żeby poczynić udane inwestycje, trzeba mieć odpowiednią wiedzę. Jest to dużo łatwiejsze niż w przypadku np. aut zabytkowych, w których zbyt wiele faktorów może wpłynąć na cenę, a wzrost cenowy jest zawsze związany z mniej, lub bardziej sprawdzonymi spekulacjami. Ponadto kolekcje zwykle są wyprzedawane etapami, aby nie było zbyt wysokiej podaży.