“Paragony grozy” na świątecznym jarmarku. Prezydent miasta radzi zrobić sobie kanapki
Święta Bożego Narodzenia zbliżają się wielkimi krokami. Wiele osób z radością wyczekuje wizyty na świątecznych jarmarkach, które w tym roku odbędą się m.in. w Krakowie, Wrocławiu, Warszawie, Katowicach, Toruniu czy Poznaniu. Atmosfera w takich miejscach jest niepodrabialna, ale ceny niejednokrotnie potrafią zaskoczyć. I to tak, że głos w sprawie zabierają włodarze miast.
Świąteczne jarmarki w Polsce. Co można na nich kupić?
Trudno nie zauważyć, że sektor handlowy już od praktycznie kilku tygodni jest gotów na święta – dekoracje i asortyment, reklamy z prezentami, charakterystyczne oświetlenie. Jedną ze szczególnych świątecznych tradycji, bardzo chętnie obchodzonych przez polskie miasta, są bożonarodzeniowe jarmarki. Można na nich zaopatrzyć się w choinkowe ozdoby i rękodzieło, skosztować lokalnych przysmaków i skorzystać z różnorakich atrakcji np. pojeździć na lodowisku, przejechać się kolejką czy podziwiać widoki z góry za sprawą diabelskich młynów. Oczywiście wszystko zależy od wyobraźni organizatorów, ich budżetu oraz uzyskania odpowiednich zgód.
Polskie jarmarki świąteczne cieszą się rokrocznie wysokim zainteresowaniem i przyciągają tłumy turystów, również tych zagranicznych. Bożonarodzeniowe targi w Krakowie, Poznaniu i Wrocławiu doceniono ostatnio w przygotowanym przez Brytyjczyków rankingu 10 najlepszych jarmarków świątecznych w Europie. Stolica Małopolski trafiła nawet na podium tego zestawienia.
170 zł za trzy szaszłyki. Oto ceny na świątecznym jarmarku w Poznaniu
Świątecznym jarmarkom nie można odmówić wyjątkowego uroku i przepięknych stoisk. Jednak odwiedzając je, trzeba zdawać sobie sprawę, że ceny w takich miejscach potrafią być wysokie. Nie chodzi tylko o ręcznie robione ozdoby czy tradycyjne wyroby, ale i całą ofertę gastronomiczną. Radio Zet informuje, że w Poznaniu, za trzy szaszłyki można zapłacić niemalże 170 zł. Bigos z chlebem (porcja 250 g) to koszt w wys. 25 zł, smażone ziemniaki (identyczna porcja) to już 12 zł, pajda chleba ze smalcem – 20 zł, a za owoce w czekoladzie, w zależności od ich rodzaju zapłacimy od 15 do 30 zł.
Z kolei popularny grzaniec to wydatek rzędu 18 zł. W zeszłym roku, na jarmarku bożonarodzeniowym w stolicy, można było zakupić grzane wino za 15 zł. W obliczu wysokiej inflacji trudno się jednak dziwić, że ceny w takich miejscach również poszły w górę. Wstęp na targi nic nie kosztuje, kupować nie trzeba, ale można… przyjść z własnym prowiantem. Zaskakującej porady w tej kwestii udzielił prezydent Poznania Jacek Jaśkowiak.
Targi bożonarodzeniowe. Prezydent Poznania ma radę dla odwiedzających
Mam wielu swoich znajomych, którzy idą na jarmark poczuć atmosferę i zabierają kubek termiczny z grzańcem, który potrafią sami zrobić. Zachęcam do tego, jesteśmy oszczędni, natomiast uważam, że to jest odpowiedzialność każdego z nas, ja na przykład też mogę sobie zrobić kanapkę i zjeść na takim jarmarku, nie muszę tego kupować w tej budce – przyznał na łamach Radia Zet Jacek Jaśkowiak.