Wyszukaj w serwisie
polska i świat praca handel finanse Energetyka Eko technologie
BiznesINFO.pl > Finanse > Powodziowe pieniądze dla Polski. Skąd tak naprawdę się wzięły? Huczy od plotek - oto prawda
Marcin Śliwa
Marcin Śliwa 24.09.2024 11:08

Powodziowe pieniądze dla Polski. Skąd tak naprawdę się wzięły? Huczy od plotek - oto prawda

Parlament Europejski
fot. Wojciech Olkusnik, East News

Podczas odbywającego się we Wrocławiu spotkania kryzysowego państw dotkniętych powodzią, szefowa KE Ursula von der Leyen zapowiedziała pomoc Unii Europejskiej. Polska, Czechy, Słowacja oraz Austria dostaną w sumie 10 miliardów euro z Funduszu Spójności. Połowa tej kwoty, czyli 20 miliardów złotych (5 mld euro), trafi do Polski. W sieci pojawia się mnóstwo nieprawdziwych i mylących informacji na temat pochodzenia tych środków. Niektóre sugerują, że Unia daje nam to, co i tak już posiadamy – jak jest naprawdę? 

Popowodziowe wsparcie Unii

Szefowa Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen we Wrocławiu gościła w czwartek 19 września. Spotkawszy się z Donaldem Tuskiem, premierem Czech Petrem Fialą, premierem Słowacji Robertem Fico oraz kanclerzem Austrii Karlem Nehammerem, Ursula von fer Leyen zapewniała, że Europa stoi u boku dotkniętych żywiołem krajów. Zapowiedziała też przekazanie 10 mld euro na walkę ze skutkami powodzi oraz podkreśliła, że finansowanie będzie stuprocentowe, bowiem "czas jest wyjątkowy i działania muszą być wyjątkowe". Połowa tej kwoty, czyli 20 miliardów złotych trafi do Polski. 

Szefowa Komisji Europejskiej przyznała, że te pieniądze nie pokryją wszystkich strat. Dlatego fundusz spójności zmobilizowany ma zostać tak, by można było go wykorzystać elastycznie w sposób dostosowany do potrzeb kraju i tam, gdzie te potrzeby są największe. 

Wszystko jasne: Żabka wskoczy na GPW. ”Dążymy do podwojenia sprzedaży”

Polityka interesów

Pieniądze dla państw, które ucierpiały w wyniku powodzi, pochodzić będą z unijnego Funduszu Spójności - do Polski trafi 5 mld euro. Tymczasem w przestrzeni publicznej zaczęły pojawiać się głosy, że pomoc zapowiedziana przez von der Leyen to w rzeczywistości żadna pomoc, bo pieniądze, o których mowa, Polska miała już przyznane. Chociaż rzeczywiście środki będą pochodzić z przyznanej Polsce puli 76 mld euro w ramach Funduszu Spójności, wcale nie jest jednak tak, że to ”żadna pomoc”. 

Należy pamiętać, że w Polsce działają środowiska o różnych interesach, w tym takie, którym zależy na kreowaniu jak najgorszego wizerunku Unii Europejskiej. Na wszelkie możliwe sposoby starają się więc umniejszać i deprecjonować wszystko, co związane jest ze wspólnotą – również wsparcie pieniężne za pomocą nieoczywistych modeli finansowania.

Polska zaoszczędzi, nie będzie musiała zakładać i wyda pieniądze szybciej

Prezes PiS Jarosław Kaczyński sugerował, że w rzeczywistości na pomoc w walce ze skutkami powodzi przesunięte zostaną środki, które i tak były już Polsce przyznane.

O ile jesteśmy dobrze poinformowani, a sądzę, że jesteśmy dobrze poinformowani, to jest po prostu przesunięcie środków, które już są – zgoda na to, żeby były użyte na pomoc ofiarom powodzi – mówił Jarosław Kaczyński.

 Środki owszem, będą przesunięte, jednak to nie oznacza, że Polska dzięki temu nie zyska jest wręcz przeciwnie. Z punktu widzenia naszego kraju, najistotniejszy jest fakt, że tym razem finansowanie w 100 procentach pochodzi z Unii - środki na odbudowę po powodzi będziemy mogli wydawać bez wkładu własnego. To kluczowa różnica względem normalnego trybu korzystania ze środków z Funduszu Spójności. 

Po drugie, Unia będzie prefinansować projekty związane z odbudową. To oznacza, że radząc sobie ze skutkami katastrofy, Polska nie tylko nie będzie musiała wykładać części własnych pieniędzy, ale i nie będzie zobowiązana do wcześniejszego założenia całości kwoty, by następnie otrzymać zwrotu części wydanych pieniędzy, jak ma to miejsce zazwyczaj. 

Polska zatem nie tylko zaoszczędzi mnóstwo środków, ale i nie trzeba będzie nagle przebudowywać zamkniętego już i wyjątkowo napiętego przyszłorocznego budżetu państwa. 

Impuls dla gospodarki

Co więcej, uruchomione zostały procedury, które znacznie ułatwiają i przyspieszają uruchomienie unijnych miliardów. Odbudowa rozpocznie się więc o wiele szybciej, niż mogłaby w normalnych warunkach. Jak w rozmowie z Business Insider podkreślił starszy ekonomista w biurze analiz makroekonomicznych w ING Leszek Kąsak, taka forma pomocy może być dodatkowo pozytywnym impulsem dla naszej gospodarki. 

Pokaźne środki, które mają szybko trafić do gospodarki, mogą stanowić istotny impuls inwestycyjny. A my już zaobserwowaliśmy, że pieniądze z obecnej perspektywy dość długo się "rozkręcają". Powódź stworzyła zatem dodatkowy powód do szybszego wykorzystania środków unijnych – powiedział Leszek Kąsak. 

Zobacz też: Amerykanie tną stopy procentowe jak szaleni. NBP coraz bardziej osamotniony. Jak długo?