Wyszukaj w serwisie
biznes finanse technologie praca handel Eko Energetyka polska i świat
BiznesINFO.pl > Finanse > Niektórym emerytom należy 64 075 zł wyrównania. ZUS wszystko wyliczył
Michał Górecki
Michał Górecki 07.06.2024 11:09

Niektórym emerytom należy 64 075 zł wyrównania. ZUS wszystko wyliczył

pieniądze, emeryci
Fot. Sven Mieke, Unsplash/ Iberion

Najnowszy wyrok Trybunału Konstytucyjnego z 4 czerwca 2024 r. stwarza nowy problem resortowi finansów. Chodzi o emerytów, którzy, korzystając z obowiązującego przed laty prawa, przeszli na wcześniejszą emeryturę, nadal świadcząc pracę. Ich składka została zmniejszona, o czym, według TK, nie mieli prawa wiedzieć. Decyzja Trybunału Julii Przyłębskiej z Krystyną Pawłowicz u sterów, może kosztować rząd Donalda Tuska miliardy. Emeryci moga liczyć na duże pieniądze. ZUS wszystko wyliczył.

Nowy wyrok TK. "Wcześniejsi emeryci" stali się problemem. Chodzi o miliardy

Trybunał Konstytucyjny, wciąż pozostający w zarządzie Julii Przyłębskiej na czele z sędzią Krystyną Pawłowicz, 4 czerwca br. wydał wyrok (sygn. SK 140/20)  ws. tzw. “wcześniejszych emerytur”. Z wyroku wynika, że państwo nadwyrężyło zaufania obywateli, którzy, korzystając z obowiązującego wówczas prawa, zdecydowali się na przejście na wcześniejszą emeryturę, nadal świadcząc pracę. Zrobili to mając nadzieję, że w ten sposób podniosą sobie kapitał początkowy na koncie ZUS, a zatem przechodząc już na właściwą emeryturę powszechną (osiągając docelowy wiek emerytalny), zwiększą właściwe świadczenie. Tak się nie stało. Weszły nowe przepisy, emeryci stracili. Ale po kolei.

Zobacz też: Emerytura nie wystarczy. Policzono, ile Polacy powinni odłożyć na "spokojną" starość

Glapiński na ustach analityków bankowych. "Miesiąc byśmy myśleli, i nie wymyślili"

Nowy wyrok TK. Wcześniejsi emeryci mogą świętować

W skali mikro, pojedynczego emeryta, sytuacja wygląda następująco. Kobieta (na potrzeby przykładu: p. Krystyna) urodzona w 1952 r. przed 2012 r. (np. w 2007) zdecydowała się przejść na wcześniejszą emeryturę. Miała wówczas 55 lat i 30 lat stażu pracy (przykład zakłada, że rozpoczęła opłacać składki od 25 roku życia). Otrzymywała wcześniejszą emeryturę i wciąż pracowała - powiększając tym samym kapitał w ZUS, przez odprowadzanie regularnych składek emerytalnych. W ten sposób, już po osiągnięciu 60. roku życia (uprawniającego do właściwej emerytury powszechnej) liczyła na wyższe świadczenie emerytalne. W tym czasie 1 stycznia 2013 r., czyli na granicy nabywania prawa do emerytury powszechnej (na granicy ukończenia 60. roku życia przez p. Krystynę) prawo się zmieniło. 

Zobacz też: Szymon Ciupa: "Tę bombę trzeba rozbroić". Kadencja powinna się zacząć od kontrowersji

Nowe regulacje zakładały, że emerytura powszechna będzie pomniejszona o wypłacone dotąd kwoty w ramach emerytury wcześniejszej. Kiedy p. Krystyna decydowała się na jej pobieranie, prawo nie przewidywało takiego pomniejszenia. Ostatecznie więc, kiedy p. Krystyna przeszła już na właściwą emeryturę, osiągając 60. rok życia, jej świadczenie było mniejsze. W efekcie: emeryci w sytuacji podobnej do modelowego przykładu Krystyny, zostali ze świadczeniem w wysokości emerytury wcześniejszej, bo to było dla nich korzystniejsze, niż pomniejszona emerytura właściwa. Oznacza to, że zwyczajnie dostawali od ZUS mniejsze pieniądze.

