Nowa ustawa cofnie rewolucję śmieciową. Zmiany podążają w złym kierunku
Segregacja śmieci nie wszędzie jednakowa
Obowiązkowa segregacja śmieci, a dokładniej mówiąc odpadów komunalnych, w oparciu na pięć frakcji (bioodpady, metale i tworzywa sztuczne, szkło, papier i odpady resztkowe) miała zostać wprowadzona we wszystkich gminach w Polsce do 6 września 2020 r. Jednak z uwagi na pandemię czas na wdrożenie zmian wydłużono do końca grudnia. Mimo tego część gmin, zwłaszcza mniejszych, napotkała na poważne trudności organizacyjne, aby przystosować się do nowych zasadach. W trakcie, gdy władze samorządowe dopracowywały nowe regulaminy, Ministerstwo Klimatu i Środowiska już pracowało nad kolejną zmianą przepisów.
29 grudnia 2020 r. resort skierował do konsultacji publicznych projekt ponownej nowelizacji ustawy o utrzymaniu porządku i czystości w gminach. Proponowana regulacja wprowadza mechanizm warunkowości - po spełnieniu jednego z czterech kryteriów gmina będzie mogła w całości bądź części zrezygnować z selektywnej zbiórki odpadów komunalnych w podziale na pięć frakcji.
Po pierwsze, gmina będzie mogła zostać zwolniona z tego obowiązku, jeśli łączne gromadzenie odpadów nie wpływa na możliwość poddania ich przygotowaniu do ponownego użycia, recyklingowi lub innym procesom odzysku, a uzyskiwany materiał wyjściowy z tych procesów ma jakość porównywalną do jakości uzyskiwanej przez segregację śmieci. Po drugie, władze lokalne będą mogły liczyć na ustępstwa, jeśli selektywna zbiórka nie przynosi wyniku najlepszego dla środowiska, biorąc pod uwagę „całkowity wpływ na środowisko gospodarowania odpowiednimi strumieniami odpadów”.
Po trzecie, gmina będzie miała prawo zrezygnować z pięciu frakcji, jeżeli segregacja śmieci nie jest technicznie wykonalna. Po czwarte, zwolnienie ma przysługiwać również wtedy, gdy segregacja śmieci wiązałaby się z nadmiernymi kosztami ekonomicznymi, „przy uwzględnieniu kosztów negatywnego wpływu zbierania i przetwarzania odpadów zmieszanych na środowisko i zdrowie ludzi, możliwości poprawy efektywności zbierania i przetwarzania odpadów, dochodów ze sprzedaży surowców wtórnych oraz zastosowania zasady 'zanieczyszczający płaci' i rozszerzonej odpowiedzialności producenta”.
Decyzja w sprawie odejścia od pięciopojemnikowej zbiórki odpadów ma należeć do ministra klimatu i środowiska. Choć przepisy nie nabrały jeszcze ostatecznego kształtu to resort już teraz przekonuje, że odstępstwa od obowiązku ustawiania pięciu pojemników będą miały charakter wyjątkowy.
Segregacja śmieci cofnie się o kilka lat. Zmiany mogą zburzyć system w zakresie edukacji i nawyków
O tym, że zasady wymagają reformy świadczy dość niskie zaangażowanie Polaków w selektywną zbiórkę odpadów. Z badania ARC Rynek i Opinia oraz FOB, przeprowadzonego w 2019 r., wynika, że tylko 66 proc. obywateli segreguje śmieci. Co gorsza, zaledwie 1/3 ankietowanych wierzy, że ich działania mogą przyczynić się do zahamowania negatywnych skutków dla środowiska. Jednak zdaniem Leszka Świętalskiego, sekretarza generalnego Związku Gmin Wiejskich RP, najnowsze zmiany proponowane przez resort zmierzają w złym kierunku.
- Nowe zasady cofną nas w czasie zarówno w stosunku do ukształtowanego modelu zbiórki odpadów, jak i w zakresie wyników dotyczących selektywnej zbiórki odpadów komunalnych, które są i tak bardzo słabe. Mogą także obniżyć jakość strumienia odpadów trafiających do instalacji przetwarzających odpady, które prowadzą proces przygotowania ich do recyklingu i dalszego zużycia. Warto zwrócić uwagę, że warunkowości proponowane przez resort miałyby być nie tylko fakultatywne, lecz także ograniczone w czasie, co oznacza, że po pewnym okresie zwolnienia i tak trzeba będzie powrócić do zasad generalnie określonych - stwierdził ekspert.
