Były szef PKW nie ma wątpliwości. Czeka nas ogromne zamieszanie po wyborach, protesty nieuniknione
Będą protesty
Wciąż pojawiają się głosy o licznych nieprawidłowościach w wyborach. Pisaliśmy już o tym, co jest przesłanką do wniesienia protestu i jak to zrobić. Pewne jest jedno: protesty będą wpływały masowo.
W rozmowie z Onetem, były szef PKW Wojciech Hermeliński zwrócił uwagę na to, że różnica pomiędzy kandydatami na prezydenta jest naprawdę niewielka. W tych wyborach liczy się każdy głos. Jednocześnie napływają liczne skargi ze strony zagranicznych wyborców, którzy donoszą nieprawidłowości związane z głosowaniem korespondencyjnym. Niektórzy nie otrzymali na czas pakietów wyborczych.
- Jest to podstawa do złożenia protestu wyborczego. To nie tylko jest kwestia otrzymania na czas pakietu. To także brak możliwości oddania koperty z głosem do ambasady przez samych wyborców. Konsulaty bezpośrednio nie chciały przyjmować pakietów wyborczych, tylko domagały się, aby robili to kurierzy lub miejscowa poczta. To trochę kuriozalna sytuacja. Widziałem relacje z Londynu, gdzie kurierzy siedzieli przed ambasadą i odbierali pakiety od wyborców, a potem zanosili je dalej bezpośrednio do ambasady czy konsulatu. Władze - myślę o MSZ - przerzuciły ciężar oddania głosów za granicą na wyborców. To nie powinno mieć miejsca. Nie dość, że następowały opóźnienia w dostarczeniu tych pakietów, to teraz jeszcze mają problem z ich oddaniem. - powiedział Hermeliński.
Aż 200 tysięcy osób zgłosiło problemy związane z następstwami dopisywania się do spisu wyborczego. Nikt nie poinformował ich o tym, że w drugiej turze będą musieli zagłosować w tym samym miejscu.
Odbędzie się drugie głosowanie?
Zdaniem Herlińskiego protesty z pewnością będą napływać do SN, który ma 21 dni na ich rozpatrzenie. Były szef PKW zapytany o to, co stanie się jeśli Sąd Najwyższy nie rozpatrzy wniosków w terminie i nie wyda uchwały z decyzją dotyczącą protestów:
"Konstytucja ani kodeks wyborczy nie przewiduje takiej sytuacji. Natomiast opinie większości teoretyków prawa wyborczego mówią, że w takim wypadku wybory będzie trzeba powtórzyć". - odpowiada Herliński.
Zdania, że do Sądu Najwyższego wpłynie ogromna liczba protestów jest także prof. Dorota Piontek, politolog z Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu. Ekspertka jest "głęboko przekonana, że każdy kandydat, który przegra, będzie zgłaszał całą masę protestów wyborczych. Tym bardziej że tych powodów jest co niemiara". Profesor jest zdania, że już samą kampanię wyborczą można kwestionować pod względem zgodności z konstytucją. "Nie widziałam tak nieprawdopodobnej mobilizacji i zaangażowania instytucji państwowych na rzecz jednego kandydata, Andrzeja Dudy. I to jest bezprecedensowa sytuacja" - tłumaczy Piontek. Chodzi jej głównie o wykorzystanie publicznych środków finansowych na agitację jednego kandydata.
Podobnego zdania jest dr hab. Anna Rakowska-Trela, prof. Uniwersytetu Łódzkiego, która udzieliła komentarza dla portalu Oko.press: „Jeśli państwo organizuje głosowanie, to powinno napisać przepisy w taki sposób, żeby zapewnić wyborcom możliwość głosowania, a nie, żeby ono było pozorne. Nie ma tu wprost naruszenia przepisów z ustawy, ale jest moim zdaniem naruszenie konstytucyjnej zasady powszechności i kwestia obowiązków państwa".