Właśnie do takiej sytuacji, która dotyczy bardzo ścisłej grupy osób; kobiet urodzonych w latach 1949-1959 (z wyłączeniem rocznika 1953) i mężczyzn urodzonych w latach 1949-1952 i dodatkowo w 1954 r. odniósł się we wtorek 4 czerwca Trybunał Konstytucyjny Julii Przyłębskiej. Orzeczenie podnosi, że przepis, pozwalający na pomniejszenie emerytury osobom w sytuacji p. Krystyny jest niezgodny z konstytucją.

ZUS wyliczył kwotę wyrównania, średnio ponad 64 tysiące złotych

W myśl regulacji TK dotyczy to wszystkich, którzy zdecydowali się na pobieranie wcześniejszej emerytury przed nowelizacją prawa, czyli przed 1 stycznia 2013, a precyzyjniej - przed 6 czerwca 2012 r., bo wtedy ogłoszono nową regulację. Teraz, w ocenie TK, rząd powinien wprowadzić regulacje pozwalające ujednolicić zasady zwrotu świadczeń. Do tego momentu “pokrzywdzeni” emeryci mogą występować z wnioskami o wznowienie postępowania w ich sprawie. Oznacza to, że nowy rząd Donalda Tuska będzie musiał się liczyć z miliardowymi wydatkami. Oszacował je ZUS.

ZOBACZ: Wniosek o bon energetyczny bez wychodzenia z domu. Można dostać nawet 1200 zł

Według wyliczeń ZUS, które przytacza Polska Agencja Prasowa, wyrok dotyczy ok. 150-200 tys. emerytów. Mechanizm wprowadzenia dla tych osób ponownego obliczenia świadczeń i ich wypłacenia już bez pomniejszenia podstawy emerytury to wzrost wydatków dla budżetu państwa o ok. 2,3 mld zł w przypadku wprowadzenia nowych zasad od 1 stycznia 2024 r. do 2,6 mld zł w roku 2033. Takie analizy zostały udostępnione jeszcze poprzedniemu resortowi Marleny Maląg, dlatego nie uwzględniają np. najnowszego poziomu inflacji, a w konsekwencji waloryzacji.

Ale i to nie koniec, bo ZUS wyliczył też wyrównania za cały ten okres, w którym emeryci pobierali niższe świadczenie. Tu mowa o ponad 9,5 mld zł (stan na styczeń 2024 r.). Przeciętna miesięczna podwyżka świadczenia miałaby wynieść 1191 zł, a przeciętna kwota wyrównania 64 075 zł.

Co dalej z emerytami?

Do wyroku lakonicznie odniosła się w środę 5 czerwca ministra rodziny, pracy i polityki społecznej Agnieszka Dziemianowicz-Bąk z Lewicy. Oceniła, że wszystkie decyzje i informacje są i będą przedmiotem analiz ministerstwa". O potencjalnych decyzjach resort ma informować na bieżąco. Podobne wyroki TK zapadały już w sprawie emerytów przechodzących na swoje świadczenie w czerwcu 2023 r. Dlatego, że czerwiec jest miesiącem waloryzacji kont emerytalnych - kwoty zgromadzone tam przez nas ulegają zwiększeniu m.in. o czynniki inflacyjne. Warto dodać, że sprawa wyrokowana 4 czerwca, jak i poprzednie wyroki, nie są wolne od kontekstów politycznych. Wyrok z 4 czerwca wydawał skład sędziowski: Krystyna Pawłowicz, Justyn Piskorski, Wojciech Sych, Michał Warciński, Andrzej Zielonacki. Piskorski jest uznawany za “sędziego-dublera”, nieuznawanego przez resort sprawiedliwości pod przewodnictwem Adama Bodnara.