Produkują i projektują wyłącznie w Polsce. Nanushki z nietypową metodą na sukces
Tomasz Bukowski: Wioślarki mają swoją tradycję i rytuał, który polega na zakładaniu przed ważnymi zawodami śmiesznych skarpetek. To wielka duma dla nas, że występowi olimpijskiemu i pierwszemu polskiemu medalowi w Tokio towarzyszyły właśnie Nanushki. Jesteśmy małą rodzinną firmą, a nie wielkim koncernem, który ma możliwości docierania do związków sportowych i organizatorów potężnych sportowych imprez. Tutaj akurat udało się nam wszystkim, i wioślarkom i Nanushkom. W przypadku wioślarek był to ich akurat drugi medal, który zdobyły z naszym Lion'ardo na stopach. Można więc powiedzieć, że coś chyba musi w tym być, że lew od Nanushki przynosi szczęście. Miejmy więc nadzieję, że kiedyś zobaczymy np. piłkarzy reprezentacji Polski w naszych kolorowych skarpetkach.
Wielu osobom może się wydawać, że skarpetki są mało istotnym elementem garderoby. Nic bardziej mylnego! O początku, idei i pomysłach na produkcję skarpetek rozmawiamy z właścicielem marki Nanushki Tomaszem Bukowskim i odpowiedzialnym za marketing firmy Łukaszem Tylczyńskim. Kasper Starużyk: Polskie wioślarki zdobywając olimpijskie srebro w Tokio były widziane w skarpetkach Nanushki. Planujecie dotrzeć także do innych sportowców?
Kiedy i dlaczego zrodził się w Twojej głowie pomysł na projektowanie i produkcję skarpetek?
Ponad 10 lat temu miała urodzić się moja córka Lena i zastanawiałem się, co sprawiłoby jej frajdę. W tamtym momencie miałem dużo więcej czasu niż teraz, a że od wielu lat zajmowałem się grafiką, a skarpetki dla dzieci, jakie widziałem w sklepach, niczym nie wyróżniały się spośród setek innych skarpetek, pomyślałem, że fajne skarpetki dla Leny to jest to, co chciałbym specjalnie dla Niej zrobić. Chciałem stworzyć coś naprawdę oryginalnego i niepowtarzalnego, co będzie zadedykowane tylko Lence. Tak narodził się też koncept, który został z nami na dłużej i zaowocował kolejnymi działaniami. Obecnie wiele koncepcji na wzory wymyśla i tworzy sama Lena, która uwielbia rysować i ma mnóstwo pomysłów, na które ja bym raczej nie wpadł. Był to więc strzał w dziesiątkę.