Biedronka musi zapłacić 60 mln zł kary. UOKiK: Sieć wprowadzała w błąd
Biedronka została ukarana przez Prezesa UOKiK. Za wprowadzanie klientów w błąd co do kraju pochodzenia owoców i warzyw sieciówka musi zapłacić 60 mln zł. Właściciel uważa, że kara jest dyskryminująca i zamierza złożyć odwołanie do sądu. Niewykluczone, że będzie domagał się również odszkodowania.
Z tego artykułu dowiesz się:
Jakie niedopatrzenia ujawniła kontrola UOKiK
Jakie zasady złamała Biedronka
Co na temat kary uważa właściciel sieciówki
Biedronka sprzedawała polskie produkty? Nie zawsze. Kontrola UOKiK wykryła nadużycia
Biedronka znalazła się na celowniku UOKiK w maju 2020 r. Od tego czasu inspektorzy wnikliwie analizowali sklepowe wywieszki, zwłaszcza w kontekście owoców i warzyw. W tym przypadku ryzyko podania błędnego kraju pochodzenia jest bowiem większe, ponieważ takie produkty jak ziemniaki, kapusta, cebula, pomidory, marchew, truskawki czy jabłka rosną zarówno w Polsce, jak i w innych krajach.
Kontrola okazała się wyjątkowo niekorzystna dla Biedronki. UOKiK poinformował, że nieprawidłowości w kontekście oznakowania produktów wykryto w 27,8 proc. sklepów sieci handlowej Biedronka, które zostały zwizytowane (73 z 263 oddziałów).
Nieścisłości informacyjne dotyczyły m.in. czosnku, który Biedronka w Łodzi sprzedawała 15 października 2019 r. jako produkt polski, mimo że pochodził z Hiszpanii. W lutym 2020 r. na sklepowych półkach w Radzyminie i Kołobrzegu pojawiły się rzekomo polskie ziemniaki i kapusta włoska, które zostały sprowadzone z Francji. W maju 2020 r. Biedronka w Koszalinie oferowała selera z wywieszką „produkt polski”, mimo że pochodziła z Niderlandów.
UOKiK dopatrzył się błędów również w oznakowaniu owoców. Klienci z Katowic, którzy wybrali się do sklepu w lutym 2020 r. mogli zdobyć „polskie” gruszki, które pochodziły z Niderlandów. W tym samym czasie Biedronka wprowadzała w błąd mieszkańców Bydgoszczy w kontekście pochodzenia cebuli szalotki.
W związku z tym UOKiK podjął decyzję o nałożeniu na sieciówkę kary rzędu 60 096 307 zł. Zdaniem prezesa UOKiK Tomasza Chróstnego Biedronka złamała podstawowy obowiązek przedsiębiorcy i prawo konsumenta, jakim jest „rzetelna informacja o oferowanych produktach”. - Naruszenia te miały charakter systemowy i długotrwały - przekonywał szef instytucji.
W argumentacji UOKiK przywołuje także fakt, że klienci coraz częściej zwracają uwagę na kraj pochodzenia artykułów, zwłaszcza żywnościowych. - Wiele osób kieruje się w swoich wyborach patriotyzmem gospodarczym, bo chcą wspierać polskich producentów - tłumaczył Chróstny. Poza tym niektórzy konsumenci biorą pod uwagę także kwestie transportu żywności, który może prowadzić do użycia większej ilości pestycydów celem zabezpieczenia.
Biedronka kontra UOKiK. Właściciel będzie walczył w sądzie
Business Insider Polska donosi, że właściciel sieci handlowej Biedronka - spółka Jeronimo Martins, nie zgadza się z decyzją UOKiK. Biuro prasowe przekonuje w oficjalnym komunikacie, że skala naruszeń jest „marginalna”, a sposób zbierana materiału dowodowego budzi wątpliwości w kontekście bezstronności instytucji.
Jeronimo Martins uważa karę za „dyskryminującą i nieproporcjonalną”. Właściciel podkreśla, że tego typu oznakowania można znaleźć także w innych, konkurencyjnych sieciach handlowych, a na celowniku UOKiK znalazła się tylko Biedronka.
Dlatego też Jeronimo Martins zamierza odwołać się od decyzji prezesa UOKiK. Poza tym właściciel rozważa także zgłoszenie się po odszkodowanie z uwagi na nagłe zerwanie dialogu przez UOKiK. Instytucja zrezygnowała z prób wypracowania alternatywnego rozwiązania sprawy i od razu nałożyła karę, co zdaniem Jeronimo Martins jest wysoce niepokojące.
„Spółka rozważy wszczęcie postępowania przed sądem cywilnym przeciwko Skarbowi Państwa i/lub UOKiK oraz jego prezesowi i dochodzenie odszkodowania”, czytamy w oświadczeniu właściciela. Zatem spór na linii Biedronka - UOKiK może tak naprawdę dopiero się rozpocząć.
Byłeś świadkiem ciekawego zdarzenia? Masz interesujące zdjęcia lub filmik? Podziel się z nami wysyłając na [email protected]