Gratka dla fanów. Na polskie drogi ma wrócić flagowy, rodzimy samochód
O następcy Poloneza napisał Dziennik, który odwiedził zakład produkcyjny FSO Syrena w Kutnie. Na wydarzeniu, dziennikarze mogli przejechać się inspirowanym Syreną prototypem Vosco S106EV oraz obejrzeć prototyp nowego modelu, który po uzyskaniu praw do nazwy ma być "nowym Polonezem".
Firma FSO Syrena zaprezentowała prototyp inspirowany Polonezem
Laureat konkursu ElectroMobility Poland na projekt nadwozia polskiego auta elektrycznego Damian Woliński, nie ukrywał, że inspirował się Polonezem. 5-drzwiowy sportback ma być pozycjonowany w klasie premium, a w jego sylwetce faktycznie nietrudno zauważyć inspirację autem z Żerania.
Aby utwierdzić nas w przekonaniu, że mamy do czynienia z następcą flagowego auta FSO, kilka metrów od prototypu postawiono oryginalnego Poloneza "Borewicza". Dlaczego więc nie nazwano nowego modelu oficjalnie Polonezem? Jak się okazuje ze względów prawnych, Fabryka Samochodów Osobowych Syrena nie może używać oficjalnie nazwy Polonez.
- Poznaliśmy przeszłość, aby tworzyć przyszłość. Oto polski pojazd koncepcyjny inspirowany słynnym Polonezem. To samochód z nadwoziem typu sportback, pozycjonowany w klasie premium. Mierzy ponad 5 metrów długości, co świadczy o jego dostojnym charakterze przy zachowaniu klasycznych proporcji wielobryłowego nadwozia starego modelu - mówił dla Dziennika Woliński.
Od prototypu do produkcji długa droga. Wiele prób było z miejsca skazanych na porażkę
Buńczucznych zapowiedzi "nowego polskiego auta" było już sporo i często odwoływały się do aut produkowanych w FSO i FSM. Choć ich jakość pozostawiała wiele do życzenia, mamy tendencję do patrzenia na polską motoryzację przez różowe okulary nostalgii Dlatego potencjalni producenci w Polsce lubują się tak w graniu na sentymentach. Okrzykując swój projekt "nowym Polonezem/Warszawą/Syreną/Maluchem" mogą liczyć na spore zainteresowanie.
Nasuwa się jednak pytanie, na ile te plany są możliwe do zrealizowania? Wiele projektów skończyło na etapie graficznych, renderów czy makiet. Twórcy zapowiadali nawet daty wejścia do produkcji, kompletnie pomijając kwestie zaplecza produkcyjnego, czy serwisowego. Bez nowoczesnej fabryki, sny o polskiej marce samochodów można traktować jako pobożne życzenie. Kutnowska fabryka ma jednak coś, czego brakowało niepoprawnym marzycielom - zaplecze produkcyjne.
Projekt FSO Syrena ma jednak szansę powodzenia
Fabryka Samochodów Osobowych SYRENA posiada zakład produkcyjny i kilka wyprodukowanych aut Vosco S106 i Vosco S106EV. W 2018 roku na Motor Show w Nadarzynie miałem okazję porozmawiać z przedstawicielami kutnowskiej fabryki i dowiedzieć się nieco więcej na temat planów firmy. Poinformowano mnie, że w przypadku aut spalinowych części mechaniczne dostarczać będzie General Motors (co rozwiązuje problem sieci serwisowych), zaś elektryczna była wtedy w planach. Obecnie zbudowanych jest już kilka jeżdżących prototypów EV, a firma ma już homologację na auto benzynowe, co można śmialo uznać za niemały sukces.
Wygląda jednak na to, że wraz z rosnącym rynkiem elektromobilności porzucono projekt auta spalinowego (a przynajmniej nic o nim nie słychać). Jak podaje Dziennik, FSO Syrena planuje do końca roku uzyskanie homologacji dla Vosco S106EV, co pozwoliłoby na uruchomienie produkcji w 2021 roku. Z racji, że od czasu prezentacji "Nowej Syreny" poprzedni projekt zdążył się zestarzeć, samochód ma być produkowany z nadwoziem projektu Damiana Wolińskiego.
Nadzieją napawa również fakt, że przedstawiciele kutnowskiej fabryki nie boją się pytań dziennikarzy o kwestie produkcyjne. Zarówno podczas targów w 2018 roku, jak i teraz jak pisze Dziennik udzielano informacji na temat planów montażu i produkcji. Wygląda więc na to, że fraza projektowa idzie w parze z realnymi rozwiązaniami logistycznymi. To jednak wciąż nie wyjaśnia wszystkich kwestii.
Co może pójść nie tak? Nie obyło się bez niedociągnięć
Jak pisze Dziennik, przedstawiciele FSO Syrena sami przyznali, że planują produkcję małoseryjną aut nawiązujących do polskich marek. Zapowiedzi o pozycjonowaniu aut w segmencie "premium", zaczyna nasuwać pewne wątpliwości. Czy faktycznie znajdą się osoby, które będą w stanie zapłacić cenę "premium" za samochód nawiązujący do "plebejskiej" Syreny, czy Poloneza? O ile Syrena może być "polskim Mini" to w przypadku dużego sportbacka, którego cena zapewne będzie odpowiednia do klasy pojazdu, mam pewne wątpliwości.
Obawy budzi także kwestia zawirowań wobec nazewnictwa modeli. Lawirowanie nazwą "Polonez", gdy nie ma się jeszcze praw do marki, jest co najmniej ryzykownym zabiegiem. Oczywiście nazwy oficjalnie nie użyto, ale powiązania z Polonezem sugerowane są na każdym kroku. Co jeśli praw nie uda się uzyskać? Niepokoi również wygląd strony Kutnowskiej Fabryki Samochodów Osobowych, która delikatnie mówiąc nie wygląda zbyt profesjonalnie. Czy firma którą stać na własną fabrykę, nie może opłacić kogoś, kto wykonałby profesjonalnie wyglądającą stronę internetową?