Wyszukaj w serwisie
biznes finanse technologie praca handel Eko Energetyka polska i świat
BiznesINFO.pl > Twój portfel > Cichy zabójca naszych finansów. Coraz więcej Polaków wpada w II próg podatkowy
Wiktoria Pękalak
Wiktoria Pękalak 12.03.2021 01:00

Cichy zabójca naszych finansów. Coraz więcej Polaków wpada w II próg podatkowy

Cicha podwyżka podatków. Wszystko przez niezmienne progi podatkowe
Biznes Info

Z tego artykułu dowiesz się:

  • Na czym polega podwyżka podatku dochodowego

  • Ile wynoszą progi podatkowe

  • Kto według skarbówki jest bogaczem

Podwyżka podatków w białych rękawiczkach

Nowe podatki nie są ogłaszane, a i tak musimy płacić więcej. Próg podatkowy nie zmienił się od 2009 roku, za to zdecydowanie zmieniły się nasze zarobki. Jest to nic innego niż cicha podwyżka obowiązujących podatków, alarmuje portal money.pl.

Dla skarbówki bogactwo to zarobki powyżej 85 tys. zł rocznego dochodu. Wtedy właśnie podatnicy wpadają w II próg podatkowy, czyli najwyższy. Bardzo dobrze obrazuje to przykład przywołany przez portal:

Osoby, które pracują na umowie o prace i zarabiają 9 tys. zł brutto, czyli 6,5 tys. zł na rękę, wpadają w drugi próg podatkowy dokładnie w 12. miesiącu roku. Od stycznia do listopada zaliczka takiego pracownika na podatek dochodowy wynosi 632 zł. W grudniu jest to już 1332 zł.

Pracownik, który otrzymuje wynagrodzenie w wysokości 15 tys. zł brutto, w ciągu roku otrzyma pięć różnych wynagrodzeń na rękę. Na początku roku będzie otrzymywał 10 tys. zł, jednak w kolejnych miesiącach jego wynagrodzenie spadnie do 8,7 tys. zł. Pod koniec miesiąca jego wynagrodzenie netto znów wzrośnie (ze względu na ograniczenie w wysokości innych opłacanych składek), jednak w rekordowych miesiącach będzie musiał zapłacić 3 tys. zł podatku dochodowego.

Pogoda dla bogaczy

Dane Ministerstwa Finansów wskazują, że z każdym rokiem “bogaczy” przybywa. Osób, które musiały płacić najwyższy podatek dochodowy, jest już ponad 1,2 mln (dane opublikowane w 2021 roku dotyczące zarobków w 2019 r.). Money.pl szacuje, że w 2020 roku takich osób będzie już 1,5 mln.

Za wzrostem wynagrodzenia Polaków idzie jednak w parze niezmieniającym się od lat progiem podatkowym. Eksperci są zdania, że jest to po prostu cicha podwyżka podatków, ponieważ nikt o tym nie mówi, a zyski dla budżetu są coraz wyższe.

Kiedy w 2009 roku ogłoszono próg podatkowy i obecna 32-procentowa stawka stała się jedną z dwóch obowiązujących, osób bogatych (z perspektywy skarbówki) było zaledwie 1 proc. Polaków. W tej chwili wskaźnik ten oscyluje w granichach 5 proc., co oznacza, że z perspektywy fiskusa, co 20 podatnik otrzymuje “luksusową” pensję.

Cicha podwyżka podatków

W 2009 roku pensja minimalna wynosiła 1,2 tys. zł, a średnia - 3,1 tys. zł. W tej chwili pensja minimalna jest o 133 proc. wyższa, a średnie wynagrodzenie wzrosło o około 80 proc. Gdyby próg dochodowy miał odzwierciedlać stan na 2019 rok, musiałby wynosić 153 tys. zł.

- Wieloletnie zamrożenie limitu dla drugiego progu podatkowego to nic innego jak pełzająca podwyżka podatków. Pełzająca i cicha, ponieważ nie trzeba nic ogłaszać, nie trzeba wprowadzać żadnych nowych rozwiązań, samo się dzieje. Z roku na rok wpływy do budżetu z tego tytułu są większe - stwierdził w rozmowie z money.pl dr Aleksander Łaszek i dodał, że najrozsądniejszym rozwiązaniem byłoby skorelowanie progów podatkowych ze wzrostem wynagrodzenia.

- Warto dodać, że w Polsce istnieje limit opłacanych składek z tytułu ubezpieczenia społecznego. Nic nie stoi na przeszkodzie, by wprowadzić trochę racjonalności do przepisów i te dwa kryteria ze sobą powiązać. Z jednej strony teraz możliwa jest sytuacja, gdy wciąż płaci się składki na ZUS, czyli nie jest się dostatecznie bogatym, by dobić do limitu, ale już opłaca się wyższą stawkę podatku PIT od części dochodów. Nie widać w tym żadnej logiki - zauważa ekspert.

Tagi: Podatek