Afera Stanowskiego. "Bawimy się w dziennikarstwo", "Ziobro nie ruszamy". Stonoga odpowiada na zarzuty o ustawce, reaguje Giertych
“Słuchajcie, jest kilka osób, których nie ruszamy, tak? Ziobry nie ruszamy” - mówi w materiale, sugerującym nagranie z ukrytej kamery Krzysztof Stanowski, prezes zarządu Kanału Zero, opublikowanym przez Zbigniewa Stonogę w poniedziałkowy wieczór 5 sierpnia. “Wyciek” zatacza coraz szersze kręgi, Roman Giertych wymieniany przez Stanowskiego z imienia i nazwiska, odpowiada na mnożące się pytania o autentyczność nagrania i jego intencje: “jedno jest pewne”.
Afera Stanowskiego. Wyciek z redakcji: "Bawimy się w dziennikarstwo"
“Wiedzieliście od początku, jakie są zasady gry” - mówi do współpracowników Krzysztof Stanowski na nagraniu, sugerującym wyciek z redakcji Kanału Zero. “Wiedzieliście, że bawimy się w fajne dziennikarstwo, ale są tematy, których nie poruszamy. I nie wkur****cie mnie teraz, że nagle Was ugryzło sumienie […]” - dodaje, odnosząc się do domniemanego omijania kontekstu Funduszu Sprawiedliwości, na temat którego miała chcieć wypowiedzieć się publicznie jedna z redaktorek - Monika.
Nagranie zostało opublikowane w serwisie “X” przez konto Gazety Zbigniewa Stonogi, znanego sygnalisty z afery podsłuchowej (2014 r.), jednego z publicystów, który od jakiegoś czasu stara się udowodnić Stanowskiemu m.in. wspieranie PiS przy pomocy niejawnego finansowania. Kanał Sportowy, poprzedni pracodawca Stanowskiego, znalazł się bowiem w kwietniu br. na liście mediów, z którymi współpracowała rządowa agencja NASK, zlecając realizację kampanii. W kwietniu Radio ZET podało, że Kanał Sportowy otrzymał w ramach współpracy 585 120 zł netto, obok serwisów takich jak Salon24, 300polityka czy Gazeta Polska i Telewizja Republika.
Całe nagranie udostępniamy poniżej
TikTok na celowniku. Popularna aplikacja “zagraża bezpieczeństwu milionów dzieci”Afera Stanowskiego. Ustawka, czy autentyk? Zbigniew Stonoga odpowiada na pomylone daty. "Kwestia amsterdamska" wyjaśniona?
Natychmiast po opublikowaniu krótkiego wideo w sieci zaroiło się od szczegółów, wskazujących raczej na przemyślany teatr, niż realny wyciek z redakcyjnego kolegium - Stanowski z pracownikami mieliby doprowadzić do kontrolowanej publikacji, angażując w to, świadomego lub nie, Zbigniewa Stonogę. Dlaczego? Z kilku powodów.
Za koncepcją “teatru” Stanowskiego, zamiast realnej afery ujawniającej cenzurę, przemawia kilka chronologicznych faktów, które - w myśl tego założenia - Stanowski przekazał “zorientowanym” widzom. Film kończy się żartem jednej z redaktorek, która sugeruje - po debacie z kolegami - zamiast zajęcia się sprawą Funduszu Sprawiedliwości - incydentem z holenderskiego lotniska w Amsterdamie, gdzie mężczyzna wpadł do silnika samolotu linii KLM i zginął na miejscu. Do zdarzenia w rzeczywistości doszło 29 maja br., w filmie pada też informacja o mistrzostwie Jagielloni, które miało miejsce kilka dni wcześniej - 27 maja. Utrwalone nagranie Zbigniewa Stonogi miało mieć natomiast miejsce przed 25 maja.
Stonoga odpowiada na wadliwe daty w “wycieku” Stanowskiego
Niedługo po poddaniu pod wątpliwość tych faktów Stonoga odniósł się i do nich. Ocenił, że za autentycznością nagrania przemawia… “mowa ciała” uczestników.
[…] wątpliwość taka może wynikać jedynie ze złego miejsca "przecięcia" i zmontowania materiału z kolejnych dni, ze strony mojego informatora. Mówiąc krótko zaczekajmy na stanowisko szefa kanału ziobro (nawiązanie do utożsamiania Zbigniewa Ziobry z Zerem, oraz nazwą Kanału Zero - red.) Materiał został poddany analizie AI która nie wykazała użycia tej technologii i o ile AI mogłoby stworzyć głos Stanowskiego o tyle nie stworzyło obrazu z jego biura. Za autentycznością nagrania do momentu wystąpienia kwestii amsterdamskiej przemawia mowa ciała uczestników. To tyle jeśli chodzi o moją ocenę wątpliwości niektórych z Państwa.
Jak dotąd nie wydano oficjalnego komunikatu ze strony zarządu Kanału Zero. Głos zabrał za to Roman Giertych, o którym Stanowski mówi w filmie ("nie będziemy grać w ekipie Giertycha" - odnosząc się do tego, iż mówiąc prawdę o Funduszu Sprawiedliwości wsparłby obecny rząd współtworzony przez Giertycha), ale też jeden z pracowników Kanału Zero - Jarosław Wolski.
Giertych komentuje wyciek Stanowskiego. Głos zabiera Jarosław Wolski
Roman Giertych ocenił krótko, podtrzymując figurę "zera" (Ziobry i Kanału Zero), że - o ile autentyczność nie jest pewna - o tyle pewno “jest jedno”.
