Polska firma zmuszona zamknąć produkcję. Właściciel wskazuje winnych. "Obiecał Pan, Panie Premierze"
Skomplikowana i nadmierna biurokracja położyła kres 30-letniej historii. Kolejna polska firma wstrzymuje działalność z powodu decyzji urzędniczych. Jedno z pionierskich przedsiębiorstw i jedyne tego typu w kraju poinformowało o wstrzymaniu produkcji. Właściciel wystosował do premiera Donalda Tuska list otwarty, w którym opisuje dramatyczne kulisy tej decyzji.
Polska firma kończy działalność
Polska firma po 30 latach działalności wstrzymała produkcję. Och produkty cieszyły się międzynarodowym uznaniem i zdobywały liczne nagrody jako “najlepsi z najlepszych”. Firma sprzedawała swoje towary nie tylko w kraju, ale również w wielu państwach na całym świecie, między innymi w obu Amerykach, w Azji, Australii, a nawet w takich miejscach jak Mauritius, Nowa Kaledonia czy wyspa Reunion (terytorium zamorskie Francji).
Jak poinformował właściciel przedsiębiorstwa, do tej sytuacji rękę przyłożyły instytucje państwowe, a całe zajście określił mianem “sabotażu gospodarczego”. Splot różnych okoliczności zmusił producenta do podjęcia drastycznych decyzji. Przedsiębiorca zwrócił się bezpośrednio do premiera w liście otwartym, gdzie wypomniał mu niespełnione obietnice.
Pragnę też zwrócić się tutaj do Pana Premiera Donalda Tuska — chcę dodać mojego premiera, przecież obiecał Pan Panie Premierze, że już nigdy żaden urzędnik nie doprowadzi do bankructwa polskiej firmy. Nie dotrzymał Pan słowa — napisał Henryk Słowik, twórca międzynarodowej marki.
Właściciel typuje winowajców, a jeden z nich już odniósł się do zarzutów Słowika. Wygląda na to, że sytuacja może mieć drugie dno.
Polska firma wstrzymuje działalność. Byli jedyni w kraju
To już koniec polskiej firmy Ekolot, która od 1995 roku produkowała ultralekkie samoloty i była jednym producentem tego typu maszyn w kraju. Innowacyjne konstrukcje zostały docenione poza granicami Polski, a maszyny Ekolotu były wykorzystywane w konkursach lotniczych przez zawodników czeskiej reprezentacji, a trzeba zaznaczyć, że Czesi są obecnie światowym liderem w produkcji małych samolotów.
Zainteresowanie produktem było, to przejawiało się w liczbie złożonych zamówień. Co więc stanęło przedsiębiorstwu na drodze? Henryk Słowik wskazuje na instytucje państwowe, a konkretnie Urzędu Lotnictwa Cywilnego oraz Urząd Celno-Skarbowy w Przemyślu. Prowadzenie firmy utrudniały niezrozumiałe opóźnienia w wydawaniu potrzebnych certyfikatów oraz cła antydopingowe w wysokości 125 proc. wartości towaru, którymi państwo objęło niedostępny w Europie komponent, sprowadzany z Chin.
Nie obwiniam pojedynczych osób w ULC o tę sytuację. To jest tylko dowód, że ten system nie działa, a w zasadzie działa na szkodę już nielicznych polskich producentów branży. To jest systemowe, fatalne zarządzanie całym procesem certyfikacji i dopuszczania do użytkowania. Często w środowisku słyszy się: ULC uważa, że najlepiej jest, jak nic nie lata, bo wtedy jest bezpiecznie […] Dodam tylko, że w tej mojej sprawie, a moją prośbę interweniowała Kancelaria Premiera, a odpowiedni departament w Ministerstwie Finansów zajął się sprawą, bo uznał, że niemożliwe jest, aby na artykuł, który nie jest produkowany w EU, można było nakładać takie cła antydumpingowe 125%. Pan Naczelnik Urzędu Departamentu Ceł wystosował w moje sprawie pismo do odpowiednich urzędników w EU, ale pomimo wielokrotnych monitów nie otrzymał do dzisiaj odpowiedzi. W międzyczasie Urząd Skarbowy zajął mi konto bankowe i dokonał egzekucji, pozbawiając mnie środków finansowych w znacznej części. Nie ma decyzji z UE, a ja nie mam z czego produkować, bo materiały z importu już dawno się skończyły, a kupić nowych w Europie nie można, bo po prostu nikt tego nie robi — pisze w liście otwartym Henryk Słowik.
Urząd Lotnictwa Cywilnego odniósł się do treści zawartych w liście Słowika. Z perspektywy instytucji sytuacja wyglądała nieco inaczej. ULC wskazał na nieścisłości przytoczone w piśmie.
Proces certyfikacji był na finiszu. Polska firma nie wytrzymała
W pewnym momencie Ekolot rozpoczął proces certyfikacji dla modelu Topaz 600. Po wprowadzeniu nowej kategorii samolotów z masą startową 600 kg w różnych krajach w Europie, wielu klientów jest zainteresowanych tego typu maszynami. Aby sprostać konkurencji na rynku, polska firma chciała zdobyć uprawnienia do sprzedaży takich samolotów.
Niestety — ULC prowadzi proces certyfikacji naszego Topaza 600 już DWA lata. I w tym tzw. procesie wcale nie chodzi o badanie tej konstrukcji. Chodzi o to, aby dbać o własny stołek. Urzędnicy jak mantrę powtarzają „...no wie Pan, ja nie chcę mieć kłopotów, bo jak mnie ktoś sprawdzi za kilka lat to...". Proces certyfikacji wcale nie zmienił konstrukcji samolotu. Samolot ma po prostu inne “papiery”. Ekolot od wielu jest lat jedyną w Polsce polską firmą produkującą samoloty. ULC nie ma doświadczenia w procesach certyfikacji tego typu samolotów. Nie ma producentów, nie ma certyfikatów. Uczy się i eksperymentuje tylko na Ekolocie — pisze Słowik.
Urząd Lotnictwa Cywilnego odniósł się do tych zarzutów i stwierdził, że w liście otwartym Henryka Słowika znajduje się wiele nieścisłości i nieprawdziwych informacji. ULC dodało, że przeprowadzone próby wytrzymałości wykazały konieczność wzmocnienia konstrukcji jednego z elementów samolotu. Poza tym proces certyfikacji przebiegał prawidłowo i był już na etapie końcowym. Topaz miał dostać certyfikat 4 kwietnia, jednakże Ekolot zdecydował się na wstrzymanie produkcji przed tą datą, o czym poinformowała rzeczniczka ULC, Marta Chylińska.
Urząd przypomniał, że wydanie certyfikatu dla innego modelu produkowanego przez Ekolot, czyli dla samolotu Topaz o masie startowej 472 kg trwało trzy lata i dwa miesiące. Dla porównania certyfikacja ultralekkiego samolotu WT9 Dynamic LSA przez Agencję UE ds. Bezpieczeństwa Lotniczego (EASA) trwała prawie 7 lat.
Ekolot zatrudniał 25 pracowników, za których właściciel odprowadzał składki do ZUS-u w kwocie 500 tysięcy zł. Jak poinformował Słowik, firma będzie dalej istniała, jednak produkcja została wstrzymana i możliwe, że przedsiębiorstwo zostanie sprzątane.
