Zaskakujące dane na temat bezrobocia. Jest lepiej niż prognozowano. Eksperci uważają jednak, że to przedwczesna radość
Bezrobocie nie wzrasta, jednak osoby nieaktywne zawodowo nie interesują się poszukiwaniem pracy. Nie ufamy także urzędom pracy. Taki obraz polskiego rynku pracy wyłania się badania Diagnoza+, które zostało przeprowadzone w czerwcu bieżącego roku. Jak wskazują analitycy, ogólnie nie jest źle, ale nie możemy sobie teraz pozwolić na przestój. Najprawdopodobniej czarne chmury dopiero zaczynają się nad nami zbierać.
Bezrobocie bez zmian
Czerwcowe dane z urzędów pracy wskazywały że zaledwie 19 proc. osób określonych jako bezrobotne dokonało rejestracji swojego statusu. Nie wierzymy w działania pośredniaków. Diagnoza+ wskazuje również, że wśród osób długookresowo biernych zawodowo nie ma tendencji do rozpoczęcia poszukiwania pracy przez państwowe urzędy. Autorzy wskazują, że sytuacja na pewno się nie pogarsza. Niema jednak mowy o rewolucyjnej poprawie na rynku pracy. Dodatkowo eksperci z Uniwersytetu Warszawskiego, instytutów CASE, GRAPE, IBS i CenEA oraz firmy doradczej EY przestrzegają, że najgorsze może dopiero nadejść.
Analitycy wskazują, że podawana w mediach informacja, że bezrobocie w Polsce udaje się wyhamować dzięki rządowym tarczom antykryzysowym. Jest to tylko część prawdy. Miliardy złotych wpompowane w gospodarkę dają efekty, ale bardzo niewielkie. Dla porównania w kwietniu odsetek osób bezrobotnych zarejestrowanych w urzędach pracy wynosił 12 proc, w czerwcu jest to już 19 proc. Mimo wszystko pozostajemy nieufni wobec skuteczności państwowych "pośredniaków". Jak wskazują autorzy Diagnozy+ wynika to między innymi z zawirowaniami wynikającymi z sytuacji na rynku. Osoby, które nie mają prawa do zasiłku dla bezrobotnych nie czują potrzeby rejestracji swojego stanu w urzędzie.
Bezrobocie, cięcia pensji, niechęć do pracy
O bałaganie na rynku autorzy Diagnozy+ piszą wprost: - Czym innym jest wysłanie pracownika na urlop (płatny bądź nie, tu występowały istotne różnice pomiędzy krajami, również w dostępie do świadczeń), czym innym przejściowe zawieszenie współpracy (wypowiedzenie z wyraźną sugestią powrotu do pracy, gdy sytuacja ulegnie poprawie), a czym innym definitywne rozwiązanie współpracy. Takie »przejściowe« rozwiązania przekładają się na to, że w jednym tygodniu ktoś ma prawo do zasiłku, ale nie czuje się bezrobotny, a ktoś inny przeciwnie – uprawnień nie ma, za to wie, że nie odzyska poprzedniego miejsca pracy" – czytamy w raporcie.
Raport wskazuje, że uczestnicy badania są pogodzeni ze smutnymi wizjami. Wśród szukających zatrudnienia panuje przekonanie, że konieczne okazać się może przebranżowienie oraz zmniejszenie swoich oczekiwań finansowych. Niewielu także nastawia się na szybki awans w miejscu pracy. - Te przekonania stoją w sprzeczności z dotychczasowymi tendencjami: większość osób, które w "normalnych" czasach utracą i znajdują pracę, kontynuuje wcześniejszą ścieżkę kariery w tej samej branży i w tym samym zawodzie. Na dzisiejszym etapie trudno powiedzieć, czy te deklaracje to przejawy obaw o niepewną przyszłość i gotowości do daleko idących zmian w karierze zawodowej, czy też adekwatna ocena niezbędnych kroków - piszą autorzy Diagnozy+, cytowani przez portal Business Insider.
Lepiej? Już było
Nie jest także wesoło z zarobkami. W czerwcu aż 26,2 proc. polskich gospodarstw domowych otrzymało niższe wynagrodzenie niż choćby w lutym. Należy jednak wziąć pod uwagę, że w kwietniu było to prawie 37 proc. gospodarstw. Autorzy Diagnozy+ wskazują, że proces odmrażania gospodarki pozwolił na sprawne funkcjonowanie wielu branż. Należy jednak wspomnieć o tym, że czerwiec był okresem, gdy wypadała w wielu firmach wypłata premii kwartalnych, czy półrocznych, które mają wpływ na zarobki. Pisaliśmy o tym więcej w tym artykule.
Eksperci odpowiedzialni za Diagnozę+ wskazują, że skutki przestojów dopiero przed nami, a liczba miejsc pracy dotkniętych konsekwencjami lockdowu wyniesie nawet 1,7 mln miejsc pracy.