Mateusz Morawiecki wiedział o problemach z węglem. Ujawniono dokumenty
Podczas niedzielnej konferencji Mateusz Morawiecki przyznał, że w Polsce jest niedobór węgla. Zaznaczył jednak, że zostały podjęte działania. Jak podało Radio Zet, premier wiedział o problemie dużo wcześniej.
Rząd zapewniał, że jest dobrze
Podczas wystąpień wicepremier Sasin publicznie zapewniał, że węgla w Polsce nie zabraknie. Podawał, że polskie kopalnie mogą zwiększyć wydobycie węgla. Przyznał, że jest to trudne, ale możliwe.
W lipcu nagle okazało się, że węgla może zabraknąć. Premier zlecił państwowym spółkom pilny zakup węgla, co ciekawe, z funduszu przeciw COVID-19. Spółki mają czas do 31 sierpnia.
Wiedział i nic z tym nie robił
Okazuje się jednak, że Mateusz Morawiecki wiedział o możliwym niedoborze węgla. Dziennikarzowi z Radio Zet udało się dotrzeć do korespondencji rządowej. Z listów wynikało, że już 24 lutego, czyli w dzień wybuchu wojny na Ukrainie, minister klimatu i środowiska Anna Moskwa poinformowała wicepremiera o potencjalnym braku dostaw węgla kamiennego z importu z Rosji.
"Uprzejmie informuję o planowanym przedłożeniu wniosku do Prezesa Rady Ministrów dot. konieczności zwiększenia przez Rządową Agencję Rezerw Strategicznych rezerw węgla kamiennego, (...) proszę o poparcie mojego wniosku" – napisała.
Jacek Sasin poparł tę propozycję. 3 marca minister Anna Moskwa napisała do premiera i zaapelowała o pilne podjęcie działań.
8 maja premier podjął decyzję o utworzeniu przez RARS niewielkiej rezerwy węgla w wysokości ok. 300 tys. ton, a więc aż 75 dni po tym, jak otrzymał list od minister.