Pierwsze śnięte ryby w Odrze spalono. Laboratorium nie zgodziło się na badania
Pierwsze śnięte ryby na Odrze wędkarze ustalili pod koniec lipca. Jak ustaliła Gazeta Wyborcza, wędkarzom odmówiono zbadania ryb. Prawdopodobnie pierwsze śnięte ryby spalono.
Katastrofa na Odrze
O katastrofie na Odrze mówi się od tygodnia, chociaż wędkarze dostrzegli problem już na początku lipca. Chcieli na własną rękę zbadać ryby w laboratorium Państwowego Instytutu Weterynaryjnego – Państwowego Instytutu Badawczego w Puławach, jednak spotkali się z odmową.
- Ponieważ WIOŚ we Wrocławiu poinformował wtedy, że w próbkach wody pobranych na śluzie w Lipkach znaleziono mezytylen, chcieliśmy sami oddać ryby do badania w laboratorium w Puławach, ale powiedziano nam tam, że badanie jest niemożliwe, bo brakuje potrzebnych odczynników. Oddaliśmy więc wyłowione ryby do utylizacji, były już w stanie rozkładu, żywych ryb nie było. Osobno zutylizowane zostały ryby, osobno worki - informuje "GW" Robert Suwada, dyrektor zarządu okręgu wrocławskiego PZW.
Jak mówi Karolina Kuszlewicz, adwokatka specjalizująca się w sprawach obrony praw zwierząt, gdyby wtedy wykonano testy, być może udałoby się szybko ustalić przyczynę śnięcia ryb i zapobiec dalszej katastrofie. Zabezpieczanie dowodów zwłaszcza w pierwszych dniach, tuż po zdarzeniu, jest krytycznym momentem procesu karnego, podkreśliła.
Tymczasem tylko do wtorku z Odry wyłowiono ponad 100 ton martwych ryb. Jak poinformowała na wtorkowej konferencji minister klimatu i środowiska Anna Moskwa, na żadnej z dotychczas badanych próbek nie wykryto substancji toksycznych. Dokładna przyczyna katastrofy jest nieznana. Sprawę badają służby polskie i niemieckie.
Szukanie winnych katastrofy
Premier zarządził natychmiastową dymisję szefa Wód Polskich - Przemysława Dacę oraz Głównego Inspektora Ochrony Środowiska - Michała Mistrzaka. Główne oskarżenie, jakie padło w stosunku do osób, które straciły stanowiska, to opóźniona reakcja służb. Jak zaznaczył wiceminister spraw wewnętrznych i administracji Maciej Wąsik w środę (17 sierpnia) w TV Republika, dymisji w związku z zanieczyszczeniem Odry może być więcej.
Na celowniku znalazły się również firmy, choćby Zakłady Azotowe Kędzierzyn (ZAK). Przedstawiciele zakładu jednak zaprzeczyli i przedstawili dowody, że nie mają ze sprawą nic wspólnego.
Obecnie żołnierze i strażacy zajmują się wyławianiem śniętych ryb. Od 11 sierpnia obowiązuje także zakaz kąpania się i łowienia w Odrze.