Bez względu na to czy filmik to miks czy fejk czy autentyk jedno jest faktem: Kanał Zera Zera nie rusza.
Jarosław Wolski z kolei, jeden z współpracowników Stanowskiego, ocenił, że - w jego osobistym przypadku - nikt nigdy nie sugerował żadnej “linii redakcji” (zwrot ten pada na nagraniu, sugerując linię przychylną PiS).
W żaden sposób nie jestem w stanie odnieść się do owego nagrania ponieważ nie mam pewności czy jest autentyczne albo czy nie jest baitem. Tutaj bez oficjalnego stanowiska redakcji i Krzysztofa trudno komentować samo nagranie.
Po co?
Przy założeniu, że materiał został wypuszczony w sposób przemyślany, włącznie z “wadliwymi” datami poszczególnych wydarzeń (samolot i wynik klubu piłkarskiego), należałoby ocenić, że Krzysztof Stanowski podąża tropem utartym lata temu przez szereg innych postaci lokalnej popkultury. Kuba Wojewódzki niejednokrotnie prowokował serwisy plotkarskie, zamieszczając w mediach społecznościowych wpisy traktujące np. o porzuceniu stacji TVN - po wszystkim oznajmiał, że media, które sam współtworzy (na tych samych zasadach) w rzeczywistości “upadły”, bo nie weryfikują informacji. Dodajmy, że tego rodzaju “fake news” sięga blisko 70 lat i jako prowokacja został przeprowadzony jeszcze w czerni i bieli, na pierwszych telewizorach, kiedy miliony widzów z Wielkiej Brytanii usłyszało, że na drzewach rośnie makaron spaghetti. Taki materiał wyemitowała w 1957 r. telewizja BBC. Z tym, że 1 kwietnia.
Afera Stanowskiego. Transkrypcja rozmowy [CAŁOŚĆ]
Krzysztof Stanowski: No dobra, ale to czego na w sumie
dzisiaj brakuje jeszcze?
Dziennikarz: No trenduje Fundusz Sprawiedliwości, myślę, że
na ten temat musielibyśmy rozmawiać.
Dziennikarka Monika: To ja bym to zrobiła.
Stanowski: A co byś zrobiła?
Dziennikarka Monika: No na temat Funduszu Sprawiedliwości, co tam się wydarzyło, co wyszło na jaw.
Stanowski: No dajcie się spokój, Jezu.
Dziennikarka Monika: A to są bardzo ciekawe wątki.
Stanowski: No dobra, Monika, ale wiesz…. wiesz jaką mamy linię.
Dziennikarka Monika: No ale to można troszeczkę z niej zboczyć.
Stanowski: Nie można zboczyć, nie atakujemy ich.
Dziennikarka Monika: No ale dlaczego nie?
Stanowski: Nie będziemy grać w jednej drużynie z Giertychem. Nie będziemy z Giertychem grać w jednej drużynie.
Dziennikarz: Nie no, ale musimy to chyba zrobić.
Dziennikarz 2: To jest 50 godzin nagrań tego dyrektora Funduszu, tak, więc to jest grube.
Dziennikarka Monika: No ja bym na to poświęciła czas.
Stanowski: Ja bym to przykrył jakimś takim nagraniem, które nic nie mówi w ogóle. Rozmydlenie tematu. Nie, słuchajcie, wiedzieliście od początku, jakie są zasady gry. Wiedzieliście, że bawimy się w fajne dziennikarstwo, ale są tematy, w których nie poruszamy. I nie wkur*** mnie teraz, że nagle was ugryzło sumienie, czy co. Róbmy dobre rzeczy, ale pod tym my się musimy tylko prześlizgnąć. Nie ma ch***.
Dziennikarz: Nie, no ale musimy to robić. Bo przecież nas zjedzą.
Stanowski: Mnie zjedzą, nie ciebie. To trudno już, mamy to wpisane w koszt, okej? Ja zawsze dostaję wpier***, a nie wy.
Dziennikarz: No to co, to odpuszczamy, udajemy, że nie istnieje temat?
Stanowski: A jak mamy to zrobić, żeby nie… podpaść?
Dziennikarka 2: Może tylko swojej komisji dać jakieś obrazki, jakieś tam... Powycinać sesję?
Dziennikarka Monika: A jak tego nie zrobimy, to zaraz nam
wyrzucą, że tego nie zrobiliśmy w ogóle.
Stanowski: I tak nam zarzucają, i co się dzieje.
Dziennikarz: Może, jakiś skrót po prostu.
Dziennikarka 2: No właśnie, z tej komisji. Bez komentarzy.
Stanowski: Słuchajcie, jest kilka osób, których nie ruszamy, tak?. Ziobry nie ruszamy. Możemy zrobić sam skrót, ale niech to będzie tak, że na zasadzie, żeby się do nas nie doj***, że nie zrobiliśmy, ale żeby też druga strona nie miała potem roszczeń wobec nas, okej? Ja nie chcę świecić na czarno.
Dziennikarka 2: No to przemyśl jeszcze, jak to robić, no ale
coś tam trzeba chyba się przemazać przez to.
Dziennikarz: No nie możemy udawać, że to nie istnieje.
Stanowski: Możemy. Wszystko możemy.
Dziennikarz: No ale to znowu, wiesz, będą się do nas tam sadzić wszędzie i to nie jest tak, że jakby tylko do ciebie. Do nas tak samo.
Stanowski: Dobra, ja to przegadam z Moniką. Monika, przyjdziesz teraz do mnie? Ale pamiętajcie też, żebyście w mediach
społecznościowych też się nie wychylali. Nie zabieramy zdania.
[Transkrypcja: Marcin Śliwa]