Białoruś przykręciła kurek z ropą. Surowca do Polski popłynie znacznie mniej
Białoruski operator Gomeltransnieft zmniejszył ilość ropy tłoczonej ropociągiem "Przyjaźń", którym surowiec z Rosji przesyłany jest do Polski i dalej do Europy. Biorąc pod uwagę niedawne groźby Aleksandra Łukaszenki dotyczące przerwania dostaw ropy i gazu do Europy, trudno wierzyć, że "prace serwisowe" nie mają znaczenia politycznego.
Rurociąg zaczyna się w rosyjskim obwodzie samarskim, a następnie biegnie na zachód Europy. Dzieli się na dwie nitki jeszcze na terenie Rosji, w Briańsku. Jedna z nich kieruje się w stronę Białorusi i później Polski.
Z Białorusi do Polski od dzisiaj płynie mniej ropy, ma to potrwać przez 3 dni. Oficjalnym powodem zmniejszenia dostaw są niezapowiedziane prace konserwatorskie, o czym poinformowała rosyjska agencja prasowa TASS.
Rosjanie uspokajają Polskę
Fakt zamknięcia na co najmniej 3 dni jednej z nitek ropociągu ze względu na niezaplanowane prace konserwatorskie skomentował rzecznik rosyjskiego Transnieftu Igor Demin.
Zobowiązany kontraktami z polskimi odbiorcami Transnieft zapewnia, że mimo kilkudniowej przerwy, wszystkie cele przesyłowe na listopad zostaną spełnione.
Trudno wierzyć w prawdziwy powód
Nagłe prace konserwatorskie dokonywane przez Białorusinów dziwią z tego powodu, że Aleksandr Łukaszenka niedawno jeszcze groził zakręceniem kurków z gazem i ropą, jeśli Unia Europejska zdecyduje się nałożyć sankcje gospodarcze na Mińsk.
Nagłe ograniczenie dostaw może być więc interpretowane jako demonstracja siły reżimu Aleksandra Łukaszenki.
Póki co, Białorusini deklarują, że prace potrwają przez 3 dni. Jednak biorąc pod uwagę, że owych prac w planach wcale nie było, to istnieje ryzyko, że się przedłużą.
PKN Orlen komentuje sprawę
Po doniesieniach o zmniejszeniu ilości dostaw ropy przez Białoruś do Polski, głos zabrał PKN Orlen, który uspokoił Polaków. Polski gigant paliwowy zapewnił, że ropa do rafinerii płynie zgodnie z planem.