Wyszukaj w serwisie
biznes finanse technologie praca handel Eko Energetyka polska i świat
BiznesINFO.pl > Finanse > Długo nie było wiadomo, czy się odważą. Ale jednak jest, czeka nas nowy podatek
Maria Glinka
Maria Glinka 23.12.2020 01:00

Długo nie było wiadomo, czy się odważą. Ale jednak jest, czeka nas nowy podatek

Podatek od smartfonów w 2021 r.
Biznesinfo

Z tego artykułu dowiesz się:

  • Na jakim etapie są prace nad nowym podatkiem

  • Czym jest podatek od smartfonów

  • Jakie będą konsekwencje wprowadzenia nowej opłaty

Podatek od smartfonów, komputerów i telewizorów na horyzoncie

Podatek cukrowy, wyższy abonament RTV i rozszerzony podatek od deszczu to tylko niektóre opłaty, które polski rząd zaplanował na przyszły rok. Według doniesień Business Insider Polska i portalu money.pl do tego szerokiego katalogu ma dołączyć także podatek od smartfonów.

Projekt przygotowywany przez Ministerstwo Kultury, Dziedzictwa Narodowego i Sportowego miał trafić pod obrady Sejmu jeszcze w grudniu. Jak dotąd posłowie nie pochylili się nad podatkową propozycją autorstwa wicepremiera Piotra Glińskiego, choć niewykluczone, że stanie się to na początku 2021 r.

Co zakłada projekt? Poważne modyfikacje w tzw. opłacie reprograficznej, która jest ukryta w cenach przestarzałych nośników m.in. magnetowidów czy magnetofonów. Po zmianach podatek miałby być rozszerzony o producentów i importerów trzech kategorii sprzętu:

  • kserokopiarek, skanerów i innych podobnych urządzeń reprograficznych, które umożliwiają pozyskiwanie kopii całości lub części egzemplarza opublikowanego utworu,

  • komputerów, tabletów, telefonów, telewizorów z funkcją „Smart-TV” i innych urządzeń elektronicznych umożliwiających korzystanie z utworów lub przedmiotów praw pokrewnych,

  • czystych nośników służących do utrwalania, w zakresie własnego użytku osobistego, utworów lub przedmiotów praw pokrewnych.

Podmioty będą zobligowane do uiszczenia opłaty rzędu 1-6 proc. Ostateczna wysokość podatku ma być uzależniona od kwoty należnej z tytułu sprzedaży tych urządzeń i nośników.

Podatek od smartfonów pomocą dla artystów i bolączką dla przedsiębiorców i klientów

Portal dobreprogramy.pl podaje, że między 45 a 50 proc. wpływów pobranych w ramach podatku od smartfonów ma trafić do nowego Funduszu Wsparcia Artystów. Powodem jego utworzenia jest w ocenie MKDNiS fakt, że polscy twórcy są pozbawieni pomocy finansowej, nie mogą liczyć na kompleksowe wsparcie w zakresie dopłat do składek ubezpieczeniowych ani na system zapomóg.

Jednak wątpliwości budzi fakt, że pomoc dla artystów ma być finansowana przez producentów i użytkowników sprzętów, które są niezbędnym elementem funkcjonowania w czasie pandemii. Zdaniem Andrzeja Przybyło, prezesa zarządu AB, który zajmuje się dystrybucją elektroniki w Polsce, "podatek od smartfonów uderzy we wszystkich: w społeczeństwo".

Najnowsze badanie IBRiS wskazuje, że Polacy zdają sobie sprawę z realnych konsekwencji nowej opłaty - aż 74 proc. ankietowanych sprzeciwia się wprowadzeniu podatku od smartfonów. Obywatele są świadomi, że zmuszeni do podatku przedsiębiorcy będą przerzucali opłaty na klientów pod postacią wyższych cen poszczególnych urządzeń.  - To będzie wyglądało tak, że będziemy musieli te opłaty ponosić, natomiast one będą musiały zostać przerzucone na konsumentów. Największy skandal polega na tym, że dziś te urządzenia są niezbędne do edukacji zdalnej, zdalnego biznesu, zdalnej pracy - przyznał Przybyło.

Na poważne skutki wprowadzenia nowego podatku zwraca uwagę także Federacja Konsumentów. Zdaniem przedstawicieli organizacji ceny smartfonów, telewizorów i komputerów mogą wzrosnąć o ok. 300 zł. W ten sposób zwiększy się skala wykluczenia cyfrowego w Polsce.

Tymczasem minister Gliński konsekwentnie odpiera zarzuty, jakoby nowy podatek miał przełożyć się na wzrost cen. Jego zdaniem danina nie wpłynie na koszty sprzętów, ponieważ elektronika w Polsce jest i tak niemal najdroższa w całej Europie. - Słuchacze drodzy, jesteśmy niestety przez kogoś nabijani w butelkę, ponieważ płacimy w Polsce za ten sprzęt kilkanaście procent drożej niż na przykład w Niemczech - przyznał szef resortu.