Szef PSL na dożynkach atakuje ustawę o ochronie zwierząt. Zrobi wszystko, żeby ją zmienić
Ustawa o ochronie zwierząt poróżniła polityków
PSL to zdecydowany oponent ustawy o ochronie zwierząt autorstwa PiS. Wyrazem tego sprzeciwu było nie tylko piątkowe głosowanie nad nowelizacją, ale i wypowiedź Władysława Kosiniaka-Kamysza w trakcie niedzielnych dożynek w Spale. Lider PSL zadeklarował, że PSL będzie kwestionować ustawę o ochronie zwierząt na senackich obradach, ponieważ główny przeciwnik nowelizacji - Konfederacja, nie posiada swojej reprezentacji w izbie wyższej polskiego parlamentu.
- Będziemy robić wszystko, by zmienić te ustawę. Będziemy też wnioskować do prezydenta o jej zawetowanie, gdyby w takim kształcie przeszła przez Senat - obiecał Kosiniak-Kamysz. Prezes PSL podkreślił, że priorytetem dla jego partii w dalszym ciągu pozostaje polska wieś. - Od 123 lat jesteśmy po stronie tych, którzy ciężko pracują, gospodarują, dbają o polską ziemię - przyznał polityk. I tym razem nie zamierzają pozostawić rolników samych na polu bitwy o ich dobrobyt.
Kosiniak-Kamysz rozpoczyna konsultacje
Zdaniem prezesa PSL w trakcie procedowania nad ustawą o ochronie zwierząt złamano zasadę konsultacji społecznych. Nie odbyły się bowiem rozmowy ze związkami producentów czy rolników, którzy najbardziej odczują nowe regulacje prawne. Ponadto w procedurze pominięto izby rolnicze i Radę Dialogu Społecznego.
Dlatego też własne konsultacje w sprawie ustawy o ochronie zwierząt zamierza przeprowadzić Kosiniak-Kamysz. W trakcie wystąpienia na dożynkach szef ludowców zaprosił do rozmów wszystkich, którzy wzięli kredyty lub podpisali umowy, a przez ustawę o ochronie zwierząt w obecnym kształcie znajdą się na skraju bankructwa. Puls Biznesu podaje, że rolnicy będą mogli liczyć na pomoc prawną od PSL, ponieważ nowelizacja godzi w zasady wolności gospodarczej.
Lider PSL: Andrzej Duda ucieka od polskiej wsi
Kosiniak-Kamysz wyznał, że ustawa o ochronie zwierząt uderza "w jedną trzecią polskiego rynku rolnego, a w sposób pośredni w całe polskie rolnictwo i wieś", która jest przecież "mądra, gospodarna, zorganizowana i bardzo pracowita". W trakcie wystąpienia wyraził rozczarowanie, że tegoroczne dożynki prezydenckie zostały przeniesione do Warszawy.
- Wydaje mi się, że pan prezydent nie chciał przyjechać na polską wieś, bo się jej boi. Bo w ostatnim tygodniu rząd i partia rządząca - razem z częścią opozycji - wprowadziły embargo na polskiego rolnika. To zaoranie polskiej wsi i jej wyzyskanie. Wyzyskanie, bo w wyborach nikt o tym nie mówił, że za chwilę będzie zakaz produkcji, uboju, możliwości zarobkowania - skomentował lider ludowców.