Biedronka i Dino w zmowie? Policja przeszukuje siedziby handlowych gigantów
Siedziby Biedronki i Dino przeszukane przez urzędników UOKiK w asyście policji - przekazuje w poniedziałkowy poranek szef urzędu Tomasz Chróstny. Jak słyszymy, biuro otrzymało informację, jakoby obie sieci - Biedronka i Dino - pozostawały w rynkowej zmowie dot. kontraktów z firmami przewozowymi.
UOKiK w siedzibach Biedronki i Dino
Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów interweniuje w siedzibach gigantów branży spożywczej; Biedronki (Jeronimo Martins) i Dino Polska . Sieci detaliczne miały wejść w nielegalne porozumienie dot. praktyk rynkowych wobec firm przewozowych , obsługujących obie marki. Ruszyło postępowanie.
Zobacz też: mBank nauczy Polaków oszczędzania? Podpisano deklarację
UOKiK kontroluje siedziby Biedronki i Dino. Prezes mówi o podejrzeniach
Tomasz Chróstny, prezes UOKiK precyzuje, że do urzędu najpierw dotarła informacja, jakoby obie te sieci zawarły między sobą porozumienie o niepodbieranie sobie wzajemnie pracowników/firm przewozowych . W tej sprawie, podczas kontroli w siedzibach sklepów, zebrano materiał dowodowy, który służby obecnie analizują.
Podejrzewamy, że przedsiębiorcy, którzy świadczyli usługi dla sieci Biedronka i Dino, mogli zawrzeć porozumienie, w myśl którego nie konkurowali pomiędzy sobą o pracowników. Sprawdzamy również, czy tego typu ustalenia mogły być koordynowane przez sieci handlowe. Skutkiem analizowanych praktyk byłby brak elastyczności zmiany pracy przez kierowców oraz ograniczenie tempa wzrostu ich płac
Kontrakty o "niekonkurencji" są nielegalne
Urząd tłumaczy, że - jeżeli zarzuty się potwierdzą - system działania obu sieci miałby doprowadzać do tego, że firmy transportowe nie dopuszczały do zatrudniania u siebie kierowców już zakontraktowanych u “drugiej strony” tej zmowy.
Z kolei właściciele dyskontów mogli narzucać i egzekwować stosowanie się przez przewoźników do ustalonych zasad. Mogłoby to polegać na tym, że przedsiębiorca, którego pracownik odszedł z pracy bez porozumienia z nim, składał „blokadę” takiej osoby do sieci. Wówczas kierowca nie mógłby podjąć zatrudnienia u innego przewoźnika obsługującego dane centrum dystrybucyjne.
Porozumienia tego typu popularnie określane są mianem no-poaching agreements i w prostej linii przekładają się na wynagrodzenia konkretnych pracowników.
[…] Mogą prowadzić do tego, że pensje pracowników są niższe lub nie rosną w takim stopniu, jak w sytuacji, gdyby takiej zmowy nie było.
Postępowanie wyjaśniające prowadzone jest w sprawie, a nie przeciwko konkretnym przedsiębiorcom. Jeśli zebrany materiał potwierdzi podejrzenia, wówczas prezes UOKiK rozpocznie postępowanie antymonopolowe i postawi zarzuty konkretnym podmiotom. Za udział w porozumieniu ograniczającym konkurencję grozi kara finansowa w wysokości do 10 proc. obrotu przedsiębiorcy . Menedżerom odpowiedzialnym za zawarcie zmowy grozi z kolei kara pieniężna w wysokości do 2 mln zł.