Najwyższa Izba Kontroli rozkłada ręce. Zniknęły miliardy z handlu emisjami
Najwyższa Izba Kontroli opublikowała komunikat dot. wykorzystania środków pozyskanych przez Polskę ze sprzedaży uprawnień do emisji gazów cieplarnianych. Zgodnie z założeniami europejskiego systemu ETS mają one służyć transformacji energetycznej. NIK wykazuje, że w Polsce mogło być zupełnie inaczej.
Czym jest i jak działa Europejski System Handlu Emisjami?
Europejski System Handlu Emisjami (EU ETS) to jedno z najważniejszych narzędzi Unii Europejskiej w walce ze zmianami klimatu. Organy UE ustanawiają górny limit emisji w całej Wspólnocie w określonym czasie. Aby dokonać produkcji wymagającej emisji dwutlenku węgla do atmosfery, przedsiębiorstwa muszą najpierw nabyć do tego prawa w ramach limitu tonowego. Muszą więc wydawać więcej, by niszczyć środowisko, co ma zachęcać do modernizacji infrastruktury.
Zobacz też: Atom zmieni polską szkołę. Westinghouse zdradza: “wyselekcjonowaliśmy 7 firm”
Co ważne, limitami emisji podmioty mogą handlować między sobą. W ten sposób jedna firma może sprzedać niewykorzystane tony emisji innej, w handlu mogą też brać udział całe państwa UE. Założeniem EU ETS było, aby pozyskane w ten sposób środki wydawać na unowocześnianie procesów produkcyjnych, tak aby stopniowo sprowadzać emisję dwutlenku węgla przez przemysł do zera.
To koniec mrożenia cen prądu? Resort nie ma wątpliwościRezultaty kontroli Najwyższej Izby Kontroli - 94 mld zł zniknęły w budżecie
Według kontroli NIK-u w latach 2013-2023 Polsce udało się w ten sposób zarobić niecałe 94 mld zł. Niestety tylko w przypadku 1,3 proc. tej kwoty udało się dowieść, że wykorzystano je zgodnie z założeniami systemu, tj. przeznaczono na działania związane z ograniczeniem emisji dwutlenku węgla. Nie stanowi to naruszenia prawa, bo w Polsce wdrożono system w taki sposób, aby nie był możliwy skuteczny nadzór nad tym, jak wydawane są pieniądze z handlu emisjami:
Ponad 63 proc. uzyskanych dochodów trafiało do budżetu państwa, w którym obowiązywała zasada jedności budżetowej – bez koncepcji wykorzystania tych środków, a prawie 25 proc. dochodów przekazano do funduszy pozabudżetowych, niezobowiązanych do prowadzenia wyodrębnionej ewidencji księgowej.
Słowem - 94 mld zł zawieruszyły się w budżecie. Ponad 84 mld zł uzyskano w ostatnich latach - od 2019 do 2023 r.
Zmarnowana szansa na modernizację. NIK chce przebudowy całego systemu
Eksperci są zgodni, że dowolne gospodarowanie środkami z EU ETS z pominięciem założeń systemu nie stanowi złamania prawa, niemniej bezsprzecznie jest zaprzepaszczoną szansą dla Polski. Ogromne środki, które mogłyby realnie przełożyć się na rozwój przedsiębiorstw czy rozwiązanie problemów prosumentów najpewniej załatały bieżące potrzeby. Najpewniej, bo jest to niemożliwe do prześledzenia. System gospodarowania pieniędzmi z handlu emisjami został skonstruowany tak, aby nie zachodziła ewidencja:
Sprawozdania te sporządzane były w sposób uniemożliwiający kontrolę zgodności zawartych w nich danych o wykorzystaniu tych środków z danymi źródłowymi. (...) Jedynie środki przekazane Narodowemu Funduszowi Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej zostały wprost przeznaczone na konkretne cele związane z redukcją emisji gazów cieplarnianych. Środki te stanowiły 1,3 proc. dochodów ze sprzedaży uprawnień EU ETS.
Struktura rozchodów pieniędzy pozyskanych w ramach EU ETS jest tak nietransparentna, że NIK odstąpił od ceny, czy były one wydatkowane zgodnie z przeznaczeniem. Nie dlatego, że ma w tej kwestii wątpliwości - po prostu nie ma możliwości stwierdzenia, na co zostały wydane pieniądze. Wnioski kontroli są jednoznaczne - konieczne jest pilne zbudowanie transparentnego systemu rozliczeń środków pozyskanych z handlu emisjami.