Spalał odpady w piecu, zasłaniając się słowami Jarosława Kaczyńskiego. Teraz czeka na wyrok sądu
W październiku br. Straż Miejska złapała na gorącym uczynku jednego z mieszkańców Wejherowa. 34-letni mężczyzna spalał w piecu meblowe płyty, argumentując, iż zezwolił na to Jarosław Kaczyński. Nie przyjął wówczas mandatu, dlatego sprawa trafiła do sądu. Mężczyzna przyznał się do winy i oczekuje na wyrok. Teraz, zamiast 500 zł może zapłacić karę grzywny w wys. 5 tys. zł.
Chciał dowodzić praw przed sądem
15 października br. mieszkańcy Wejherowa zgłosili lokalnym strażnikom miejskim kłęby czarnego, śmierdzącego dymu wydobywające się z jednego z domów. Funkcjonariusze przyłapali 34-letniego mężczyznę, gdy spalał w piecu typu „koza” wiórowe płyty meblowe.
Strażnicy chcieli ukarać go mandatem, ale mieszkaniec go nie przyjął, twierdząc, że będzie dowodził swoich praw na drodze sądowej. Na pytanie, dlaczego spala odpady, miał odpowiedzieć: prezes PiS pozwolił wszystkim palić. Straż Miejska tłumaczy, że takie pozwolenie nie ma normy prawnej.
Przypomnijmy, że chodzi o głośną wypowiedź Jarosława Kaczyńskiego, która miała miejsce podczas spotkania w Nowym Targu. Polityk powiedział wówczas, iż trzeba w tej chwili palić wszystkim, poza oponami i podobnymi szkodliwymi rzeczami.
Teraz mężczyzna czeka na wyrok
Strażnicy miejscy z Wejherowa przyznali w rozmowie z Onetem, że sprawa trafiła do sądu, a mężczyzna został już przesłuchany. Przyznał się do winy i wyraził żal za to, co zrobił. Teraz czeka na wyrok. Kara grzywny może wynieść nawet 5 tys. zł.
Cieszę się, że ta sprawa trafiła do sądu. Jest to ważna sprawa dla wejherowian, bo wszyscy wiedzą teraz, że nie pali się w piecach odpadami, meblami i innymi niedozwolonymi palnymi substancjami — przyznał w rozmowie z Onetem Arkadiusz Szczygieł, prezes Wejherowskiego Alarmu Smogowego.