Wyliczyli, o ile mogą wzrosnąć rachunki za prąd. Bez pomocy państwa będzie ciężko
Jeśli mechanizmy mrożenia cen energii zostaną wygaszone, od stycznia część gospodarstw domowych może czekać wzrost cen energii elektrycznej nawet o 68 proc. Z ustaleń Business Insider Polska wynika, że koncerny energetyczne wnioskują do prezesa URE o ustalenie nowych taryf na poziomie stawek wyższych o… 120 proc. Analitycy z Forum Energii sprawdzają, co pozwoli uniknąć pułapki cenowej dla gospodarstw domowych.
Ceny energii. Co zadecydowało o ich wzroście?
Najpierw pandemia Covid-19, a później wojna na Ukrainie – skutki tych wydarzeń odczuwamy na wielu polach, a jednym z nich jest właśnie sektor energetyczny. Ceny prądu wzrosły w wyniku zachwiania podaży i popytu surowców energetycznych, na co nałożyła się niewielka konkurencja i niejasne zasady kształtowania marży wytwórców w naszym kraju. Choć rynek paliw powoli wraca na właściwe tory, to ceny energii są i będą wyższe niż kilka lat temu. Czemu w 2022 roku nie widzieliśmy skokowego wzrostu cen na naszych rachunkach? Bo rząd zdecydował o ich sztucznym obniżeniu – taki krok podjęły też inne państwa.
Ile zapłacimy za prąd w 2024 roku? Oto prognozy ekspertów
Business Insider Polska ustalił, że koncerny energetyczne chcą, by prezes URE podniósł stawki dla gospodarstw domowych do poziomu około 900 zł za MWh (0,9 zł kWh). Dla odbiorców energii wiązałoby się to z podwyżką aktualnych cen o ponad 100 proc. Nieoficjalnie koncerny przyznają, że pewnie czeka ich korekta oczekiwań, ale jednocześnie oczekują, że stawki wyniosą przeszło 800 zł za MWh (0,8 zł/kWh).
Eksperci z Forum Energii uważają, że stawka powinna być niższa i sięgnąć 0,75 zł/kWh. Przekonują, że jeśli rząd wygasi mechanizmy mrożenia cen energii, gospodarstwa domowe o średnim zużyciu na poziomie 2000 kWh, czeka wzrost opłat aż o 68 proc. W tym przypadku miesięczne rachunki byłyby dla nich wyższe o ok. 100 zł, co w ciągu roku wiąże się z uszczupleniem domowego budżetu o 1220 zł. Bardziej dotkliwa byłaby jednak podwyżka dla osób ogrzewających swoje domy prądem – nawet 2200 zł więcej w ciągu roku przy zużyciu 9000 kWh. Natomiast posiadaczy pompy ciepła, z takim samym zużyciem, może czekać podwyżka rzędu ok. 21 proc.
Wzrost cen nie pominie samorządów ani małych i średnich przedsiębiorstw – eksperci szacują, że koszty wzrosłyby dla nich o kolejno 27 i 22 proc. Na decyzję prezesa URE w kwestii zatwierdzenia taryf dla sprzedawców energii musimy na razie cierpliwie czekać (podejmuje ją na przełomie roku).
Źródło: Forum Energii
Jak uniknąć szokujących podwyżek? “Czasu na decyzję jest bardzo mało”
Rekomendujemy stopniowe odchodzenie od mrożenia cen dla gospodarstw domowych i wdrażanie w zamian działań łagodzących – bonu energetycznego, bardziej intensywnego wsparcia efektywności energetycznej oraz rozwiązań dla osób ogrzewających się energią elektryczną – apelują eksperci Forum Energii.
Proponowany przez nich bon mógłby wynieść:
- 500 zł, zakładając wsparcie wszystkich gospodarstw domowych,
- 430 zł – przy zachowaniu częściowego zamrożenia dla wszystkich gospodarstw i dodatkowej ochronie dla wrażliwych odbiorców – to najdroższa opcja, ale pozwoliłaby zatrzymać przyszłoroczne podwyżki cen na poziomie ok. 30 proc .,
- 1040 zł – jeśli pomoc objęłaby najmniej zamożne gospodarstwa i osoby z niepełnosprawnością.
Obniżkę rachunków przeciętnego gospodarstwa domowego o ok. 50 zł rocznie miałoby też zapewnić zwiększenie kwoty przeznaczonej w Krajowym Planie Odbudowy na inwestycje w sieci dystrybucyjne – z aktualnych 4,4 mld zł do 10 mld zł, w rozłożeniu na trzy lata. Jest też propozycja wprowadzenia systemu kredytów zeroprocentowych dla chętnych do zainwestowania w fotowoltaikę. Założenia? Zerowa prowizja i marża oraz zerowe oprocentowanie podstawowe, minimalny wkład własny, gwarancja rządowa (np. BGK) i sprawdzenie poziomu dochodów.
Poza tym eksperci proponują też poszerzenie grupy beneficjentów i poprawę jakości istniejących programów termomodernizacyjnych, podniesienie limitu możliwych odpisów w ramach ulgi termomodernizacyjnej czy wprowadzenie taryfy grzewczej trójstrefowej (G13), zakładającej, że np. w godzinach porannych i wieczornych zużycie byłoby najdroższe, a w południe – najtańsze (dotyczy gospodarstw ogrzewających budynki energią elektryczną).
Skąd środki na te wszystkie działania? Z Krajowego Planu Odbudowy i wpływów do budżetu państwa ze sprzedaży uprawnień do emisji CO2. Zanim jednak przyjdzie do wydawania pieniędzy i podejmowania jakichkolwiek kroków, czekają nas przecież zmiany polityczne.
Jesteśmy w sytuacji, w której Interes państwa i odbiorców energii wymagają natychmiastowego porozumienia pomiędzy ustępującym rządem, a nowopowstającym – przekonują analitycy Forum Energii i dodają, że czasu na decyzję jest już niewiele.