Podatek od cukru ma pomóc w walce z otyłością. I zabije małe firmy?
Podatek od cukru zostanie wprowadzony również w Polsce?
Podatek od cukru to rozwiązanie, nad którym debatuje się już od dłuższego czasu chcąc pomóc Polakom w zadbaniu o swoje zdrowie. Nadmierne spożycie cukru prowadzi do otyłości, nadciśnienia czy cukrzycy. Jednak wciąż nie prowadzi się żadnych konkretnych prac legislacyjnych. Już 4 lata temu Ministerstwo Finansów przymierzało się do opodatkowania śmieciowego jedzenia. Wtedy mówiono głównie o słodzonych napojach gazowanych. Konstrukcja opłaty miała być podobna do tej stosowanej już w Europie: poziom opodatkowania zależałby od zawartości cukru w produkcie.
Opodatkowanie cukru sposobem na ratunek zdrowia Polaków
Cukier w czystej postaci jest jednym z głównych składników naszej diety. Średnio każdy Polak zjadł go w 2017 r. 44,5 kg, najwięcej od 28 lat. Na osobę jest to spożycie większe niż roczna konsumpcja wieprzowiny (39,8 kg) czy drobiu (26,9 kg) i niewiele mniejsze niż owoców (53 kg), pisze Gazeta Prawna. Dlatego wielu specjalistów jest za takim rozwiązaniem, jakim jest opodatkowanie cukru. Wiceminister zdrowia Maciej Miłkowski jest poważnym zwolennikiem takiego podatku, odnajdując w nim sposób na walkę z otyłością. Jak pisze Portal Spożywczy, entuzjastą tego podatku jest też Sebastian Starzyński, prezes Instytutu Badawczego ABR SESTA, który uważa koncepcję podatku za jak najbardziej słuszną. Ludzie są ewolucyjnie skłonni do uzależniania się od cukrów, bo glukoza jest paliwem dla mózgu i ciała. Ci, którzy wspierają te rozwiązanie wskazują, że państwa, które zdecydowały się na to rozwiązanie, cały czas je stosują.
Nie można jednak nie wspomnieć, że kraje takie jak Dania, Finlandia, Meksyk czy Węgry wycofały się z tego pomysłu, kiedy nie zauważyły żadnych wystarczająca zadowalających efektów.
“Sugar tax” budzi wiele zastrzeżeń
Głównym zarzutem co do tego podatku, jest obawa, że dotknie najmniej zamożne osoby. Niewiadomo również, jaką strategię przyjeliby producenci po wprowadzeniu “sugar tax”. Oczywiście możliwa jest zmiana receptur, ale to wymaga dłuższego czasu i dodatkowego nakładu finansowego. Całość problemu może również przełożyć się na ograniczenie innowacyjności i reformulacji w przemyśle spożywczym. Mniejsze firmy mogłyby tego nie udźwignąć i ostatecznie wypaść z rynku - pisze Dziennik Narodowy.
Producenci mają jeszcze inne obawy. Mówią, że można zastosować inny surowiec zamiast cukru, jednak nie są pewni czy odpowiadałby preferencjom konsumentów. Używanie stewii również jest ograniczone. Jej dawka w żywności jest limitowana. Co więcej, problemem może być też konsystencja, którą w wielu przypadkach można uzyskać tylko za pomocą cukru.
Jak uważa Marcin Zawadzki, z firmy doradczej PwC, cytowany przez “Gazetę Prawną”, najlepsza opcja to coś w rodzaju umowy społecznej, podobnej do tej, którą zawarto w Belgii. Tam eksperci od żywienia, producenci wyrobów żywnościowych i przedstawiciele rządu doszli do porozumienia w sprawie limitów stosowania niezdrowych składników w żywności.