Nie będzie tak jak obiecywali. Na wyczekiwane zwroty zaliczek Polacy poczekają znacznie dłużej
Zwrot pieniędzy za niezrealizowane wycieczki będzie opóźniony
Zwrot pieniędzy za wycieczki które się nie odbyły z powodu pandemii koronawirusa, miał trafić do kilku tysięcy polskich turystów, . Jak podaje "Dziennik Gazeta Prawna" Ubezpieczeniowy Fundusz Gwarancyjny, w którego ramach działa Turystyczny Fundusz Zwrotów wypłacono już 3 mln zł w pierwszej transzy.
Jak twierdzi rzecznik prasowy UFG, Damian Ziąber, złożono aż 77,8 tys. wniosków na kwotę 241 mln zł, ale to jeszcze nie koniec. Turyści mają czas na walkę o swoje pieniądze do 31 grudnia. Choć część dostała już pieniądze, druga część musi poczekać.
Pierwsze wypłaty odbyły się przed terminem, który był w środku listopada. Jak pisze "DGP", pierwsza transza miała trafić do klientów, którzy wpłacali zaliczki na niezrealizowane imprezy i nie wynosiły więcej niż 500 zł. Dotyczyły głównie wyjazdów na terenie kraju.
Jednakże terminowość kolejnych wypłat może być zagrożona, przewidywane opóźnienie to aż cztery miesiące. Powodem obsunięcia terminu jest problem z systemem informatycznym, więc po realizacji pierwszych wypłat jeszcze kilkadziesiąt tysięcy osób będzie musiało poczekać.
Druga transza dotyczy osób, które nie pojechały na opłacone wycieczki przez pandemię, a ich wnioski nie opiewały kwoty wyższej niż 5 tys. zł. Kolejne transze będą wypłacane osobom, których roszczenia przekraczają tę sumę, oraz tym złożonym w późniejszym czasie.
- W kolejnych kilku dniach zapowiedzieliśmy realizacje następnych wypłat, na łączną kwotę kilkudziesięciu milionów złotych. W dużej części wniosków złożonych przez podróżnych i organizatorów pojawiły się rozbieżności. Trwa ich wyjaśnianie. Z tego powodu może dojść do opóźnień - mówił ZIąber.
1 . Za niecałe 2 miesiące wchodzi w życie nowa opłata. Wysokość rachunków po prostu nas dobije 2 . Mariusz Czajka twierdzi, że był oszukany przez Marylę Rodowicz. Dziś przez pandemię nie ma za co żyć, pomoże mu inna artystka 3. Nowe 500 plus wypłacą na smartfona. Z wnioskiem trzeba się jednak pospieszyć
Powody opóźnionych wypłat. Pieniędzy ma starczyć dla wszystkich
Jak wskazuje "DGP", gdyby obowiązywały przepisy przed uruchomieniem TFZ pieniądze dostaliby w ciągu 180 dni od złożenia wniosku przez klienta, plus dwa tygodnie na wypłatę. Wnioskujący z kwietnia właśnie otrzymywaliby pieniądze.
Eksperci zauważają natomiast, że problem wygenerował przez system informatyczny, który powstawał w zawrotnym tempie (dwa miesiące), co odbija się teraz przy jego użytkowaniu. Problemem są choćby polskie znaki przy nazwiskach, których nie uwzględniają wszystkie biura podróży.
"DGP wskazuje, że w efekcie wniosek o wypłatę nie zgadza się z wnioskiem złożonym przez biuro podróży. To też osoba podpisująca się nazwiskiem np. Żarłok, będzie w systemie podpisana jako Zarlok, co uniemożliwia automatyczną wypłatę i wymaga ręcznej korekty. To jednak niejedyne problemy.
- Zdarza się też zaokrąglanie kwot podanych do wypłaty, błędy w numerze NIP czy PESEL. Bywa, że klienci podają złą datę organizacji imprezy. Zamiast tę wskazaną na umowie, wpisują we wniosku dzień wyjazdu. Bywa, że podają błędny numer rachunku do zwrotu - mówił Ziąber.
Jak jednak uspokaja UFG, pieniądze zostaną wypłacone, trudno jednak podać termin. Gwarantuje się także, że pieniędzy starczy dla wszystkich, którzy złożą wnioski na czas, eksperci wskazują, że nieco z budżetu może nawet zostać, bo część biur podróży sama rozliczyła się z klientami.