Limity na weselach w pandemii tylko na papierze? Może lepiej było całkowicie zakazać takich uroczystości?
Limity na weselach fikcją
Przypomnijmy, że w pierwszych trzech miesiącach pandemii koronawirusa w Polsce funkcjonował zakaz organizacji wesel. Przywrócono go na początku czerwca, przyjmując zasadę, że maksymalny limit gości może wynosić 150 osób. Dość szybko okazało się, że powrót wesel doprowadził do wyraźnego wzrostu zakażeń koronawirusem w poszczególnych regionach. Rząd przez wiele tygodni nie zdecydował się jednak na wprowadzenie żadnych obostrzeń, w rodzaju np. ograniczenia liczby gości. Zrobiono to dopiero, gdy zdecydowano o podziale kraju na strefy żółtą i czerwoną.
Obecnie, gdy w całym kraju obowiązują obostrzenia żółtej strefy, liczba gości weselnych może wynosić maksymalnie 75 osób (w powiatach należących do czerwonej strefy już tylko 50). Limity limitami, a życie życiem, bo jak pokazuje praktyka, pary wcale nie decydują się na ograniczenie liczby gości. - W czwartek ludzie dowiadują się, że są w powiecie objętym obostrzeniami, czyli muszą ograniczyć liczbę gości. A wesele jest w sobotę. Kogo mają "wyciąć" przez dwa dni? To kuriozum. W praktyce zostaje, jak było - mówi w rozmowie z “Gazetą Wyborczą” organizatorka wesel.
- Limity to fikcja. Płaci się za "limitowych" gości na fakturę, pozostali rozliczani są pod stołem. Byłam na kilkunastu weselach, kontrole sanepidu albo policji? Ani jednej. Śmiech na sali! - to z kolei komentarz czytelniczki gazety, która pracuje jako kelnerka w jednym z domów weselnych na Kaszubach.
Warto więc postawić pytanie, czy w sytuacji, gdy wracamy do obostrzeń z początków pandemii, jak obowiązkowe maseczki w plenerze, czy godziny dla seniorów a liczba zakażeń jest zdecydowanie większa niż pół roku temu nie należy rozważyć zakazu organizacji wesel? Czekamy na wasze opinie w tej sprawie.