Wystarczył jeden post w mediach społecznościowych. Teraz nie może opędzić się od klientów
Szewc na skraju bankructwa
Rzemieślnicy nie mają w Polsce łatwo. Coraz mniej osób odwiedza zakłady krawieckie, czy szewskie, żeby naprawić zniszczone części garderoby. Epidemia koronawirusa także im w tym nie pomogła - do sklepu zaczęło przychodzić coraz mniej ludzi. Widmo bankructwa ciążyło nad panem Marianem, bohaterem “Faktów” TVN już jakiś czas. Spędziwszy samotnie czas w swoim zakładzie bez żadnych klientów był pewien, że to kwestia czasu zanim będzie musiał zamknąć warsztat.
I wtedy pojawiła się ona - pani Kalina.
- Trzy pary fleków przyniosła. Nawet jej proponowałem, żeby posiedziała chwilę, to zrobię, bo siedziałem, pracy żadnej. Ale w ciągu pół dnia zmieniło się wszystko - wspomina pan Marian.
Pani Kalina doskonale wiedziała co zrobić - Wpadłam na pomysł, że mogę napisać post i zachęcę znajomych do pozostawienia butów, torebek do naprawy - mówiła w “Faktach”.
Kobieta nie czekała długo i od razu wstawiła na facebooka post, w którym namawiała swoich znajomych do odwiedzenia zakładu pana Mariana. Nie minęło pół dnia a warsztat roił się od klientów. - Szewc z prawdziwego zdarzenia, pracujący z pasją, to pomyślałam, że warto ratować takiego człowieka - powiedziała Marta Rudnik, jedna z klientek krakowskiego szewca.
Do zakładu pana Mariana ludzie biją drzwiami i oknami. Wielu z nich powtarza, że zamiast kupować nowe buty lepiej jest naprawić stare, wiedzą o tym klienci warsztatu, którzy często przyjeżdżają nawet z daleka.
- Musimy pamiętać o innych szewcach, o innych miejscach, gdzie też mogą mieć trudną sytuację - kwituje pani Kalina.
<