USA pożyczą Polsce 2 mld dolarów na zbrojenia. MON ogłosił podpisanie umowy
Stany Zjednoczone użyczą Rzeczypospolitej pożyczki w ramach programu Foreign Military Financing. To umowa, na której zawarcie mogą liczyć wyłącznie nieliczni. Środki będą przeznaczone na ”dalsze wzmacnianie potencjału obronnego Polski”.
Wsparcie dla najbliższych sojuszników
Podpisanie opiewającej na 2 miliardy dolarów umowy ze strategicznym partnerem Polski, jakim są Stany Zjednoczone, ogłosiło w poniedziałek Ministerstw Obrony Narodowej. To już druga pożyczka, którą rząd USA zdecydował się udzielić w ostatnim czasie naszemu krajowi. Jak jednak zwrócono uwagę w komunikacie, na dostęp do środków udzielanych w ramach programu Foreign Military Financing mogą liczyć wyłącznie nieliczne kraje.
Badania kliniczne w kryzysie, lecz z szansą na przełom. Polacy wchodzą do gryTo już druga pożyczka udzielana przez rząd amerykański Polsce w ostatnim czasie. Środki Foreign Military Financing są przydzielane jedynie wybranym sojusznikom USA, z którymi Stany Zjednoczone prowadzą bliską współpracę obronną – czytamy w komunikacie MON.
Amerykańska pożyczka na amerykańskie zakupy
MON zaznacza, że udzielenie pożyczki to wyraz ciągle rozwijanych relacji strategicznych pomiędzy Polską a USA. Cała kwota ma zostać przeznaczona na dalsze inwestycje w polski potencjał obronny. Pożyczone od Amerykanów 2 mld dolarów szybko jednak do nich wrócą, ponieważ środki zostaną przeznaczone na zakup od strony amerykańskiej zdolności z zakresu obrony powietrznej i przeciwrakietowej. Jak podkreślono w komunikacie, finansowe warunki umowy mają być korzystne dla strony polskiej.
Tego typu systemy stanowią przy obecnych zagrożeniach priorytetowe dla Sił Zbrojnych RP zdolności. Warto podkreślić bardzo korzystne warunki finansowe umowy – czytamy.
Polityczne trzęsienie ziemi w USA
W Stanach Zjednoczonych w trwa wyjątkowo gorący politycznie okres. W konsekwencji ostatniej debaty, w której zmierzyli się prezydent Joe Biden i Donald Trump, sondaże, które jeszcze niedawno sprzyjały urzędującemu prezydentowi, teraz są dla niego wręcz druzgoczące. Według sondażu opublikowanego przez CNN po debacie, aż 67 proc. zarejestrowanych wyborców oceniło, że debatę wygrał Trump, 33 proc. - że Biden. Jednocześnie rośnie liczba wyborców, którzy uważają, że Biden nie dysponuje odpowiednią sprawnością poznawczą i psychiczną, by nadal zasiadać w Białym Domu.
Obecnie prezydent Biden spędza czas wraz z rodziną w prezydenckiej posiadłości Camp David. NBC News przekazało, że prezydent może rozważać rezygnację ze startu w wyborach, a kluczową rolę w podjęciu decyzji może mieć jego żona – Jill Biden. Tymczasem wśród Demokratów zapanował popłoch, ponieważ wybory prezydenckie zaplanowano na 5 listopada, a w tak krótkim czasie nieprawdopodobnie trudnym wyzwaniem będzie znalezienie i wypromowanie kandydata, który mógłby stanąć w szranki z Trumpem. Z polskiego punktu widzenia, ponowny wybór Donalda Trumpa na prezydenta USA przez wzgląd na jego nieprzewidywalność jest co najmniej niepożądany. Inaczej wygląda natomiast perspektywa Rosji i Chin, o czym przekonywał profesor w Instytucie Bliskiego i Dalekiego Wschodu Uniwersytetu Jagiellońskiego Michał Lubina.
Nikt nie wie co zrobi. Trump może zrobić wszystko: sprzedać Tajwan Chinom, wywołać wojnę z Chinami i wszystko pomiędzy. Chińczycy nie lubią nieprzewidywalności, nie lubią takich polityków, więc to wcale nie jest tak, że będą całym sercem za Trumpem. Rosja będzie całym sercem za Trumpem - to na pewno. Natomiast Chiny najchętniej to by chciały wojnę secesyjną 2.0 w Stanach. Tu szturm na Kapitol, tu secesja, jakiś obszar się odrywa i ogłasza niepodległość, dochodzi do walk - o tak, to jest wymarzony scenariusz, bo wtedy Amerykanie już by na pewno nie pomogli Tajwanowi. Powiedzmy, że przy Trumpie w Białym Domu szansa na wojnę secesyjną 2.0 jest większa – oceniał prof. Michał Lubina.