Przez pandemię Polacy zainteresowani gotówką jak nigdy. Wyprzedzamy cały region
Z tego artykułu dowiesz się:
Skąd popularność banknotów wśród Polaków
Jaki odsetek rynku finansowego w Polsce ma gotówka
Dlaczego banknoty wcale nie są najbezpieczniejszą formą oszczędności
Banknoty coraz popularniejsze wśród Polaków
Banknoty coraz częściej w kieszeniach Polaków zamiast na kontach bankowych. Polacy zdają się nie ufać instytucjom bankowym, czy cyferkom przypisanym do konta i wolą fizyczne pieniądze. Rekord padł na początku pandemii, gdy wiele osób w obawie swoje finanse, wypłacało środki w postaci gotówki.
Mimo że z sytuacją pandemiczną wiele osób zdążyło się oswoić, obawy związane z instytucjami finansowym pozostały. W Polsce wciąż rośnie ilość banknotów w obiegu. Choć spodziewano się wzrostu znaczenia cyfrowego pieniądza w najbliższych latach, prawdopodobnie ze względu na pandemię trend jest odwrotny.
Wypłacanie banknotów z banku było praktyką powszechną nie tylko w Polsce, ale to właśnie u nas wzrost jest największy. Jak wskazuje Puls Biznesu, Polacy powodem takiej sytuacji jest dalsza niepewność na rynku oraz zerowe stopy procentowe.
W październiku w Polsce odnotowano wzrost gotówki w obiegu o 4,6 proc., do 304 mld zł. Dla porównania, w trakcie pierwszej fali pandemii wzrost wyniósł 20,6 proc. Według PB pod tym względem notujemy najwyższe wskaźniki względem naszych sąsiadów, jak i krajów zachodnich.
Obecnie gotówka to niemal 18 proc. zasobów pieniądza w polskiej gospodarce. Reszta to rachunki i depozyty w bankach. Jak wskazuje Puls Biznesu, w strefie euro i USA, obieg gotówki stanowi ok. 10 proc. całego rynku, więc różnica jest dosyć spora.
Ekspert zauważa, że banknoty wcale nie są bezpiecznym sposobem na trzymanie oszczędności
Jak jednak wskazuje portal Strefa Inwestorów, akcje są obecnie bezpieczniejsze niż banknoty, co potwierdzają także fundusze inwestycyjne. Robert F. Bierig, zarządzający Oakmark Funds przekonuje, że gotówka jest wręcz bardziej ryzykowna dla inwestorów niż kupno akcji.
- Gdyby ktoś 1 stycznia tego roku zainwestował 100 000 zł w ETF-a na S&P500, to 23 marca – w dołku pandemicznego krachu - zobaczyłby na swoim rachunku ledwie 69 600 zł. A teraz? Teraz miałby 114 400 zł. Ten, kto trzymał przez cały ten okres 100 000 zł na rachunku bankowym, ma nadal nominalnie 100 000 zł, tyle że realnie pomniejszone o inflację - pisze portal Strefa Inwestowania.
Bierig wskazuje, że im większy horyzont inwestycji, tym bardziej opłaca się trzymać akcje. Jak zauważa, od 1976 roku S&P500 urósł o 14 350 proc., gdy w tym samym okresie siła nabywcza dolara amerykańskiego spadła aż o 79 proc. Więcej straciłby ten, który trzymał przez lata pieniądze "w skarpecie".
Portal Strefa Inwestowania zaznacza, że wiele osób obawia się akcji bardziej od banknotów ze względu na zmienność. Według eksperta Oakman Funds akcje traktowane są jako instrumenty spekulacyjne, ze sporą zmiennością, a zmienności gotówki z dnia na dzień z pozoru nie widać. Problem w tym, że nieinwestowane pieniądze są pożerane przez inflację.
- Ktoś, kto posiada długi horyzont inwestycyjny i wypełni portfel akcjami dobrych firm, może spać spokojnie. Może liczyć nie tylko na zachowanie wartości kapitału, ale też na pokaźne zyski, czyli na coś, na co nie może liczyć posiadacz gotówki - mówi Bierig.