Wyszukaj w serwisie
polska i świat praca handel finanse Energetyka Eko technologie
BiznesINFO.pl > Finanse > Poczta nie upadnie. Państwowy przelew uratuje giganta. Ile za to zapłacimy?
Michał Górecki
Michał Górecki 17.05.2024 11:35

Poczta nie upadnie. Państwowy przelew uratuje giganta. Ile za to zapłacimy?

Poczta Polska
Fot. Flickr.com/Poczta Polska

Pogłoski o śmierci Poczty Polskiej były przesadzone - wynikałoby z informacji o zbliżającym się przelewie na konto niewydolnej spółki przekraczającym 700 mln zł. Przyszłość firmy jednak w rękach prezesa Sebastiana Mikosza, a nie nowego ministra aktywów państwowych?

Poczta Polska nie upadnie. Gigant na kroplówce

Zakończył się już czwartkowy strajk ostrzegawczy pracowników Poczty Polskiej, którzy niezmiennie podnoszą, że pracują za 4.023 zł brutto i żądają podwyżek. 16 maja pocztowcy stanęli na dwie godziny; listonosze, magazynierzy, pracownicy placówek PP i kierowcy. Zapowiadają, że w przypadku niezrealizowania postulatów, protest powtórzą. Tymczasem oddala się perspektywa upadku spółki skarbu państwa, bo - jak informuje “Rzeczpospolita” - Ministerstwo Finansów ma szykować przelew na 749 mln zł, który zasili konto PP już w przyszłym tygodniu. To wolumen, o którym pisaliśmy już wcześniej, a o którym poinformował prezes Sebastian Mikosz w liście do pracowników z kwietnia. Chodzi o rekompensatę za świadczenie nierentownych usług powszechnych w latach 2021-2022. Kwota przekraczająca 700 mln zł to, mniej więcej, obecne zadłużenie spółki.

Więcej o sprawie: Czarne chmury nad Pocztą Polską. To on zdecyduje o jej losie

Czterodniowy tydzień pracy w Polsce. Dziemianowicz-Bąk podaje termin

Poczta Polska wyrówna dług. Co dalej?

Już w liście z kwietnia prezes Mikosz przyznawał, że samo wyrównanie strat jeszcze sytuacji nie ustabilizuje, a firmę czekają o wiele bardziej gruntowne zmiany. Zanim przyjdzie czas na restrukturyzację i wdrożenie managerskich rozwiązań, które nadadzą firmie płynność i rentowność, Sebastian Mikosz będzie musiał uporać się z wewnętrznym konfliktem z pracownikami.

Państwowa kroplówka z pewnością będzie musiała też, w ten czy inny sposób, trafić do pracowników - na ich wypłaty lub podniesienie jakości w miejscu pracy, bo podczas czwartkowego, dwugodzinnego strajku ostrzegawczego, swoją pracę przestało świadczyć jedynie ok. 5 proc. pracowników. A strajk w każdej chwili może się powtórzyć, wobec czego wątpliwości nie pozostawiają sami związkowcy.

Prezes - pracownicy

Mikosz, poza problemem finansowym spółki, ma też drugi, z załogą. Podczas jednego z wywiadów dla PAP, komentując sytuację po przejęciu funkcji zarządczej po swoim poprzedniku z czasów rządów PiS, ocenił, że “przejął zadłużenie finansowe, dług technologiczny, ale również dług intelektualny”. Związkowcy natychmiast zareagowali. “Za kogo Pan Prezes Mikosz nas ma? Nas pracowników, którzy pracują za 4023 zł brutto? Niby my nie rozumiemy? Niby my mamy ”dług intelektualny"? - pytali przed czwartkowym strajkiem.

Zobacz też: Potężne kłopoty PKP. Państwowa spółka podjęła decyzję ws. tysięcy pracowników

Zakończenie konfliktu osobowego będzie trudne. Dziennik “Rz” powołuje się bowiem na kolejny list, który Mikosz miał wysłać do pracowników i zagrozić pozwem sądowym tym, którzy braliby czyny udział w “rozpuszczaniu fałszywych pogłosek”. Owe pogłoski to informacje, że Mikosz miał złożyć rezygnację ze stanowiska czy redukować liczbę placówek pocztowych. Do tego dochodzi fakt, że redukcja etatów jest oczywista i zapowiedziana już wcześniej. Niejasności wynikają jedynie ze skali; prezes mówi o ok. 5 tys. stanowisk, związkowcy - mnożą tę wartość przez 2.