Nawet 12 mld zł więcej na 500 plus. Waloryzacja idzie pełną parą
Z tego artykułu dowiesz się:
-
Jak świadczenie 500 plus straciło wartość
-
Kiedy rząd miałby dokonać waloryzacji świadczenia
-
Ile waloryzacja kosztowałaby państwo
500 plus traci wartość
Świadczenie 500 plus jest wypłacane już od prawie pięciu lat. Przez ten czas realna wartość dofinansowania zdążyła spaść o prawie 50 zł - wyliczał w listopadzie portal money.pl. Siła nabywcza pieniądza w Polsce spada tak szybko, że z każdym rokiem 500 plus będzie warte coraz mniej, przestając tym samym pełnić funkcję realnej pomocy dla rodzin. Jest to prawdziwy problem dla 500 plus, które w ten sposób przestaje być tak istotnym elementem polityki społecznej.
Nikogo nie dziwi zatem fakt, że w przestrzeni medialnej nieustannie powraca temat konieczności waloryzacji świadczenia 500 plus . Coraz częściej pojawiają się też informacje, że pierwszą podwyżkę rząd miałby wypłacić za dwa lata - przed następnymi wyborami.
Waloryzacja pochłonie miliardy złotych
Portal Business Insider poprosił ekonomistów, by wyliczyli, ile pieniędzy z budżetu państwa pochłonęłaby waloryzacja świadczenia, gdyby rząd rzeczywiście zdecydował się na podwyżki 500 plus.
Bohdan Wyżnikiewicz z Instytutu Prognoz i Analiz Gospodarczych wskazał, że waloryzacja świadczenia jest w większym stopniu decyzją polityczną niż ekonomiczną.
- Biorąc pod rozwagę cel tego programu, czyli wsparcie rodzin w podnoszeniu poziomu życia małoletnich dzieci i łagodzenie zjawiska ubóstwa, waloryzacja powinna być oparta o wskaźnik inflacji. Chodzi bowiem o zakup towarów i usług. Porównanie do idei waloryzacji emerytur nie broni się, gdyż w przypadku emerytur chodzi także o "rekompensatę" utraty zarobków, czego przy 500 plus nie ma. Sposób określenia wskaźnika waloryzacji jest sprawą techniczną, rozwiązań jest tu wiele - powiedział w rozmowie z portalem.
Rząd ma kilka rozwiązań do wyboru
Aleksander Łaszek, główny ekonomista Forum Obywatelskiego Rozwoju zwrócił uwagę na fakt, że strata dla beneficjentów 500 plus (w związku z obniżeniem wartości pieniądza) oznacza większe oszczędności dla budżetu i podatników. Ekspert zastanawia się jaki wariant mógłby zostać przyjęty przez rząd - czy wskaźnikiem waloryzacji byłaby inflacja, czy wzrost PKB lub wzrost płac.
- To, jaką ulgą dla finansów publicznych i podatników jest brak waloryzacji, dobrze widać na przykładzie kosztów programu w pierwotnej postaci, obejmującej tylko drugie i kolejne dzieci w rodzinie. W 2017 r., czyli pierwszym roku pełnego obowiązywania, program kosztował 24 mld zł, co odpowiadało ok. 1,2 proc. PKB . Po dwóch latach, nawet jeśli wyeliminujemy zmiany demograficzne, koszt ten spadł do 1 proc. PKB. Pamiętajmy, że dochody podatkowe rosną w miarę równo z PKB. Czyli z jednej strony budżet państwa zarabia więcej, bo płacimy podatki od rosnących pensji, a z drugiej wydaje cały czas na świadczenia tyle samo - wskazał ekonomista w rozmowie z BI.
Ekspert wskazał też, że jeśli rząd za punkt odniesienia przyjąłby postęp inflacji, waloryzacja świadczenia wyniosłaby prawie 9 proc. Jeśli punktem odniesienia stałby się nominalny wzrost PKB, to świadczenie musiałoby wzrosnąć aż o 29 proc.
- Ile to kosztowałoby w miliardach złotych? W pierwszym wariancie 3,7 mld zł, w drugim prawie 12 mld zł. Znacznie ważniejsze pytanie brzmi – czy warto? Moim zdaniem zdecydowanie nie. Program już stanowi bardzo duże obciążenie dla finansów publicznych, a jednocześnie największym beneficjentem są najbogatsi. Według szacunków CenEA prawie 1/3 pieniędzy z programu trafia do 20 proc. najbogatszych gospodarstw domowych - przekazał ekspert.