Podatek od smartfonów znów leży na stole. Do zakupów dorzucimy nawet kilkaset złotych
Z tego artykułu dowiesz się:
Dlaczego rząd chce wprowadzić podatek od smartfonów
Jakie są szacowane wpływy z tego tytułu
Co nowa opłata oznacza dla klientów
Podatek od smartfonów pośród innych obowiązkowych opłat
Podatek od smartfonów miał dołączyć do pokaźnego katalogu należności jeszcze przed pandemią. Jednak projekt ustawy o nowej opłacie został zamrożony w trakcie kampanii prezydenckiej. Andrzej Duda przekonywał, że nie złoży podpisu pod żadną ustawą, która rozszerza opłatę reprograficzną, ponieważ zostanie ona przerzucona na klientów.
Mimo tego rząd nie rezygnuje z wcześniejszych planów. Radio Zet donosi, że władza powróciła już do prac nad regulacją, która wprowadzi podatek od smartfonów i komputerów. To kolejny sposób partii PiS na niwelowanie ogromnej dziury budżetowej. Opłata mocowa, podatek cukrowy i podatek handlowy, które zadebiutowały w 2021 r., okazały się niewystarczające.
Podatek od smartfonów na korzyść artystów
Opłata reprograficzna pozwala na przekazywanie wynagrodzenia twórcom utworów z tytułu kopiowania ich dzieł. Jest to należność automatycznie doliczana do różnych sprzętów elektronicznych m.in. pamięci USB, dysków twardych, nośników SSD, a nawet drukarek i kserokopiarek. Wraz z postępującą rewolucją technologiczną rząd dostrzegł potrzebę rozszerzenia jej także na smartfony i komputery. W rzeczywistości będzie to parapodatek od sprzętów elektronicznych, które w dobie pandemii stanowią niezbędny element codzienności niemal każdego obywatela bez względu na wiek.
Ministerstwo Kultury, Dziedzictwa Narodowego i Sportu oczekuje, że już niebawem projekt zmian w przeliczaniu opłaty reprograficznej znajdzie się w wykazie prac legislacyjnych rządu. Później projekt przejdzie do konsultacji, w trakcie których zostanie ustalona stawka nowej należności.
Przed pandemią ZAiKS twierdził, że podatek od smartfonów może wynieść nawet 6 proc., choć później te doniesienia zostały zdementowane. Minister kultury Piotr Gliński zadeklarował, że stawka będzie znacznie niższa.
- Z pewnością stawka nie będzie identyczna dla wszystkich urządzeń i nośników danych [...]. Najważniejsze jest, aby kwoty, które dotąd zostawały przez lata w kieszeni producentów sprzętu, trafiły wreszcie - tak jak w większości rozwiniętych krajów - do artystów pozbawionych wynagrodzenia za swoją pracę wskutek masowego, bezpłatnego kopiowania i odtwarzania ich utworów na urządzeniach elektronicznych - oznajmiła Wanda Zwinogrodzka, wiceminister kultury. Szacuje się, że wpływy z nowej daniny wyniosą około 300 mln zł.
Za podatek od smartfonów zapłaci każdy z nas. Społeczeństwo nie chce nowej opłaty
Wprowadzony na początku tego roku podatek cukrowy udowodnił, jakie są efekty nakładania należności na producentów - napoje słodzone i alkohole w małych pojemnościach podrożały o kilkadziesiąt procent. Wszystko wskazuje na to, że podatek od smartfonów również zajrzy do kieszeni Polaków.
Zdecydowanymi przeciwnikami nowej należności są organizacje konsumenckie. - Przestrzegamy przed tym dlatego, że opłata miałaby być rozszerzona na smartfony, tablety, laptopy, czyli sprzęt, z którego każda rodzina musi korzystać, by pracować czy się uczyć. Przygotowaliśmy raport dotyczący wykluczenia cyfrowego Polaków, a ustalenia są niepokojące. Opłata reprograficzna jest wprowadzana w bardzo niewłaściwym momencie, ale w ogóle kwestionujemy jej zasadność - przyznał Kamil Pluskwa-Dąbrowski, prezes Federacji Konsumentów, w programie „Money. To się liczy”.
Podatek od smartfonów najmocniej odczują seniorzy
Choć idea wspierania artystów wydaje się być słuszna to zdaniem ugrupowania sposób finansowania proponowany przez MKDNiS jest niewłaściwy. - Kto dziś zapisuje jakąkolwiek muzykę na dysku twardym? Korzystamy z platform dostępnych online. Roboczo nazywamy to podatkiem od smartfona, ale cały wymieniony w ustawie sprzęt zdrożeje nawet o kilkaset złotych - stwierdził. W ocenie prezesa organizacji podatek od smartfonów odczują najbardziej biedne rodziny, uczniowie oraz seniorzy, którzy nie mogą pozwolić sobie na tak dużą podwyżkę cen.
Nic więcej dziwnego, że podatek od smartfonów spotkał się z ogromnym sprzeciwem wśród polskiego społeczeństwa. Z październikowego badania przeprowadzonego przez IBRiS wynika, że 74 proc. Polaków nie popiera wprowadzenia nowej opłaty. „Raczej źle” pomysł ocenia 23 proc. ankietowanych, a „zdecydowanie źle” - aż 51 proc. Zwolennicy nowej należności stanowią zaledwie 6 proc., a 20 proc. nie ma zdania na ten temat.
Zarzuty o przerzuceniu opłaty na klientów odpiera wiceminister Wanda Zwinogrodzka. Jej zdaniem producenci przyjmą nową opłatę na własne barki i uszczuplą zysk, dzięki czemu konsumenci nie odczują wprowadzenia podatku od smartfonów i komputerów.