Co te zmiany będą oznaczały dla przeciętnego obywatela? Odstępstwa od pięciopojemnikowej segregacji odpadów mogą sprawić, że wszelkie wysiłki edukacyjne podejmowane w celu wypracowania pewnych zachowań w życiu codziennym Polaków zostaną zaprzepaszczone. - Obywatel, który uda się do miejscowości objętej zwolnieniem będzie poszukiwał pojemnika o konkretnym kolorze. Jeśli nie znajdzie to wyrzuci śmieci do dowolnego, najbliższego kontenera. W ten sposób wypracowany przez lata system ulegnie załamaniu - tłumaczył sekretarz ZGW RP. Z doświadczeń branży odpadowej wyraźnie wynika, że najlepsze efekty dla późniejszych etapów postępowania z odpadami ma segregacja u źródła.
Trudniejszy recykling i dodatkowe koszty dla gmin. Zamiast warunkowości - system gniazdowy
Co gorsza, propozycja autorstwa resortu nie tylko podburzy ukształtowane mechanizmy, lecz także utrudni recykling. Kierowanie do jednego pojemnika plastiku, metali, opakowań wielomateriałowych i papieru sprawi, że pozyskane z tych produktów materiały będą niezdatne do użytku. - Jeżeli z kartonu, który jest opakowaniem wielomateriałowym, wyleją się np. resztki mleka to papier, umieszczony w tym samym kontenerze, będzie kompletnie bezużyteczny i posłuży wyłącznie jako frakcja energetyczna, czyli nadawać się będzie tylko do termicznego przekształcenia. Surowiec zmieszany nie nadaje się w tak dużym stopniu do recyklingu jak surowiec posortowany - przekonywał Leszek Świętalski.
Redukcja liczby pojemników pod pretekstem zmniejszenia kosztów to, zdaniem sekretarza, oszczędność fałszywa. - Poprzez ograniczenie częstotliwości i ilość zbieranych frakcji zaoszczędzimy pieniądze na tzw. trasówkach, które potem będziemy musieli wydać na koszty przetwarzania odpadów na instalacjach, bo te odpady trzeba sortować. Potrzebne będą dodatkowe nakłady pracy. Wjazd odpadu na bramę instalacji może przełożyć się na wzrost opłat - ocenił sekretarz.
Ministerstwo, proponując warunkowość, przekonuje, że część gmin opowiada się za takim systemem. Zwolennikami resortowej koncepcji są zapewne władze tych regionów, w których segregacja śmieci odbywa się w obiegu zamkniętym pod względem właścicielskim, tzn. tam, gdzie samorządy posiadają swoje instalacje. - Liczba takich gmin jest znikoma, ponieważ zazwyczaj kto inny odpowiada za instalacje, a przewoźnik jest kim innym - stwierdził przedstawiciel ZGW RP.
Zmiany są konieczne, ponieważ segregacja śmieci w Polsce jest sterowana centralnie - identyczne zasady obowiązują w dużych miastach, jak i w małych gminach. Jednak zdaniem Leszka Świętalskiego bardziej efektywnym rozwiązaniem niż warunkowość proponowana przez resort byłoby wprowadzenie np. systemu gniazdowego w gminach o rozproszonej zabudowie. W jednym domu byłby jeden pojemnik na odpady resztkowe i ewentualnie przydomowy kompostownik. Z kolei w tzw. gniazdach znajdowałyby się pojemniki do zbierania frakcji kolorowych.
- Wielkość kontenerów i częstotliwość wywożenia śmieci zależałaby od zwiększenia produkcji konkretnych odpadów. Dzięki temu rodziny nie musiałyby zaopatrywać się w pojemniki czy worki o różnych kolorach, które generują koszty lub same w sobie są odpadami uciążliwymi z punktu widzenia recyklingu - przyznał przedstawiciel ZGW RP. Jest to postępowanie słuszne przede wszystkim z punktu widzenia kosztów.
Projekt nowelizacji ustawy w sprawie segregacji śmieci i szeregu innych ważnych zagadnień jest obecnie na etapie konsultacji publicznych. Co ważne - po roku starań minister klimatu powołał zespół doradczy w zakresie systemowych rozwiązań w zakresie gospodarowania odpadami komunalnymi. Sekretarz generalny ZGW RP przyznał, że wszystko wskazuje na to, że specjaliści będą przekonywali resort, aby porzucić koncepcję warunkowości i skupić się na racjonalizacji systemu zarówno w kontekście kosztów, jak i efektów.