Niemcy przejmują stery Unii Europejskiej. Merkel ma parę ważnych spraw do załatwienia
Niemiecka prezydencja w Unii Europejskiej
1 lipca rozpoczęła się niemiecka prezydencja w Radzie Unii Europejskiej, organie zrzeszającym ministrów wszystkich krajów Unii. Prezydencja Niemiec, które przejmują stery od Chorwacji, potrwa do 31 grudnia. "Co 6 miesięcy kolejne państwo członkowskie przejmuje rotacyjną prezydencję w Radzie. W tym okresie przewodniczy posiedzeniom tej instytucji na wszystkich szczeblach, pomagając zapewnić ciągłość prac UE" - czytamy na stronie Rady. Niemiecka prezydencja może być szczególna z dwóch powodów. Po pierwsze, jest to kraj, który nierzadko postrzegany jest jako jeden z liderów Unii i z którego stanowiskiem w wielu kwestiach międzynarodowych chcąc nie chcąc muszą liczyć się inne państwa.
Po drugie - jak zauważa portal Business Insider - prezydencja Niemiec przypadnie na schyłkowy okres urzędowania kanclerz Angeli Merkel, która prawdopodobnie przejdzie wkrótce na emeryturę. Można się zatem spodziewać, że będzie chciała przeznaczyć ten czas na działania będące "ukoronowaniem" jej dotychczasowych dążeń, planów czy ambicji. Wyzwania, przed którymi stoi Unia Europejska zdecydowanie zapewniają jej pole do popisu. Jak wskazuje Business Insider, wspólnota musi w najbliższym czasie uporać się z problemami takimi jak negocjacje budżetowe, kryzys gospodarczy czy finalizacja brexitu.
Niemcy Angeli Merkel na czele Europy
Jak podaje Business Insider, do zadań kraju sprawującego prezydencję Rady należeć będzie kierowanie posiedzeniami i pracami ustawodawczymi oraz pełnienie roli mediatora. Niemcy obejmują prezydencję pod hasłem "Razem na rzecz odbudowy Europy" - i rzeczywiście jest co odbudowywać. Wspólnota całkiem niedawno została osłabiona przez brexit, którego nawet nie zdążyła jeszcze w pełni przepracować, jako że wciąż nie podpisano nowej umowy handlowej między Unią a Wielką Brytanią. W pierwszej połowie 2020 roku Unia przyjęła na siebie kolejny cios - pandemię koronawirusa, kwarantannę, gospodarczy lockdown i powiązany z tym wszystkim kryzys.
Dochodzi do tego konieczność stawienia czoła konsekwencjom zmian klimatycznych i wspólnotowej transformacji energetycznej. Paradoksalnie koronawirus może przyczynić się do realizacji niektórych postulatów ekonomicznych. Jak podaje Business Insider, pojawiły się pomysły, żeby odbudowę po kryzysie przeprowadzić zgodnie z wytycznymi klimatycznymi Zielonego Ładu. Przede wszystkim jednak należy zadecydować o priorytetach finansowych Unii Europejskiej na przyszłe lata. Potrzebny jest kompromis dotyczący nowego siedmioletniego budżetu oraz funduszu odbudowy. Wspomniany fundusz, nazywany unijnym "planem Marshalla", ma posłużyć ożywieniu europejskiej gospodarki po kwarantannie. Jak podaje Gazeta Prawna, w ramach tego funduszu może trafić do Polski 160 mld złotych. Nieznany jest jednak jeszcze konkretny kształt bużetu Unii na latach 2021-2027. Jeśli do tych wszystkich wyzwań dodać krążące po Europie widmo autorytaryzmu, nietrudno dojść do wniosku, że Niemcy z Angelą Merkel na czele przejmują unijne stery w jednym z najtrudniejszych dla wspólnoty okresów.