Wejdą do twojego domu i nałożą karę. Poczta zmusiła do zapłaty już 9,5 tys. osób
Abonament jest to jedno ze źródeł, na podstawie których finansowane jest działanie mediów publicznych. Pobieranie opłaty od odbiornika nałożone jest de facto na każdego Polaka, który posiada telewizor. Nie wszyscy jednak z rodaków płacą - jak wskazują dane obecnie tylko 1 mln obywateli uiszcza opłatę. Dlatego też Poczta Polska i Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji działają wespół, by wyłapywać tzw. telepajęczarzy, czyli osoby, które nie płacą na abonament, a posiadają odbiornik.
Warto zaznaczyć, że tegoroczne kontrole pracowników Poczty Polskiej już idą na rekord. Od stycznia do końca września udało się wyłapać 9,5 tysiąca osób, które obecnie już mają do zapłacanie 6,5 mln złotych. Każdy przyłapany na niepłaceniu abonamentu musi mierzyć się z karą 30-krotności abonamentu, która wynosi 681 złotych. Połowa kary trafia na konta Poczty Polskiej, a druga połowa to KRRiT.
Abonament może sprowadzić nam problemy. Zwłaszcza ten nieopłacany
Jak Poczta Polska wyłapuje niepłacących Polaków? Dzieje się to podczas kontroli. Te opierają się na osobistych wizytach pracowników Poczty Polskiej, którzy przychodzą do domów Polaków. Po wejściu do lokalu dany kontroler sprawdza, czy w domu/mieszkaniu nie ma niezarejestrowanych odbiorników. Jeśli takie znajdują się na miejscu, właściciel ma problemy. Musi bowiem zapłacić 681 złotych.
W tym roku, jak już wspomnieliśmy, liczba skontrolowanych osób wynosi na razie 9,5 tys. osób. Jeśli kontrole utrzymają to tempo do końca roku, w grudniu będziemy mówili już nie o 9,5 tys. Polaków ukaranych za niepłacony abonament, ale o 14 tys. rodaków.
Co ciekawe, łatwo się przed kontrolą uchronić. Sprawa jest prozaiczna - wystarczy nie wpuścić kontrolera do swojego domu czy mieszkania. Pracownik Poczty Polskiej nawet po przedstawieniu się i podaniu celu wizyty nie musi liczyć na to, że go wpuścimy do środka. Zgodnie z prawem możemy zamknąć takowej osobie drzwi przed nosem. Wielu Polaków jednak o tym nie ma żadnego pojęcia.